Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2009

Fotograf - stolarz...

Obraz
Znacie to powiedzonko, że 90% pracy fotografa reportera to... czekanie :) Zresztą fotografa studyjnego fashion - też czekanie...:) No chyba, że jesteś Karlem Kreatorem i to wszystko czeka raczej na Ciebie być kliknął serię i pójdzie nazajutrz do Vogue :) Ale tak nie jest. Poza czekaniem, fotograf amator musi też być: - specjalistą od elektroniki - elektrykiem naprawiającym instalacje - stolarzem - psychologiem - alpinistą (studio ma powyżej 4 metrów) - akrobatą i mnóstwem innych postaci. Ja zamieniłem się w pomocnika budowniczego ścianek działowych. A po co? A po kolodion. Ja to należę do tych, co jak coś zamierzają, to przygotowany jestem w 100%. Potrzebowałem ciemni więc ją buduję w studio... Znaczy patrzę jak budują inni i podaje młotek..:) Jak widać szkielet stoi. Za parę dni płyty i pierwsze rozlanie chemii będzie tylko kwestią pierwszego modela, bo w sumie to ważne. Celebracja tego momentu musi być poprzedzona castingiem :) Hi, hi... Już się doczekać nie mogę tych nerwów związany...

Gonienie...

Była gdzieś 2:30 rano, gdy podczas rajdu po kanałach satelity zatrzymał mnie jakiś znajomy obrazek. Człowiek z aparatem w lesie. Strzałka w dół i oto, na TV Polonia chyba, złapałem film o Wiktorze Wołkowie. Jakże miło się to oglądało... Trochę takie przenosiny w czasie, bo poza samym wiekiem fotografa i jego podejściem do fotografii, umiejscowione jest to wszystko na Podlasiu.... a to jak wiecie bardzo ostatnio popularna kraina do fotografowania, bo okryta płaszczem nostalgii i unikatowości, i odchodząca ponoć... No więc tak sobie oglądałem tego Wołkowa, który fotografuje oczywiście nadal na analogach, i zacząłem rozmyślać trochę o tym, o czym ostatnio toczę zacięte dyskusje telefoniczne z kolegami. A mianowicie, jak robić te cholerne zdjęcia, aby się nie powtarzać, aby doszukać się w tym wszystkim jakiejś własnej drogi...? Czy zaimpregnowane w naszym mózgu fotografie-ikony przekładają się podświadomie na nas i zdjęcie zwykłego krzaczka lub rzeczki przestaje być dla nas atrakcyjne wyłą...

Klapa... od sedesu

Wieczór był nerwowy. Spokój odliczanych diodami mignięć zegarka w DVD powoli mnie wyciszał. Zasnąłem. Poranek na kanapie z bólem kręgów szyjnych, ale gorsza świadomość tego, że nie załadowałem wieczorem fiszek do kaset, a rano zdjęcia. Szmer w korytarzy zwiastował nadciągające tsunami w postaci drobnej sylwetki prawie 5-latka naładowanego energią od szóstej rano. Dobra. Umowa. - Przeglądasz Internet, a tata idzie do łazienki załadować filmy. Czego nie robimy jak tata ładuje filmy? - Nieeee wchoooodziiiiiimy... Znużony głos wydobywający się z piżamy rozbraja mnie... Ręka już operuje myszką... Kasety porozkładane po podłodze. Filmy wypakowane i macanie się zaczyna. Pudełko Ilforda rozbebeszone spoczywa po prawej, po lewej stosik kaset. Zaczynamy. Po pierwszym filmie, zdecydowany szmer z pokoju i miarowe szurnięcia papci zwiastują kłopoty... Szybkie spojrzenie na drzwi i... o matko!! nie zamknąłem zamka. Błyskawiczne liczenie w głowie, co zdążę schować najpierw zanim roztworzy się światło...

Fotograf NN... Stanko Abadzic

Obraz
Nie chcę nic pisać, aby nie sugerować, ale jakie archetypy fotograficzne widzicie w tych pracach? Bo ja co najmniej kilka i to naprawdę utrzymanych w stylistyce! Jestem pod wrażeniem...!!! Stanko Abadzic fot.: Stanko Abadzic (x5, źródło: Blur Magazine ) PS Więcej na temat Stanko przeczytacie w najnowszym, 15. numerze Blur Magazine na stronie 36

Rzecz...

