Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2008

Wiewiórka trzyma żołądź...

Kanał dla dzieci. Godzina 19:47. Clifford (taki pies czerwony). Scena z dziewczynką, która daje gumową zabawkę swemu psu (Horhe). Zabawką jest wiewiórka. Lektorka podkładająca głos czyta: - Zobacz Horhe jak wiewiórka trzyma żołądź... Lapsus jakich mało, ale słodki :) Tak samo słodkie i "lapsusowate" są czasami przygody z fotografią. Studio, lampy, statywy, tła i cały ten ambaras zwalił się na głowę jakoś tak niespodziewanie. Rzadko łapię światło sztuczne w puszkę mojego aparatu. Nie rozumiem tego światła. Te rozkłady, te kontrasty, te zmiękczacze.... trochę mnie to przeraża. A do tego człowiek musi jeszcze zapanować nad modelem. Ech... No, ale... wyzwanie. Mierzę więc to, co niemierzalne jeszcze wciąż dla mnie. Kombinuje. Wreszcie naświetlam klatkę. Następną. I znowu. Materiał rzadki przelewa się przez aparat za szybko. Coś nie gra. - Piotr przymknij przysłonę z roboczej na zmierzoną! - wydaje się mówić jak do Horhe moja własna podświadomość :) No właśnie. Żołędzia powinna tr...

Kto jest autorem zdjęcia?

Obraz
Wiemy, że są uznani fotografowie (a może już fotograficy), którzy "robią" zdjęcia nie dotykając aparatu. Ba! - oni nawet sami przyznają się, że ich cała ta technika mało interesuje. Oni mają wizję, a aparat staje się jedynie kolejnym narzędziem do jej urzeczywistnieniu. Nie chcę tutaj zaczynać pierwiastkowej dyskusji na temat już wielokrotnie maltretowany i sprowadzający się do dotyku palca na spuście itd... Niemniej, strasznie mi ostatnio leży na wątrobie taka oto sprawa związana z fotografią kreacyjną, akurat konkretnie fashion. Otarłem się o nią i nadal się ocieram niejako... Znam wizażystkę. Lat parę. Ona malowała na długo wcześniej niż ja ustawiałem pierwszą modelkę na planie. I wspólnie coś udaje nam się zrobić. Z biegiem znajomości, nasze wspólne sesje zaczęły się rozrastać stylistycznie i generalnie zwiększaliśmy zaangażowanie środków wyrazu (cóż za piękne określenie). No i stało się. Razu pewnego dotarło do mej pustej czachy pytanie: jakie jest moje miejsce w tym due...

Fotograficzny oszołom...

Obraz
Tak się czasami zastanawiam nad faktem, że fotografowie bywają często bardzo skryci. Znam nawet takich, co praktycznie nic nie mówią, boją się ludzi i przeżywają prawdziwe katusze gdy mają zaaranżować jakąś scenę. Ponoć Ci cisi są najwięksi artystycznie. Są tez tacy, co dużo ryczą i mało wywoływacza dają. Ci są wszędzie i wszystko wiedzą i wiedzą jak ustawić modela i jak załatwić sobie sesję opakowań do herbaty, a czasami i kefirów. Są też wreszcie oszołomy. Walczący z wiatrakami niczym Kichot Don i sprawiający wrażenie zupełnego oderwania od namacalnej tkanki społecznej. I kurcze tych uwielbiam najbardziej! Obcowanie z takimi "wariatami" powoduje, że inaczej spoglądam na własne wariactwa. Niewinne w sumie i nieszkodliwe. Jestem nim - oszołomem. W pełnym wydaniu. Epitet ten mam wypisany na czole i wygrawerowany pod pachami. A nawet wtopiony w 'trybala' na lędźwiach. Ostatnio nawet myślałem nad tym, żeby sobie zrobić tatuaż między piersiami w kształcie Graflexa, ale mu...

