Popatrz w dół...!

To jedynie przykład, wcale nie każę nikomu patrzeć jedynie w dół. Ot, chodzi mi o to, że czasami zaszywamy się w swoim klimacie, w swoim "stylu", w swojej formie jak zaszywało się umarlaka w płótno żaglowe i zrzucało z burty do wody. Mówiono wówczas, że "ostatni ścieg jest bez krwi". Więc sobie kadrujemy często mechanicznie, bo tak już było lub bo tak pasuje i tak jest dobrze. Oglądając moich Mistrzów pracę, zauważam, że poza klasycznymi ujęciami, wymuskanymi kadrowymi ikonami mego postrzegania portretu, także i oni szli "po bandzie". Poszukiwali lub starali się przełamać monotonię portretowania ludzi. I nie mówię tutaj o współczesnej fotografii portretowej, której zresztą nie ma, jak dla mnie, ale raczej o klasykach gatunku, którzy też poszukiwali. Kadrowali dziwnie. Ucinali ramiona w pionie pokazując jedynie sylwetkę z jedną ręką. Ciasno kadrowali twarz pozbawiając modela oka lub nosa nawet. Szpecili wydawałoby się obraz. A jednak nie do końca. William S...