Posty

Wyświetlanie postów z grudnia 11, 2009

Podbierak...

Kiedy wkładam głowę pod płachtę i zamykam światło poza sobą, mam czasami wrażenie, że postać, twarz widziana do góry nogami w okienku mojej tylnej ścianki jest jedynie moim wyobrażeniem. Kiedy wyjmuje głowę by sprawdzić czy ona tam jest, ona tam jest. Ale jakoś inaczej. Znowu daję nura pod płachtę i znowu... jakby coś się zmieniało. Zaczynam odczuwać te dziwną właściwość łapania ludzi w sidła moich klatek. Czasami wyciągając podbierak z rzeczki w Jelitkowie podczas szkolnych eskapad na wagary, wyciągałem małe rybki, nic nie znaczące. Drobnicę. Zaplątywała się gdzieś między oczkami siatki. Duża ryba zdążyła zazwyczaj uciec i stercząc po kolana w wodzie, pluskałem się całymi dniami mając za plecami morze gdzie wszystka ta woda spływała. Kamera jest jak podbierak. Potrafię nią złapać okonia, płoć, jazgarza, a nawet czasami króla karpia. Czy decyduje o sukcesie ten, kto trzyma siatkę czy może gęstość oczek samego podbieraka? Coraz rzadziej wagaruje... wyrosłem i nieoceniona lekkość bytu ...