Komu zależy na fotografii

Obraz
Czy większą dbałość o fotografię przejawia etatowy gadacz i teoretyk czy też może łażący po ulicy "naćpany fotograficznie" amator? Nie, wcale to nie jest retoryczne pytanie. Oto przeczytałem gdzieś, że szykuje się jakaś kolejna "dyskusja" na temat współczesnej polskiej fotografii. I jak zobaczyłem listę "dyskutantów", to pomyślałem sobie, że to cudownie iż takie "dyskusje" odbywają się w zaciszu małych knajpek lub redakcji jakiegoś portalu i relacja z nich ujrzy świat jedynie na stronach promującej owo spotkanie strony w sieci. I za 5 minut przykryje tego newsa kolejne 50 newsów z rodzaju: Sony wypuszcza matryce 4545mln, a zaraz potem sprostowanie, że to będzie jednak 4546mln :) Po czym udaje się na spotkanie z 3 ćpunami fotograficznymi w Ferberze w Gdańsku i po trzech zdaniach wiem, że rozmawiam o prawdziwej fotografii z prawdziwymi znawcami! Czapki z głów chłopaki. To MY, a nie te napuszone, teoretyczne, gadające autorytety wiemy co to fotograf...

Deprecha...

Obraz
Dużo ostatnio malkontentów się pojawiło wśród znajomych. JEDEN narzeka, że weny nie ma, DRUGI zamyka bloga... Wszyscy wiemy i nie muszę chyba tego podkreślać, że to klasyczny efekt jesiennej deprechy. Nie wiem czemu, na mnie takie klimaty nie działają. Jestem meteopatą z pewnością, ale jakoś bardziej fizycznie mnie to dopada. A Ci się wzięli i marudzą. Żeby ich trochę dobić, a jednocześnie aby uczynić zadość moim fascynacjom w kierunku "kiślu" i minimalizmu, o których Rudolf też pisał proponuje Wam Josef'a Hoflehner'a. Mniam... fot.: Josef Hoflehner, Oigawa River - Japan PS Acha - kolega z pracy zakupił wielki format :) To się roznosi.... zaraza się poszerza :)

"Picturing" in the rain....

Obraz
Pogoda nas nie rozpieszcza - powiedziałby fotograf w Los Angeles :) A ja mogę ze spokojną i mokrą głową powiedzieć, że ubóstwiam tę pogodę na jesień. Uwielbiam te nastrojowo szare dni i pękające w głowie pomysły, niczym bańka mydlana nad wanną przekłuta palcem trzylatka. Światło, które rozkłada się na wilgotnej fakturze skóry przechodniów, aż kusi by ich zatrzymać i skierować brodę trochę wyżej, tak by cienie brwi otworzyły trochę oko na jasna część wykresu rysowanego w głowie. Zachęcam Was do fotografowania w deszcz. W warunkach, które wymuszają wydłużenie czasu do nieosiągalnych z wolnej ręki wartości rzędu 1/10 czy 1/2 sekundy. Przypominam sobie, jak znajomy dawno temu wyjaśniał mi dlaczego 1/60 jest lepsza do portretu niż 1/1000 :) - Plastyka Piotr, pamiętaj, że dłuższy czas nadaje twarzy plastyki. Ruchu jakby. Pamiętam to i ćwiczę coraz dłuższe czasy. Zaczynam pomału zastanawiać się czy nie kupić kamery 8mm lub super 8mm. Takiej za 60zł i projektorek mały i wywołać ten film i te 8...

4x5 w cyfrze... Mamiya...

Powiem tak... kuszące to to. Detali nie znam. Fotek nie widziałem, ale kusi cholera... :) Mamiya oto zmodyfikowała swoją tylną ściankę z ZD do pracy z większością aparatów 4x5 cala.... Sliding back pasuje do mojego Graflexa... Ech... INFO... "The adapter consists of a ground glass and digital back attachment area that allows you to critically focus on your subject, make your adjustments, then simply slide the back into position behind the lens . The Waist Level Finder FW402 for the Mamiya RZ is placed over the ground glass – there is no need to use a dark focusing cloth even in bright sunlight . The finder prevents side lighting from hitting the ground glass and the pop-up diopter magnifies the screen for easy focusing."

Picture Maker or Taker... ?!

