Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2009

Malemana... złe sesje wykończą

Obraz
Nie wiem czy sięgacie po to pismo, które tworzy Oli Janiak - pierwszy playboy polskich plaż :) Ja sięgam. Znam trzy numery, bo pozostałe dwa jakoś ominąłem fotograficznie. W każdym z nich była jedna główna sesja. Pierwsza była z Małaszyńskim. Krew i farba ciekła mu z warg, oczu, oczu i nie wiem skąd jeszcze. Redaktor naczelny orzekł, że właśnie w kierunku takich świetnych i nietypowych (!?) sesji będzie szło pismo. Już się bałem. Potem ominąłem dwa numery, bo ciekawych zdjęć nie znalazłem wcale i czwarty numer przygniótł mnie sesją z Lindą w lesie. O mój boże! Nie wiem kto to robił, ale widziałem gdzieś na sieci nawet backstage z tego cuda. Naprawdę trzeba mocno nie lubić pracodawcy, aby tak zepsuć sesję z w sumie dość oryginalnym i wyrazistym modelem, jakim jest Linda. Pomyślałem wtedy, że to pismo nie ma szans. Że poza biedotą tekstową i brakiem jakiejkolwiek spójnej wizji takiego pisma, ich wykończą kolejne sesje w tym stylu. Dzisiaj zobaczyłem piąty numer z Borucem. Słyszałem, że s...

Dobre zdjęcia...

Obraz
Każdego miesiąca staram się przejrzeć w Empiku wszystkie dostępne magazyny modowo-, kobieco-, męsko-, gejowsko-, lesbijsko-społeczne. Taki zwyczaj sobie wypracowałem, a ponadto pozwala mi to choć w małym stopniu wodzić nosem za trendami w fotografii tego typu. Nie ukrywam, że krajowe pisma omiatam. W 99% jest tam tandeta na poziomie pierwszego lepszego portalu komentarzowego. Jednak staram się śledzić nazwiska mi znane i patrzeć co się zmienia w nich. Jakiś czas temu, Beata pojechała po Tyszce . Zresztą słusznie. Zdjęcia były słabe, aż plomby trzeszczały. Nie ma to jednak, jak mocna kontra, która uspokoi miłośników twórczości Marcina. Zapraszam Was do ostatniej Pani, gdzie jest jego sesja modowa zrobiona na wydziale rzeźby chyba. No smaczek niezły, ja lubię takie foty. Sam robiłem kiedyś zdjęcia na gdańskim wydziale rzeźbiarskim i światło jakie tam panuje z połączeniu z tym wszędobylskim pyłem gipsowym daje efekt niespotykany. Tutaj jest sesja, ale warto zobaczyć to na papierze. Kawał...

Ambasador vs. iczek

Wow... :) Pamiętacie Pana Ambasadora Marki...? Pisałem o Nim tutaj i tutaj . Tym razem toczę ciekawą dyskusję na kanwie ostatniego materiału, którym zachwycił się redaktor ŚwiataObrazu . Jak podoba Wam się ten materiał? Jestem naprawdę ciekaw Waszej opinii. Czy to jest fotografia (tak nazywa to autor tego wpisu) i czym się to różni od grafiki komputerowej i renderowania rzeczywistości? Czy jest sens dyskutować nad dziełem "artystycznym"? Ambasador zdecydowanie określa to jako przedsięwzięcie artystyczne. Czy po prostu znowu się czepiam?

Tam warto... Paweł Kosicki, "Studio 66"

Kontynuuję moje fascynację ludźmi z pasją i jednocześnie będącymi doskonałymi rzemieślnikami w swoich fachu. Po dłuższym czasie od otrzymania prac Pawła i porównaniu ich z pracami znajomych, chciałbym z czystym sumieniem polecić Studio 66 jako miejsce, w którym warto i trzeba drukować zdjęcia na papierze barytowym z użyciem drukarek Epsona. Ja nie jestem technikiem. Oszukałbym Was gdybym napisał, że po dotknięciu papieru wyczuwam opuszkami, że to jest Harman, Ilford czy Hahnemule... Tak nie jest. Nie umiem wywęszyć nosem, że tusz to jest Ultrachrome K3 czy inne ustrojstwo z jeszcze większą ilością oznaczeń. Tak nie jest. Ale jest tak, że jak zobaczę wydruk, który działa na moje zmysły i pasuje do mojej wizji mojego własnego zdjęcia, to uśmiech rozwala mi twarz od ucha do ucha. Dokładnie tak jest w wypadku druków u Pawła. Zrobiłem u niego moje najlepsze zdjęcia. Moje Polaroidy 55. I te wydruki naprawdę zwalają mnie z nóg. Dodatkowo wyczuwam w nich prawdziwą pielęgnację ręką Pawła. Lub...