Obraz
Nie poświęcam tego typu fotografii zbyt wiele miejsca, zarówno na blogu, jak i w mojej głowie. Być może dlatego, że uważam ją najczęściej za fotografię stricte techniczną. Pozbawioną jakiejś głębi. Mam wrażenie, że jednak w wielu przypadkach się mylę. A nawet pozostaje w czarnej dziurze niewiedzy...:) Fotografia przedmiotu, bo o niej mówię, może być bardzo interesująca i duchowa wręcz. Gdy myślę o polskich klasykach to przede wszystkim mam w głowie trzyliterowe nazwisko Żak. Paweł Żak i jego malarsko-poetyckie ujęcie tematu przedmiotu: Paweł Żak, z wystawy "Słodki poniedziałek i inne martwe natury" Paweł Żak, "Opowieści" Wygląda bowiem na to, że to jak widzimy przedmiot może zależeć od wielu czynników. Niektórzy, jak Paweł, mają widzenie rozbudowane... inne... ze złamaną perspektywą... odkrywcze w sumie. Można też pokazywać zwyczajne rzeczy w sposób epatujący jedynie formą... jak czyni to Jody Ake - mój ulubiony portrecista kolodionowy: Jody Ake , Still Life Oczywiś...

Pojedynki straceńców...

Obraz
Wchodząc w fotografię, zawsze najłatwiej jest podglądając mistrzów robić próby ich skopiowania. Ponieważ jednak słowo kopiowanie, ma dość pejoratywne znaczenie w takim kontekście, więc często zamiennie stosuje się słowo tribute :) Bardzo znanym projektem były opisywane tutaj już próby dogonienia mistrzów fotografii fashion przez Rankin'a . On powtórnie fotografował najsłynniejsze jego zdaniem siedem fotografii mody. Generalnie wychodzę z założenia, że takie wyścigi, takie pojedynki są ciekawym wyzwaniem. Zwłaszcza jeśli robią je amatorzy bez zaplecza, który najczęściej dysponowały pierwowzory. Ciekawe jest też postrzeganie tego samego motywu w oczach innych ludzi. Najbardziej jednak zdumiewa mnie czasami fakt, że najczęściej z góry przesądzony wynik takiego zestawienia potrafi doczekać się kilku wyjątków... :) Porwanie się na zdjęcia-ikony wymaga odwagi i zapewne też talentu. Tym bardziej miło mi, że wśród ludzi, których znam z sieci, są tacy desperaci. Pozytywni desperaci. I na do...

Włoskie perfetto...

Obraz
Generalnie jestem bardzo 'uzewnętrzniony' kiedy widzę dobrą fotografię. Łapię za telefon, dzwonie do ludzi, polecam, gadam o czymś, czego zazwyczaj oni nie widzieli, ale kupują to ode mnie. Tak było przy poprzednim numerze włoskiego Vogue gdzie powalił mnie Steven Meisel. A ponieważ mam pod skórą zaszytą jakąś taką polsko-słowiańską chyba manierę, że nie przyjmuje do wiadomości, że można zrobić wiele razy coś bardzo dobrze, a nawet wybitnie więc tym bardziej zdumiewa mnie i 'uzewnętrznia' kiedy widzę, że jednak można. W naszych rodzimych magazynach króluje coraz bardziej żenująca para Krajewska-Wieczorek. W najnowszej Pani mają sesję, w Vivie zrobili Durczokowi fotki, a'la macho , że oplułem ze śmiechu okładkę, bo Durczok się tak nadaje na macho, jak ja na Johnego Depp'a. Tymczasem, kolejne prace maestro Meisela są po raz kolejny na najwyższym poziomie. No choćbym zżymał się, że przerost struktur i nagromadzenie ciuchów przygniata te sesję (kapie tutaj od dodatk...

Homo homini camera obscura est...

