Jurecki... gadał...
Długo się już nad klawiaturą zastanawiam jak to napisać. I nadal nie wiem, więc będzie bardzo chaotycznie... Byłem w tym "Lalala-Bistro". Był Jurecki. Były lody z pieprzem i octem (nie zjadłem, ale atrakcyjne). Było fatalnie. Powiem tak, Jurecki nie gadał o fotografii. Jurecki nawet nie jest w stanie powiedzieć niczego ciekawego dla mnie o fotografii. Jurecki nawet na prześcieradle przyczepionym do framugi drzwi, bokiem do odbiorców nie pokazywał z laptopa fotografii, bo była to plama jedynie. Rzeczą, której z pewnością można się nauczyć od Jureckiego to... jak nie mówić o fotografii i jak nie organizować spotkań autorskich . To był koszmar. Wytrzymałem około godziny, nie wliczając spóźnienia w rozpoczęciu gadania, które nie wiedzieć czemu stało sie jaką idiotyczną tradycją na takich spotkaniach. Jakby długość czasu oczekiwania na pierwsze słowo prelegenta miało już na wstepie zwiększać jego wyjątkowośc. G... prawda. Bez ogródek powiem, że ja nie dorosłem i chyba nie rozwiną...