Temat znowu trochę z pogranicza fotografii, ale jak bolesny dla mnie malkontenta etatowego. Znam lab w Gdańsku. A co mi tam... lab się nazywa Ankara. Byłem świadkiem jego narodzin wiele lat temu jeszcze w miejscu, w którym zapach chemii mieszał się z zapachem wędzonki dochodzącym ze sklepu pod labem. Potem był dwie zmiany lokalizacji, a ja namiętnie dbałem jako klient, żeby lab miał zarobek. Lab działał też on-line - zlecałem odbitki, odbierałem i płaciłem na miejscu. Minęło parę lat. Przez te lata zostawiłem tam gruby pieniądz i poleciłem lab wielu znajomym. Dwa tygodnie temu Ankara postanowiła zmienić się. Zmienić się w warstwie interfejsu strony www, ale przede wszystkim zmienić swoje podejście do klienta. A do mnie zwłaszcza. Oto, zamawiając zdjęcia napotykam na przeszkodę nie do pokonania. Przechodząc wszystkie etapy zamówienia, trafiam na formę płatności, a tam... wyłącznie opcja zapłaty przelewem z adnotacją, że lab NIE WYKONA odbitki dopóki nie zarejestrują na koncie wpłaty za...