I've always hated specialisation...

Na kanwie jednego z ostatnich postów, pod którym dowiedziałem się, że ilość i częstość zmian posiadanego sprzętu, a co za tym idzie i zmian w podejściu do fotografii, jest zdaniem wielu błędem, a nawet niedojrzałością fotograficzną - postanowiłem ogłosić mini manifest. Swój własny. Co było zapalnikiem, iskrą...? Oto, po przejrzeniu stukrotnym pewnego albumu, zacząłem czytać wstęp omawiający dzieje i losy autora oraz jego podejście do pasji fotograficznej. I znalazłem tam zdanie, które jak ulał pasuje do mnie. Nie wiem ile czasu trzeba każdemu z nas by udało się w jednej sekwencji słów, w jednej wypowiedzianej frazie zawrzeć to, co tkwi gdzieś "under the skin". Czasami jesteśmy na tyle świadomi, że umiemy to określić sami, a czasami pomagają nam inni - Mistrzowie, jak powiedziałby Rudolf zapewne. To, że fotografia jest dla mnie prawdziwym życiem, tym obok pracy zawodowej, obok godzin spędzanych w hipermarketach, obok dentysty, obok rodziny nawet - chyba udało mi się już Wam p...