Fotografujący ludzi mają zdecydowanie ciekawiej niż Ci od plenerów, ptaków i architektury. Ja właśnie jestem w tzw. cugu. Lubię pracować dokładnie jak teraz. Po kilku miesiącach (!?) zastanawiania się i dojrzewania do wizji, złapałem po pierwszej sesji to, co lubię w portretach. Luz i dystans do pracy. Mam dużo mniejsze ciśnienie niż w momencie narodzenia się pomysłu... To pomaga. Na dodatek, po raz kolejny zupełnie mimowolnie, moi bohaterowie mi pomagają. Pomaga mi w tym też technika.... Tak, ta powolna technika powodująca, że samo rozstawienie sprzętu i aparatu zajmuje mi dobre 30 minut. Ten czas jest doskonałym katalizatorem, który rozładowuje wstępne napięcie spowodowane wizytą "pana fotografa" w domu, w zakładzie pracy... Wówczas właśnie nieoczekiwanie dla mnie nadchodzi pomoc ze strony modeli. Rozmowa. Zagajenie. Ciekawość. Jedno słowo, zdanie rozpoczyna konwersacje, która rozluźnia obie strony. Na dodatek, nie są to wcale gadki o niczym. Nie zakładam sztucznych tematów...

Siedemnasty...

Nie lubię zmienić tematyki tego bloga, ale czasami muszę, bo się duszę. Zdążę więc jeszcze dzisiaj opublikować ten wpis. Niefotograficzny. Otóż data dzisiejsza zmasakrowana przez sączące się mediów jadowite polityczne popierdółki o słowa, wojenki o gesty, tarcze srarcze i rozliczenia o jelenia, jest w sumie dla mnie dość istotna. Pewnie z racji wychowania. Pewnie z racji genów. Nie będę jednak roztrząsał tutaj czy ludobójstwo to ludobójstwo, a zdrada to zdrada. Tak tylko przypomniałem sobie pieśń, która miałem okazję usłyszeć na żywo parędziesiąt lat temu już chyba w Gdańsku w dawnym Żaku, obecnie Nowy Ratusz. Jacek Kaczmarski, Ballada wrześniowa

Wanna z masażem...

Znacie świetnie ten dowcip, a może powiedzonko: "krawaty wiąże, usuwa ciąże". Jest wersja bardziej ordynarna, ale zapewne zaglądają tu same wysublimowane uszy więc nie przytoczę...:) Kiedy pytam znajomego, co ma jego nowy 5dmkII, niezmiennie mi odpowiada: - Spytaj czego nie ma! :) Coś w tym jest. Dowcipy o wodotryskach i wannie z masażem wbudowanym w aparat fotograficzny wyniesione został na wyższy poziom realizmu. W sumie stają się coraz bardziej realne. Oto czytam, że Nikon wprowadza na rynek pierwszy aparat z... rzutnikiem . Czytam ja ci tą informację obracając w dłoni komórkę, która ma tyle pikseli co pierwszy cyfrak kupiony żonie. Wówczas też myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy. Projektor jest oczywiście nieodzowny każdemu fotografowi, tak samo jak 21mln pikseli i 16 trybów modyfikacji zdjęć jeszcze w aparacie. A ja wracam myślami do czasów, gdy w Stodole podsłuchałem rozmowy dwóch starszych jegomościów, którzy stanowili swoisty koloryt tego miejsca. Handlowali na pa...

Jest takie zdjęcie...

Obraz
Wykonywanie portretów znanych ludzi jest zwodnicze. Łatwo popaść w popelinę. Łatwo oprzeć pomysł jedynie na znanej twarzy. Czasami niestety bywa tak, że staje przed nami ikona. Osoba, której zewnętrzne ja jest tak silnie osadzone w kulturze lub w świadomości odbiorcy, że działanie portrecisty są skazane na klęskę. Klęskę braku pomysłu. Ktoś inny powie, co to za problem zrobić portret Tomowi Hanksowi. Ot, ostawić go i jest. No właśnie... Dan Winters, autor poniższego portretu postawił Toma przed kamerą. Lub posadził. Kadrował wcale nie idealnie zostawiając jedno trzecią kadru wolnego nad jego głową. Wojskowy płaszcz sprawia, że pierwsze skojarzenia wędrują do ról wojennych Hanksa. A ponieważ filmy z nim znamy wszyscy więc prawie wyczuwalna jest gęsta atmosfera okopu czy frontu. Nieogolona twarz potęguje to doznanie. Rodzaj użytego oświetlenie (niski klucz powiedziałby specjalista) podbija i tak już ciężką nutę portretu. Nie ma tutaj wodotrysków. Dan nie silił się na wydobycie "niez...

Nie idź w strone światła...