Na kanwie wpisu na Światobrazu.pl na temat twórczości Wacława Nowaka, zaadoptowałem tytuł jego cyklu fotograficznego do pewnych rozważań, które targają mną odkąd świadomie zacząłem fotografować. A więc: czy ja jestem Picture Maker czy Picture Taker !? Przyznam, że to złożenie słowne jest idealne do opisu problemów fotografii w ogóle. Odnosić się przecież może zarówno do fotografii konceptualnej, fotografii reportażowej, jak i do każdej innej dziedziny i gałęzi tej sztuki. Wspaniałe! Odpowiedź na to pytanie czy też na to zagadnienie praktycznie egzystencjalne dla fotografa, stanowić może klucz do zrozumienia wielu obecnie stwarzanych i fotografowanych tematów. A że ostatnio wikłam się osobiście w jakieś przedsięwzięcia z pogranicza sztuki (która sam praktykuje) więc tym bardziej ciekawi mnie Wasza opinia na temat Stwarzania Fotografii i Bycia Zapisywaczem scen na filmie. Jak rozumiem to ja, zarówno Maker, jak i Taker mogą być fotografami. Ani jednemu, ani drugiemu nie można bowiem odm...

Helmi NEWTON - dziś TVP Kultura!

Obraz
fot.: Helmut Newton Spotkajmy się dziś wszyscy przed telewizorami. O 23:30 na TVP Kultura będzie film o Hemlim Newtonie (sobota). Warto i trzeba! PS A może ktoś by to nagrał na DVD...?

Keep smiling...

Obraz
W rzeczy samej. "Łikend" zapowiada się wspaniale. Ładunku spakowane, kasety załadowane, Polaroidy gotowe i zwarte, woda demineralizowana zakupiona w piwnicy tylko czeka aby wypłukać łikendowe efekty. Pozostaje jedynie przykleić uśmiech do twarzy i rozpocząć polowanie na ciekawe twarze. No właśnie - przyklejony uśmiech czy naturalna radość z fotografowania? Dwa tygodnie temu robiłem zdjęcia na terenie Pracowniczych Ogródków Działkowych. Inne świat. I tak jak dotychczas byłem przeciwnikiem tego typu miejsc w mieście, tak obecnie jestem ich gorącym zwolennikiem! Pewnie wszystko zależy od typu działek i ich wyglądu, ale tam gdzie byłem po prostu wchodzi się jak do Czarodziejskiego Ogrodu pośród ciszy i pięknych jesiennych zapachów dojrzewających jabłek i ciężko nasączonych miąższem jeżyn. Powolne duchy działkowiczów przesuwają się alejkami z bukłakami wody i w szmerze sączącej się ze starych tranzystorów muzyki. Starsi ludzie. Inaczej obcujący z naturą i inaczej odbierający kont...

Oj, oj - zanosi się na deszcz....

Obraz
...tak wołał Krzyś na prośbę Puchatka, aby tego drugiego nie pożądliły pszczoły kiedy wyjadał im miód. A ja tak krzyczę, bo deszcz łez radości ze mnie płynie gdy oglądam takie portrety jak autorstwa Sean Kernan'a. No i OCZYWIŚCIE robione te portrety są na... Polaroid 55 :) Mniód Panie, mniód... :) fot.: Sean Kernan

Kto robi sztukę...?

Czyli - jak robi się wernisaż? Znaczy na myśli mam wystawę. A pytanie brzmi, jak to się robi? No bo rozumiem, że jak chce swoje zdjęcia pokazać w New York Gallery to ktoś musi uznać, że są tego warte...? Ale kto? To samo jeśli chce pokazać je w... barze w Gdańsku lub Warszawie (!). Kto stwierdza w swej łaskawości, że moje prace spełniają kryteria, które pozwalają umieścić moje nazwisko na liście oczekujących na wystawę indywidualną? Jak to jest? Czy decydują o tym paniusie, które są kuratorami i pisują do internetowych magazynów teksty, których poziom językowy jest żenujący albo decydują kuratorki, które zdań dwóch nie potrafią sklecić na temat czterech zdjęć na wystawie lokalnego fotografa? Kto dał władzę tym wszystkim pseudo-znawcom artystycznym do wyboru tego co ludzie maja oglądać w porządnych galeriach i muzeach? Bo w knajpie to rozumiem - podoba się właścicielowi to wisi. Ale w takim np.: Centrum Sztuki Współczesnej w Wawie...? Czy muszę zrobić takie zdjęcie, którego sens chwyta ...

VIP czy dupa...