Z życia wzięci...

Obraz
Fotografowanie modeli czy modelek ma jedną zasadniczą wadę. O której zresztą czytelnicy tego bloga niezmiennie mi przypominają w kontekście tego, że fotografia potrafi kłamać, a taka, którą ja robię i lubię kłamie zwłaszcza. Otóż tą wadą jest sztuczność, przybrana poza i gra, która odbywa się przed obiektywem. Zresztą sama nazwa - pozowanie - wyjaśnia wszystko. Nie fotografuję bowiem scen prawdziwych, ale wymyślam je i potrzebuję do realizacji swoich celów modeli. Mają oni spełnić jedno zadanie. Mają zagrać w moim przedstawieniu. I tutaj przypomina mi się jedno zdanie z filmu o Newtonie, który ostatnio polecałem. Wybrzmiewa ona prawie na sam koniec filmu i stanowi niejako motto tego typu fotografii i podejścia do robienia zdjęć tego typu autorów: "Mnie nie interesuje życie moich modeli. Nie interesuje mnie ich opinia. Oni mi służą" Podejście godne Mistrza powiedziałby Rudolf zapewne... Ale po drugiej stronie jest inna fotografia. Taka, która też jest tworzona, też ma coś prze...

Przerost formy... kolodionowe oszustwo...

Najpierw myślałem, że to niemożliwe, że Miller pojechał z kamerą kolodionową do Afryki. Zobaczyłem bowiem jego fotkę z gościem z czaszkami. Potem byłem na spotkaniu z nim w Gdańsku i sam Miller wspominał o swojej fascynacji kolodionem. Potem ktoś mi potwierdził, że tak było. Że te kolodiony robił jak pan Bóg przykazał. Potem ktoś mi wyjaśnił, że Miller naświetlił jedynie szyby kolodionowe ze swoich filmów wcześniejszych i wywołał w technice kolodionu. Potem, gdzieś Guma zadał fundamentalne pytanie - po jaką cholerę!? Może nie tymi słowami, ale równie dosadnie. I ja też się pytam. Po cholerę!? A odpowiedzi, wyczerpującej mam wrażenie, udzieliła Basia Sokołowska w swoim felietonie dla Fotopolis . Gorąco polecam, bo cała sprawa jest szersza niż Krzysztof Miller. Dotyczy generalnie formy i tego jak łatwo popaść w bezsens takich działań. Zresztą Basia ujęła to idealnie.

Dzisiaj (sobota) Helmut Newton na Planete!!

Lektura obowiązkowa niejako. Więc tylko informuje, ze dzisiaj (sobota, 25 lipca) o godz. 20:45 na kanale Planete jest film "Helmut Newton. Mistrz aktu". Naprawdę warto!

Wy nie wiecie, a ja wiem...?

...jak rozmawiać trzeba z... fotografem!? Właśnie. Ciekawy temat. Kanwą do tego wpisu jest rozmowa z Rafałem Milachem, która ukazała się w ŚwiatObrazu . Z wielką atencją przyłożyłem się do przeczytania tej rozmowy. Nawet kilka razy ją przeczytałem. Szukałem mianownika dla całości. Starałem się dostrzec zamysł rozmowy, prowadzone wątki próbowałem ułożyć w jakąś logiczną całość. Wyłuskiwałem informacji, które pozwoliłyby mi poznać Rafała, ale przede wszystkim poznać człowieka fotografa. I... I muszę stwierdzić po raz kolejny, że dziennikarstwo, a wywiad zwłaszcza jest sztuką bardzo trudną i niewiele osób w naszym kraju jeszcze potrafi i rozumie czemu służy wywiad z człowiekiem. Ta rozmowa nie może nawet pretendować do rangi wywiadu. To nawet nie jest do końca rozmowa, bo zawiera w sobie tylko jedną zasadniczą cechę elementarną: są tam dwie osoby. Cała reszta, w ujęciu czysto dziennikarskim, estetycznym i inteligenckim - to jakaś marna, szkolna wprawka. Naprawdę jest mi przykro, bo Rafał...

Mucha...

