Coco Chanel...prawdziwy kanał
Czekałem. Wyczekiwałem. Z dwóch powodów. Pierwszym naturalnie Audrey Tautou, drugim Karl Lagerfeld i stroje do filmu. Kombinowałem tak: skoro twórcy filmu mają z jednej strony niebanalną historię, życiorys naprawdę ciekawy, z drugiej zaś zaplecze kilkudziesięciu krawcowych pilnowanych przez Wielkiego Karla, to mają samograja. Takiego na kształt pozującego za 5 dolarów Indianina z ameryki Południowej. Tylko opakować to i sukces murowany. Wysiedziałem ledwo. Z więcej niż dwóch powodów. Zasadniczymi powodami były kwestie produkcyjne. Ten film został zmasakrowany dyletanctwem produkcyjnym. Montaż jest żałosny! Naprawdę dawno nie widziałem tak źle, bez sensu i bez pomysłu zmontowanego filmu. Scenariusz jest prymitywny! Ja rozumiem wszystko, że ciuchy miały tam grać, ale do jasnej ciasnej przecież to ma być film, a nie pokaz mody. Scenariusz przypomina rozmowę idiotów i debili. Jest ciężki, nachalny i przeszkadzający. Jedyna zaleta to brzmienie języka francuskiego. Robienie debila z widza pr...