Temat znowu trochę z pogranicza fotografii, ale jak bolesny dla mnie malkontenta etatowego. Znam lab w Gdańsku. A co mi tam... lab się nazywa Ankara. Byłem świadkiem jego narodzin wiele lat temu jeszcze w miejscu, w którym zapach chemii mieszał się z zapachem wędzonki dochodzącym ze sklepu pod labem. Potem był dwie zmiany lokalizacji, a ja namiętnie dbałem jako klient, żeby lab miał zarobek. Lab działał też on-line - zlecałem odbitki, odbierałem i płaciłem na miejscu. Minęło parę lat. Przez te lata zostawiłem tam gruby pieniądz i poleciłem lab wielu znajomym. Dwa tygodnie temu Ankara postanowiła zmienić się. Zmienić się w warstwie interfejsu strony www, ale przede wszystkim zmienić swoje podejście do klienta. A do mnie zwłaszcza. Oto, zamawiając zdjęcia napotykam na przeszkodę nie do pokonania. Przechodząc wszystkie etapy zamówienia, trafiam na formę płatności, a tam... wyłącznie opcja zapłaty przelewem z adnotacją, że lab NIE WYKONA odbitki dopóki nie zarejestrują na koncie wpłaty za...

Przypadkowi Niestandardowi

Obraz
Postanowiłem złożyć w "całość" moje krótkie boje z "portretem" LF. Wiele w tym zdaniu cudzysłowów, ale to zabezpieczenie przed tymi, którzy zaraz zaczną wytykać, że to nie portrety, że to ramka ble... :) Dla mnie to portrety. Przypadkowi Niestandardowi

Goście od Kurosawy...

Obraz
Pojawili się rano. Moja wioska czekała na nich od kilku dni. Gdyby nie fakt, że było ich dwóch, to można by śmiało powiedzieć, że to "Siedmiu Wspaniałych". Doskonale przygotowani, perfekcyjnie wyposażeni, doświadczeni w niejednej akcji. Ta robota to nie pierwszyzna dla tych wyjadaczy. Inni drżeli gdy pojawiali się w kolejnych miasteczkach i wsiach. Czarne, kłębiaste chmury pchane przed ich pojazdem wieszczyły bliski deszcz z grzmotami. To była ich dewiza: pojawić się, szybko załatwić sprawę i zniknąć pozostawiając niedosyt obcowania i magię spełnienia. Działali sprawnie. W grupie. Planowanie pozostawiali innym. Ich zadaniem było zrobienie tego, czego uczyli się od lat. Tego, z czym było im najlepiej. Tego, o czym każdy z nich mógłby opowiadać godzinami. Wybierali miejsca odludne, spokojniejsze, ale zawsze zwarci i gotowi uderzyć z największą mocą i w sposób za każdym razem zaskakujący. Skutecznie! "Siedmiu Wspaniałych" miało tylko jedno zadanie. Tylko jeden cel. Jed...

Kiedy patrzę hen...

... za siebie, W tamte lata co minęły... To z łezką w oku wspominam moje pierwsze świadome kroki ku kadrowaniu, kojarzeniu rozkładu światła na klatce. Ech... dreszczyk pojawi się kiedy otwieram pudełka ze slajdami sprzed 5-8 lat. Tymi pierwszymi, tymi, które były wołane z niecierpliwością, która na szczęście nadal ze mną została. Tak sama drepcze przy biurku czekając na info SMS, że fiszka już sucha. Ale te pierwsze małe obrazki pocięte nierówno na 6 sztuk i zapakowane w folię mają dziwną siłę. Kiedy myślę co przegrałem, I co diabli wzięli Co straciłem z własnej woli, A co przeciw sobie... To zaczynam myśleć, że trochę przerżnąłem ciekawych spraw. Zaczynam kalkulować z ołówkiem w ręku, że mogłem do tego czasu zrobić kilka wystaw, zadzwonić do kilku redakcji i przygotować swoje portfolio na papierze, czego nie zrobiłem do dzisiaj w sposób systematyczny. Że trzeba było zainwestować w coś przemyślanego i ciągnąć nawet pod górkę... Co wyliczę, to wyliczę, Ale zawsze wtedy powiem, Że najbar...

Golibroda...

Obraz
Gdańsk, ul. Św. Ducha

Moje Dzielnice 3...

Obraz
Gdańsk - Główne Miasto (wyprawy po lody w termosie na obiad niedzielny u babci)

Woody Allen fotografii...

