Posty

Wyświetlanie postów z maja 25, 2008

Walter Iooss - "Athlete"...!

Obraz
Nie mogłem czekać z tym i tak spóźnionym postem. Oto sie dowiaduję na stronie SportsShooter (którą ostatnio zaniedbałem mocno), że mój guru fotografii sportowej (tej pozowanej, jak i akcji) - Walter Iooss wydał właśnie swoją nową książkę/album - "Athlete". Nawet nie będę zachęcał... są rzeczy oczywiste, a dla mnie oczywistym jest to, że kupuje to coś w ciemno. Strona Waltera , którą już tu polecałem mówi sama za siebie. Guru. Pochylam łeb swój niewierny.

Bulimia fotograficzna...

Obraz
Słuchajcie Kochani! Ile jesteście w stanie wydać na fotografię? No tak w tysiącach na jeden aparat? Macie jakaś granice, jakiś wewnętrzny hamulec...? Tak się zastanawiam, bo z biegiem lat (z biegiem wypłat) zauważam u siebie coraz mniejszy próg kontrolny. Światełko zaczyna zapalać się coraz później, coraz to przekraczając kolejne, już nie tylko pierwsze cyfry, ale zera w końcowym rachunku. Zaczynam sie obawiać, że jednak to wszystko jest już, nie tylko jakąś pasją, ale obłędem! Tysiące przestały mieć znaczenie, zaczynam wchodzić w sferę dziesiątek tysięcy. Ostatnio odbierając skany, zapłaciłem trzycyfrową kwotę i wcale nie zaczynała się od 1, 2 czy 3 :) I pomyślałem, że to chyba jednak choroba. Taka fotograficzna bulimia. Tyle tylko, że waga u mnie z biegiem lat przybiera, a portfel chudnie. Byle mieć, nażreć się ilością, jakością, marką. Czasami aż się boje wejść na eBay, a nuż będzie w idealnym stanie Contax G2... a nuż Distagonik jakiś się pojawi.... uch. Alt + F4. I do kuchni. Gary...

Przaśnie i polsko...

Obraz
Byłem na weselu. Znaczy ślubie najpierw, a potem weselu. Byłem gościem, znaczy tak nie do końca, bo jak już wspominałem wcześniej, robiłem za tzw. rodzinnego fotografa, co to mając aparat większy dwa razy od kompakta aspiruje automatycznie do roli profesjonalisty. Więc i tym razem drogą okrężną przez żonę (nie ma to jak polityka żabich skoków wokół mnie) padła prośba nie do odrzucenia. - Piotr, zrobisz kuzynce zdjęcia na ślubie? Prosiła mnie. Skurcz. Ktoś mi kiedyś powiedział, że w niektórych sytuacjach mój wzrok zabija. Tym razem nie zabił, bo żona miała wzrok utkwiony w obierkach z włoszczyzny szykowanej do rosołu. - Wiesz przecież, że ja już nie mam sprzętu do takiej fotografii. Mam tylko aparat na film, nie da się nim zrobić takich zdjęć. Jest za duży. - Ona mówi, że możesz zrobić tym co tam masz, i że oni nie chcą mieć żadnych profi fot... Skurcz numer dwa jest bliższy pierwszemu zawałowi. DZIĘKUJE małżonko....! - Ale ja już nie robiłem tego dawno i naprawdę się tym nie zajmuje. ...