Posty

Wyświetlanie postów z lipca 10, 2009

Być jak....

Rzecz cała miała miejsce ładnych parę miesięcy temu, ale jakoś tak wyleciała mi z głowy. Mail był banalny, krótki i treściwy. - Widziałam w sieci kilka Pana zdjęć. Szczególnie podobają mi się te, które załączam. Chciałabym z Panem popracować.... - itd. Kilka zdań o sobie. Proste. Przeglądnąłem załączone zdjęcia i były naprawdę fajne. Proste takie. Schludne. Zadbane i dopracowane oświetlenie. Aż żal, że... nie moje. Ale przypomniawszy sobie swoje młodzieńcze wpadki tego typu, chociażby tę, kiedy umówiony jako młody wilczek dziennikarz udałem się na spotkanie z jednym z doktorów habilitowanych, by przeprowadzić wywiad dla miesięcznika "Vivat academia" rozpocząłem od przypomnienia rozmówcy jego drogi zawodowo-naukowej. Doktor wysłuchał mnie, pokiwał głowa, że jestem tak świetnie przygotowany, po czym sięgnął po moje notatki i cmoknął: - Ładny życiorys. Szkoda, że nie mój. Tak więc przełknąłem ambicyjny zastrzyk, a że dziewczę miało coś w oczach fotograficznego więc why not! Tł...

Epoka post-fotoszopowa...

Wiecie dzięki komu i czemu fotografia przetrwa jedynie? Dzięki streetowcom. A czemu? Bo oni najmniej są podatni na chęć "pozaustrojowego poprawiania fotografii" . Tak! Dlaczego w nas istnieje chęć do poprawiania tego, co już zostało zarejestrowane? W jednym wypadku jest to tylko kolor oczu, w innym chmurki, ale w części poprawiamy zastana rzeczywistość dodając od siebie elementy świata. Po cholerę? Dlaczego? Otóż niewątpliwie winni są tutaj twórcy programów graficznych. Oni ponoszą obecnie 100% odpowiedzialność za dostarczenie nam narzędzi do tych manipulacji. I nie piszcie mi tutaj tych farmazonów, że pod powiększalnikiem da się to zrobić! Pod powiększalnikiem robił to jedn0milionowy ułamek społeczeństwa, które posiadało powiększalniki i łyknęło SPORĄ (!!!) dawkę wiedzy, by to umieć zrobić. A dzisiaj byle palant z aparatem ma PS i gmera w nim, jak nie przymierzając nastolatek w... kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy :) A wiec mamy już winnych. Twórcy PS powinni do końca życia ...