Pozwolenie... twój błąd?

Mam pomysł. Chce zrobić sesję w budynku mieszkalnym. Na dachu. Wejście na dach jest zamknięte, ale klucz ma mieszkaniec ostatniego piętra. Mówi, że wolałby abym miał zgodę administratora budynku. Dzwonię... Pada nieśmiertelne: - A po co? Nie może Pan zrobić na chodniku pod blokiem? Ręce opadają do ziemi, ale nic, staram się tłumaczyć, że to taki... i tutaj głoś więdnie mi w gardle, bo jak użyje słowa 'artystyczny pomysł', to już widzę za słuchawką ten uśmieszek politowania. - No chciałbym aby to było coś nietypowego, taki pomysł mam - sam czuję słabość własnego argumentu i słyszę powątpiewający, acz logiczny wniosek: - No to może na innym dachu, gdzieś niżej, bo ten nasz blok to ma z 11 pięter! Rozmowa trwa, argumenty przeplatają się z ciekawskimi pytaniami, a kto, a z kim, a za ile to robię. Wreszcie Pan ustępuje i myśląc, że sprawa załatwiona "nadziewam się" na kolejną pikę: - Musi Pan tylko (!!!) wystąpić o zgodę do zarządu wspólnoty, czyli mieszkańców. Jeśli oni ...