Homo homini camera obscura est...
Fotografujący ludzi mają zdecydowanie ciekawiej niż Ci od plenerów, ptaków i architektury. Ja właśnie jestem w tzw. cugu. Lubię pracować dokładnie jak teraz. Po kilku miesiącach (!?) zastanawiania się i dojrzewania do wizji, złapałem po pierwszej sesji to, co lubię w portretach. Luz i dystans do pracy. Mam dużo mniejsze ciśnienie niż w momencie narodzenia się pomysłu... To pomaga. Na dodatek, po raz kolejny zupełnie mimowolnie, moi bohaterowie mi pomagają. Pomaga mi w tym też technika.... Tak, ta powolna technika powodująca, że samo rozstawienie sprzętu i aparatu zajmuje mi dobre 30 minut. Ten czas jest doskonałym katalizatorem, który rozładowuje wstępne napięcie spowodowane wizytą "pana fotografa" w domu, w zakładzie pracy... Wówczas właśnie nieoczekiwanie dla mnie nadchodzi pomoc ze strony modeli. Rozmowa. Zagajenie. Ciekawość. Jedno słowo, zdanie rozpoczyna konwersacje, która rozluźnia obie strony. Na dodatek, nie są to wcale gadki o niczym. Nie zakładam sztucznych tematów...