Panta rhei...

Jeszcze rok temu On sam zapraszał mnie na bardzo ciekawe spotkanie gdzieś daleko na Północy, w gronie osób, dla których części nie istnieje oprogramowanie do obróbki zdjęć, a odbitki, które pokazali zatykały dech w piersiach. Spotkanie z ludźmi z "Bastionu", z "Ostatnimi Mohikaninami" - ten typ. Ten sam człowiek, rok temu wyjmował na mieście z małej torby pięknego Zeiss Ikon, na widok którego kolana się ugięły. Te opowieści o wartości rolki filmu, o papierze, o zapachu chemii. i... Padł ostatni bastion, jak zwykle bywa to w filmach i padł ostatni Mohikanin zwalony ciosem niepowstrzymanego rozwoju. I On też padł. Cyfrowe pliki wylądowały w mojej skrzynce. Adresat ten sam. Sprawdzić musiałem, bo nie chciałem zaufać oczom. Wiesz... zmieniłem podejście. Zrozumiałem parę rzeczy. Otworzyłem się na świat. A ja co...? Zakopuje się? Przecież możesz być otwarty bez tego całego nowego szajsu w Twojej torbie. Argumenty dotychczas koronne w dyskusjach nad podejściem do fotografi...