Śmierć, w słynnej już książce "Życie po życiu", została sprowadzona do słynnego światełka w czarnym tunelu. Jeśli przełamiesz się i pójdziesz tam, to już koniec. Na drugim końcu jest czarna dziura, ból i cierpienie, ale to wszystko utożsamia życie. Więc musisz się przełamać. Polska prasa fotograficzna już dawno osiągnęła światło w tunelu. Ba! Ona je przekroczyła i w ogóle jest w innym wymiarze. W ogóle zastanawiam się czy mogę używać takiego złożenia jak "polska prasa fotograficzna"..? Tym większym cierpieniem i bólem była dla mnie, uzyskana opłotkami i bocznymi drogami, informacja, że już wkrótce ma pojawić się nowy magazyn fotograficzny. Całkowicie polski. I w dodatku całkowicie poświęcony... jednej, wąskiej tematyce fotograficznej. Jupiii! Zatarłem ręce i pomyślałem sobie, że w sumie to musi być ciekawe wyzwanie. Bo tak... czym oni będą się zajmować skoro portret jako taki nie istnieje praktycznie w świadomości ludzi. Obecnie z portretem utożsamiane jest wszystko...

Daleko tak, blisko tak...

Obraz
Zainspirowany albumem Avedona, który otrzymałem w formie podziękowań-łapówki od Rudolfa, który nie wiedział jak odwdzięczyć się za to, że wygrał - jąłem zastanawiać się na specyfiką odległości w fotografii. W portrecie zwłaszcza. Oto bowiem ciekawa naturą ludzkiego bytu jest dystans. Są nawet prawdziwe wielkie teorie intymności w socjologii, które określają w centymetrach rodzaje dystansu i związane z nim reakcje i wzajemne zależności. Dla portrecistów ma to wielkie znaczenie. Różnica kilkudziesięciu centymetrów w ogniskowej lub w odległości od modela całkowicie zmienia sposób odbioru pracy. Para kochanków zbliżając do siebie swoje usta zamyka instynktownie oczy. To całkowicie naturalne. Z dwóch powodów: trudno patrzeć na kogoś z odległości kilku centymetrów, dwa: sfera odczuć pozawzrokowych jest ważniejsza :) Trochę podobne reakcje towarzyszą portretom robionym z bliska. Avedon stosował dwa zabiegi, które powodowały, że jego portrety, nawet jeśli nie wybitnie wymyślne, stawały się ste...

Szampon...

Obraz
Ciepła woda spływała po karku, nachylona nad wanną głowa nasiąka jej strużkami. Ślepa ręka błądzi po obudowie wanny w poszukiwaniu butelki z odpowiednim szamponem. Swoją drogą nie wiem czemu nie wyprodukowano jeszcze wanny, której brzegi pomieściłyby te wszystkie gromadzone buteleczki... z chemikaliami do mycia. Mokra dłoń trafia na pierwszą butelkę: "Szampon. Zwiększona objętość włosów" Nie, za ten dziękuje. Moje i tak nie małe zaplecze włosowe wyglądałoby pewnie jak afro po tym chemicznym cudzie. Sięgam dalej. Kolejna butelka: "Szampon z prowitamina regenerującą cebulki włosowe zniszczone..." Długość napisu nie do odczytania pod spływającą na oczy wodą. Odkładam. Trzecia butelka: "Szampon odżywczy na bazie ekstraktu z dojrzałych liści herbaty. Dla włosów zniszczonych..." Znowu nic nie widzę. Ale nie tego szukam. Dwie kolejne butelki to szampony przeciw łupieżowi z kilkoma dodatkami i słowem "pro"... Sięgam po szare mydło. Spłukuje głowę. Po co ...

Podróże fotograficzne...

Obraz
Mam czasami wrażenie, że podróże kształcą. No wiem, wiem... przecież każdy wie, że one rzeczywiście kształcą. Że coś nowego zawsze poszerza nasze horyzonty i teoretycznie - jesteśmy mądrzejsi... Nie da się zaprzeczyć, że podróże fotograficzne należą też do kategorii dydaktycznych. W dodatku podróże fotograficzne nie zmuszają nas do samodzielnego odbycia tychże :) Wystarczy kliknąć jakiś portal poświęcony podróżom i już mamy setki fotek z każdego zakątka świata. Dobrą metodą jest też wyposażenie siebie w katalogi biur podróży... tam to dopiero są zdjęcia poglądowe! Wszystko jest cudowne i od razu wiemy, że są zakątki świata stworzone wprost do fotografowania. Jednak chcąc się przekonać czy faktycznie wystarczy tam nacisnąć spust migawki i wszystko jest cudownie kolorowe, musimy wybrać się sami. Pakujemy więc nasz sprzęt, wsiadamy w coś tam co leci lub jedzie i docieramy. W głowie mamy widoczki widziane wcześniej u innych fotografów, kolorowe katalogowe fotki oczywiście okazują się total...

