"Wszyscyśmy z płócien Rembrandta...
...to tylko kwestia światła..." Oświetlenie rembrandtowskie to jedno z bardziej klasycznych portretowych zaświeceń w studio. Modyfikowane delikatnie przez płaszczyzny odbijające daje naprawdę klimatyczny obraz. Ale zapewne autor tytułowych słów nie miał na myśli studia fotograficznego. Zapewne pod tym prostym wersetem kryje się głęboka i zdobyta doświadczeniem myśl o nas samych. Ale ja na upartego chcąc ją przerobić, zastanawiam się na ile to jak postrzegamy światło, a co za tym idzie, jak oświetlamy modela świadczy o nas? Czy sposób w jaki ustawiamy modela, jak łapiemy światło na ulicy i jak budujemy przestrzeń ma odzwierciedlenie w naszej duszy? Odpowiedź wydaje się być prosta. Oczywiście, że tak. To się często nazywa stylem. Tak. Stylem... Chmm...? Cóż. Ja nie wiem jak u Was, ale ja się nie dorobiłem swojego stylu. Jakoś mi nie idzie. Co i raz niektórzy z Was wyrzucają mi z pogardą, że zmieniałem sprzęt jak rękawiczki, że toczę "cervantesowskie wojny" z cyfrowymi wiat...