Autopromocja fotograficzna...
Ręce mi opadają. Ja wiem, że aby zostać znanym fotografem trzeba pracować w GW, ale myślałem,że jest jakaś granica wstydu. Oto od lat, dodatek do GW "Wysokie [Feministyczno-Idiotyczne] Obcasy" promują panią Anne B. Nawet robiąc tak słabe zdjęcia jak nagrodzony (o zgrozo! na Grand Press) reportaż o ojcach, Anna B. znajduje miejsce na łamach tego dodatku. Dzisiaj otwieram GW i widzę na okładce babkę w ciąży. Ot fota byle jaka, brzuch i pępek. Takich fot miliony na plfoto i to o niebo lepszych. Patrzę cóż to za autor, a tu zdziwienie, bo na focie jest kto!? No kto!? :) Anna B. :) No po prostu nie wierzę. Ale zaraz przyszła refleksja. Ona świetnie kombinuje, bo nie ma nic lepszego niż umiejętna promocja samego siebie bez względu na talent i umiejętności. Wymyślony cykl po prostu jest tak szyty grubo, że się zastanawiam jak to możliwe, że uznane nazwiska (Grynberg) dają się wpuścić w takie maliny!? Oto AnnaB. dała się sfotografować z brzuchem 20 fotografom. I to cała tajemnica. ...