Portret z...

Obraz
Po prostu fotografia... "Mężczyzna z piórkiem" KUMAKA Studio, sierpień 2009

Powrót Pana Fotografa...

Chciałem to poczuć i zrobić sobie zdjęcie w studio. Portret. Jak to jest. Ot, po prostu wejść w marynarce, w koszuli białej bez krawata do atelier fotograficznego i zrobić sobie portret. Dla siebie. Zdać się na łaskę fotografa. - Uda się zrobić portret? - ...? Teraz? Pani znad ekranu komputera ledwie uniosła wzrok na mnie, nie przerywają klikania drugą ręką. - No tak... widzę, że nikogo nie ma. - Dowód czy paszport..? - Nie, nie - chciałbym portret taki dla mnie. Fotograficzny. Pani wydawała się nie słyszeć mnie. Jedna ręką nadal klikała, a druga powędrowała na maszynę huczącą, która stała obok i wypluwała dziesiątki zdjęć na rosnącą stertę. Na szyldzie przed zakładem widniał dumnie napis: "Fotograf" - No to, do czego to ma być? Kobieta znalazła między ciasno ustawionymi meblami szparę aby popatrzeć na mnie. - Do niczego. Dla mnie. Ja siedzę, pani robi zdjęcie. - Takie coś kosztuje 150zł i dostaje Pan dwie odbitki: 30x20 i 10x15. Prosze usiąść pod ta białą ścianą. Pani wskaza...

Panie Mieciu! Fotkę proszę...!

Zapłodniony myślą przez Dobrego Fotografa dzisiaj rano... chciałbym się podzielić z Wami taka oto sugestią, którą też wyraziłem w dyskusji pod poprzednim postem. Uważam, że era amatorskiego cykania dla oszczędności się skończyła. I odchodzi w przeszłość. Bum na aparaty fotograficzne wielkości dłoni ruszył na dobre jakieś dziesięć lat temu. Każda firma zaopatrzyła swój dział marketingu lub administratora zasobów trwałych w firmie (powiedzmy - pana Miecia) w aparat fotograficzny. - Panie Mietku... to jest aparat fotograficzny firmy "OdrazuNaEkranie 4dsi". - ...? - Od dzisiaj będzie Pan dokumentował wydarzenia w firmie i od czasu do czasu robił nam zdjęci naszych produktów do folderów reklamowych, które może za parę lat zaczniemy wydawać. - Ale ja się nie znam na fotografii...?! - I dlatego właśnie kupiliśmy ten aparat. On sam wszystko mierzy i na dodatek od razu widzi Pan, co trzeba poprawić. Komputer już Pan ma. - A... nie trzeba jakiegoś programu do tego. - Eee, panie Mieciu....

Talenty...

Obraz
Pamiętacie przypowieść o talentach? Ulubiona opowieść księży, którzy prowadzą Msze Św. dla dzieci. Daje pole do setek interpretacji i jest jednocześnie bardzo prosta. W skrócie: "Pewien pan miał wyruszyć w daleką podróż. Wezwał więc trzech służących i dał im pieniądze: jednemu pięć talentów, drugiemu dwa talenty, trzeciemu jeden talent. Dwaj pierwsi pomnożyli swoje pieniądze umiejętnie je inwestując i obracając nimi. Trzeci służący, nie wiadomo czy w obawie, że straci powierzoną sobie kwotę, czy nie umiał inwestować, zakopał swoje pieniądze. Kiedy pan powrócił, rozliczał służących z ich decyzji na temat powierzonych im kwot. Pierwszego i drugiego pochwalił, a trzeciego wydalił ze swojego domu jako złego sługę." W sumie też straszliwie mnie denerwuje gdy ludzie obdarzeni talentem marnotrawią swój talent na jakieś mniej ważne rzeczy, a spoczywający w rękach i umysłach dar jakoś tak gnije. Straszliwie mnie wnerwił Staszek! Straszliwie! Bo on jest przykładem takiego zakopywacza t...