Są ludzie, którzy potrafią się przyznać, że humor Woody Allen'a ich nie śmieszy. Są takie sprawy, które nie wiedzieć czemu obciągnięte są aurą wyjątkowości, jak obciągnięty jest gumą Nikon D2x i przypisanej grupie, która posiada własności do zrozumienia tych spraw. Każdy kto śmieje się do łez na filmie Allen'a jest w grupie tych "lepszych". A ja nie wiem czemu?! A więc.. - Nie śmieszy mnie humor Woody Allen'a! Podpisał: iczek. Analogiczna sytuacja jest wśród braci fotograficznej. Nie wiem czemu posiadacze średniego formatu lub wielkiego formatu mają być jacyś wyjątkowo lepsi od tych, co mają 400D czy 5D...? To samo w sprawie filmów... jak ktoś robi na Trix400 to jest lepszy od tego używającego Lexara. A jednak drzemie w Nas taki nienaturalny podział. Nienaturalny, bo przecież i tu i tu chodzi o efekt zdjęciowy. I tu i tu ma pojawić się obraz, który poruszyć ma membranę naszej wyobraźni i zagrać w fazie lub przeciwfazie. Ale zagrać! Dlatego psioczę na coraz części...

Żelki zbawienia...

Obraz
Po co fotografuje? Równie dobrze można by się spytać mnie - po co jem. Po co oddycham i po co myślę. Zdałem sobie ostatnio sprawę, że fotografowanie zastępuje mi to ostatnie - myślenie. A właściwie to myślę przez pryzmat fotografii. Zaczynam oceniać ludzi jak fotografię, a zastane sytuację rozkładam na czynniki pierwsze jak kadr i kompozycje zdjęcia. Dochodzi pomału do tego, że tydzień - gdzie tam! - dzień bez fotografii jest dniem bez sensu. Jak nie trzymanie aparatu w ręce samemu, to jakaś galeria w sieci, to jakaś dyskusja na forum, to jakiś mały comment pod ciekawym kadrem. Czasami zastępuje to dyskusją na temat wyższości analoga nad cyfrą na znanych forach, ale za każdym razem musi być coś o fotografii. Jak ryba pozbawiona wody, łapie w swoje skrzela każdą drobinkę fotografii jaką uda mi się odnaleźć. Pisałem kiedyś, że jesteśmy ćpunami fotograficznymi. Że uzależniamy się od naszej pasji na równi z heroinistą. I czym starszy ze mnie dureń, tym bardziej twierdze że mam rację. A cz...

Kupiecka rzetelność...!?

Sprawa wszak tyczy się fotografii, a właściwie tej jej cześć, którą 90% fotografujących uwielbia - czyli techniki. Kolega kupić chciał obiektyw. Drogi. Jak cholera. Rzadki w Polsce, rzadki w USA, generalnie na zamówienie, pomimo, że mały i poręczny. Za to światło miał 1.4 :) Kolega znalazł w swoim mieście sklep (prawdziwy, realny, nie tylko wirtualny) i okazało się, że wymarzona czarna obudowa z czerwonym paskiem czeka na niego. Więc kolega pojechał, zakupił i ze szczęścia i pośpiechu sprawdził jedynie "ogólnie" te wymarzoną drogą japońską zabawkę. Traf chce, że to mój kolega, a iczek, jak iczek, w łapy wziął, popatrzył, otwarł przysłonę i.... - Paprocha masz jak krowa w środku... O to nie paproch, to odprysk szkła!? W środku!? - !? Szybkie oględziny. Jest, w środkowej soczewce, jednej z jedenastu ustawionych w szeregu, znajdował się prawie na środku mega wielki odprysk szkła . - Jak tyś tego nie zauważył!? - Na zdjęciach nie ma po tym śladu... nie gapie się na soczewki. Co t...

Kiss...

Obraz
Kodak Trix 400

Moje Dzielnice 2

Obraz
Gdańsk-Letniewo (nielegalne wyprawy rowerowe na "pomarańczowy most")

Warsztaty polecić...

