Posty

Wyświetlanie postów z czerwca 3, 2008

Moje "Little Big Horn"...

Obraz
Tak się zastanawiam czy są ludzie, którzy rozpoczynają dzień, nie wkładając kawałka zmrożonego chleba do tostera (jak czynię to ja), ale wkładając rolkę filmu do kasety aparatu?! To muszą być prawdziwi masochiści fotograficzni. Ostatni Mohikanie fotografii. Tacy, co urządzają sobie każdego dnia taką małą bitwę pod Little Big Horn i pomimo przegranej pozycji wygrywają z gen. Custerem dowodzącym flagowymi okrętami spod "żółtego N" i "czerwonego C". I ja staram się prowadzić małą, osobistą wojnę podjazdową z wszechogarniającym mnie lenistwem i łatwizną cyfrową. Ostatnio na siłę przekonuje się, że Hasselblad został stworzony do pracy na ulicy, do streeta. I przegrywam :) Naprawdę nie udaje mi się zdążyć ustawić wszystkiego , co trzeba, a zwłaszcza kadru. Naprawdę niewygodnie jest patrzeć sobie na brzuch i jednocześnie widzieć, to co dzieje się za rogiem i złapać ten moment, o którym trąbią podręczniki fotografii, a nazywany "momentem decydującym". Ki diabeł n...