...warto. Darek Gdaniec i Paweł Kosicki robią warsztaty. Jeśli ktoś z Was wybierze się na te spotkanie może wiele zyskać, a stracić w sumie nic. Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie warsztatów TUTAJ , a pytanie kierujcie bezpośrednio do organizatorów. Ja od serca polecam chłopaków... po prostu znam ich od lat. Wiem, że podchodzą rzetelnie do tematu. Macie ochotę łyknąć trochę wiedzy - jedźcie!

Zabawa w artystę na "Mojej Dzielni"...

Obraz
Oliwa - Park Oliwski (butelka szampana po maturze w V LO - ostatnie spotkanie z Piotrem) Postanowiłem zabawić się w "artystę". Wymyśliłem cykl (sic!). Tło i głębia tego pomysłu jest tak niezmierzona, że w sumie sam jej nie rozumiem. Tym bardziej mam wrażenie, że to musi być zaje..... artystyczne. Cykl nosi nazwę: "Moje Dzielnice". Odwiedzam dzielnice Gdańska, które wywarły wpływ na moje wychowanie i to kim jestem. Ale nie fotografuje miejsc, tylko ludzi w nich. Napotkanych. Po prostu. Każde z tych miejsc znam jak własną kieszeń. Usypywałem te same wały na rzecze w Jelitkowie co surfer z " Ostatniego krzyku lata... ", stałem na tym samym mostku, po którym spaceruje Pani Profesor powyżej. Itd, itp.... po co? No... no.... no.... a po co ktoś namalował kropę czerwoną na czarnym kwadracie?

Ratujcie negatyw...!!!

Obraz
To był piękny dzień. Dzień, w którym znowu miałem to głębokie przekonanie, że dotykam "treści żołądkowej fotografii". Ale od początku... Materiał Polaroid 55 ma same wady i jedna zaletę. Wady to: już nieprodukowane zasoby, cena (jest gigantyczna), delikatność materiału, skomplikowana obróbka, łatwość uszkodzenia przed naświetleniem i .... konieczność płukania negatywu zaraz po wywołaniu. I ta wada jest najgorsza, bo praktycznie uniemożliwia posługiwanie się tym w plenerze, chyba, że zakupi się jakieś idiotyczne urządzenie do płukania, które i tak przecieka. Zaletą natomiast jest JAKOŚĆ negatywu. Praktycznie brak ziarna. Miękkość. Twórcy technologii Polaroid znaleźli jednak metodę na pracę w terenie. Kaseta 545 na fiszki 4x5 cala posiada specjalną blokadę, która umożliwia wyjęcie naświetlonego materiału bez wywołania i następnie ponowne włożenie go do kasety i wywołanie go w domu. Wystarczy pamiętać aby nacisnąć odpowiedni przycisk...! I iczek wie jak to się robi i przecież je...

Moc zdjęć...

... moc muzyki. Wiedziałem, że muzyka i fotografia mają siłę. Diaporama to artyzm, jeśli dobrze zrobiona. Ale nawet taka skromna forma jak ta poniżej ma moc. Nie wiedziałem, że muzyka Stinga tak pasuje do tych zdjęć...

No jakby czytali bloga...

Obraz
.. i wnerwiają mnie złośliwie. Oto kilka dni temu pisałem o fotografowaniu samochodów i całym tym artystycznym bełkocie, a tu portal Fotopolis raczy mnie taka oto informacją (skrót niżej) i takimi oto "zdjęciami"!? fot.: Tomasz Sikora z projektu "Przejrzystość rzeczy" (źródło: Fotopolis.pl) Tomek Sikora "Przejrzystość rzeczy" - 7. edycja w CSW "Tomek Sikora tworzy zbiór wspomnień i refleksji, których impulsem staje się osobista pamiątka, drobiazg, czy bardzo zwykły przedmiot odgrywający jednak poważną i znaczącą rolę w życiu ofiarodawcy. Zabiegiem dodatkowym jest wpisanie w te przedmioty za pomocą fotografii wizerunku danej osoby, przez co umacnia się związek przedmiotu w relacji uczuciowej i wspomnieniowej." (całość) Co za bełkot... a te zdjęcia...?! No sorry! Nazwisko Tomka Sikory trafia u mnie na listę totalnie zbłąkanych dusz fotograficznych. A niech się ugryzie z taką "niby-fotografia", bo nie ma to NIC wspólnego z fotografią.

Ostatni krzyk lata...

Obraz
Crawn Graphic, Kodak 127/4,7 Polaroid 55 (ISO 32), Epson 4990 PS Nie mam pojęcie skąd wziął się ten duch. Mam kilka klatek, tylko na jednej jest duch. Coś w tym jest... Może to lato puściło oko do obiektywu?

LF - brama do świata...

Dzisiaj po raz pierwszy ktoś zaczepił mnie i spytał mnie o zdjęcie. Popołudnie zapowiadało się cudnie dla fotografa. Zachmurzenie, ciepełko, po prostu idealny czas aby się wybrać po pracy nad morze. Rozstawiony nad brzegiem Graphic Crawn wygląda dość dziwnie. Wielki, pokraczny ze zwisającym wężykiem. Pierwsza była nastolatka, na pierwszy rzut oka widać, że z tych artystycznych dusz. - A co to za firma? Co to za "maszin"? - A jak to się patrzy? - Mogę? Okazało się, że w plecaku ma średni format. Zgadaliśmy się, że kwadrat to dobry kadr :) Poszła do swoich kwadratów. I nagle zza pleców głos: - Czy ja też mogę spojrzeć? Starsza Pani w wieku mojej babci niecierpliwie zaglądała przez ramię. W oczach, które widziały tysiące wchodów więcej niż ja czaiła się dziecięca chciwość poznania i ciekawość. - Proszę, musi Pani spojrzeć tutaj, ale niech się Pani nie zdziwi, bo to do góry nogami. - Nic nie widzę?! Okulary autochromy nie pozwalały jej zobaczyć nic na matówce. - Sprawdzę bez okul...

Komu sztuka, komu...?

Obraz
.. bo idę do domu - chciałoby się powiedzieć. W sumie to rzeczywiście jak oglądam współczesne wystawy, współczesnych autorów, prezentujące współczesne widzenie świata przez obiektyw, to chce mi się iść do domu....! W Gdańsku ostatnio wysyp wystaw. Trwa Transfotografia, niedługo rusza przegląd wileńskich fotografów. Odwiedzam te miejsca, gdzie gości Trans i ... ręce mi pomału opadają. Po raz kolejny bowiem zdaję sobie sprawę, że sztuka w moim rozumieniu albo nie istnieje, albo istnieje w galeriach w Luwrze. Patrzę oto na zdjęcie samochodu na parkingu. Zdjęcie zrobione gdzieś może w latach 70 - 80. TO mercedes beczka. Stoi. Nic na tym zdjęciu nie ma. Stoi auto. Gdyby to był internet, to bym kliknął zanim minęłaby sekunda. Ale tutaj wisi. Tak z 1,5x1,5 metra. Sztuka! I teraz pytanie... jak dużo trzeba wymyślić tła ideologicznego do takiego zdjęcia żeby ono urosło do rangi sztuki wartej wydania i wystawienia w postaci galerii? Jak się okazuje niedużo. Coraz mniej wręcz. A ja stoję i uwierz...

Rodzina a fotografia...

Obraz
Czy rodzina pomaga robić zdjęcia? Czy dziecko ułatwia kadrowanie? Kto w rodzinie zasługuje na miano asystenta? Przedpołudnie zapowiadało się nieciekawie. Pomimo, że ICM wyświetlało ikonkę z pięknym słońcem, poranne chmury wieszczył klasyczną "kratkę deszczową". Poranna dawka MiniMini zaspokoiła Młodego na 45 minut. Energia wylewała się z 3,5-latka wszystkimi dostępnymi w domu narzędziami do demolowania domu. Jedziemy! Męska decyzja Taty Fotografa zderzyła się w locie z kwaśną miną Mamy Niefotografa. Ona zostanie. - Politowanie? - pomyślał zgaszony Mąż. Zbieranie, namioty, parasole - na koniec torba fotograficzna ważąca więcej niż latorośl pętająca się pod nogami. Plaża. Wiatr, ciemne zwaliste chmury. Namiot narowisty fruwa sypiąc piach do torby, która w opinii producentów jest wszelkoodporna! - Za jaką cholerę ja płacę!? - klnę pod nosem wytrzepując piach z wszelkoodpornej torby. Wreszcie rozłożone, poukładane i można wyciągnąć aparat nastawiając się na portrety Młodego na pl...