Obraz
Znacie te wytłumaczenie dlaczego mucha zawsze zdąży uciec przed naszą ręką (no prawie zawsze)!? Otóż jedna teoria mówi, że mucha rejestruje obraz z większa częstotliwością niż człowiek. O ile człowiek obraz ciągły rejestruje mniej więcej przy wartości 25kl/s (wówczas nasz mózg interpretuje obraz jako ciągły), o tyle mucha ma te wartość wyższa i stąd jest w stanie widzieć niejako w zwolnionym tempie nasze ruchy. Czy to prawda? Nie wiem - może trzeba spytać Niesiołowskiego... :) Inna wersja (chyba bardziej logiczna) wskazuje jednak na inny aspekt szybkości muchy. Otóż mucha widzi w 4-wymiarze, który jest dla człowieka nieosiągalny, a poza tym jej oko (komórka jedna) jest sześciokątne. W każdym razie oglądając galerię niektórych fotografów mam wrażenie, że są lub widzą jak muchy. I potrafią to zatrzymać w kadrze. Potrafią w jakby zatrzymać decydujący zwolniony moment. Jak mucha widzą wolniej i przewidują. Potrafią uciec przez sztampą, jak mucha ucieka przed nasza nieudolna ręką. Czas płyn...

100 kroków do tyłu...

Obraz
W odpowiedzi na jeden z komentarzy do posta "Złote Fotomyśli..." napisałem, że w odróżnieniu od przedmówcy uważam, że fotografia nie posunęła się przez cyfryzację o 100 lat do przodu, ale właśnie cofnęła się o 100 lat. W wrodzoną sobie, jako płci pięknej, wrażliwością i złośliwością, Malwina de Brade załączyła w odpowiedzi kilka linków do zdjęć sprzed ok. 100 lat. Wytykając mi tym samym, że fotografia jednak trochę się posunęła do przodu w epoce cyfryzacji porównując obecne zdjęcia do tych stuletnich: Hmm... Ucieszyłem się niezmiernie i mam propozycję dla Malwiny i dla Was. Wejdźcie na jakiś tam pierwszy lepszy portal typu plfoto czy Flickr. Wybierzcie pierwszych 30 fotek z galerii. Przeglądnijcie je spokojnie. Poniżej zamieszczam wnioski, jakie moim zdaniem płyną w stosunku do 95% tych wybranych fotek: - ich jakość techniczna (prawidłowe naświetlenie, plastyka obrazu itp) jest żenująca słabsza od tych fotek podlinkowanych przez Malwinę; - ich jakość estetyczna jest załamuj...

Marek Mazur publicznie... 24 lipca "Zejman"

Pisałem już tutaj o Marku Mazurze , gdańskim artyście tworzącym miniaturowe aparaty. Jeśli chcecie zobaczyć go na żywo - to zapraszam do "Tawerny Zejman" w Gdańsku na Wyspie Spichrzów (nawet nie wiedziałem, ze ten klub jeszcze działa!) na benefis Marka. Poniżej skrót informacji o wydarzeniu: "Marek Mazur - kompozytor, poeta, pieśniarz... a nade wszystko artysta - twórca niezwykle precyzyjnych miniaturowych artystycznych aparatów fotograficznych. Człowiek renesansowy. W piątkowy wieczór (24 lipca) zobaczymy jego lilipucie dzieła sztuki, posłuchamy jego ballad - Markowi towarzyszyć będzie Marcin Żurawiecki. Obejrzymy nastrojowy film Krzysztofa Kalukina o Marku - niezwykłej gdańskiej osobowości." Zaprasza Bałtyckie Bractwo Żeglarzy i Michał Kochańczyk - podróżnik. Start o godzinie 20:00.

Złote Fotomyśli...

Wersja negatywna: Już wiem dlaczego tak nie lubię fotografii cyfrowej. Wersja pozytywna: Już wiem dlaczego tak lubię fotografię tradycyjną. Oto zamierzam, co pewien czas cytować lub wymyślać takie sobie myśli krążące wokół fotografii mojej. Znaczy tej, którą ja cenię i staram się hodować. Dzisiaj pierwsza myśl dotycząca tego, co w fotografii tradycyjnej pociąga mnie najbardziej. Przyznam, że ta myśl nie jest moja, ale pięknie określa to, czym jest dla mnie wyzwolenie migawki i etap tuż po nim. I kolejny etap oczekiwania. Ciemny, niejasny, niewiadomy. Naświetlam kolejne negatywy i slajdy. Za każdym razem Nie wiem co wyjdzie. Nie wiem jak się postarałem. Po prostu stoję przed drzwiami ogrodu i czekam na otwarcie nakrętki koreksu, bo: "Zawsze ulega się urokowi tajemnicy" I to jest Złota Fotomyśl na dziś... :)

Każdy robi swoje...

Obraz
Pytają mnie czasami koledzy kiedy zacznę sam robić odbitki aby już tak naprawdę zanurzyć się w świat fotografii klasycznej. Ja mam jedną, stałą i niezmienną odpowiedź, cytat z Boya-Żeleńskiego. "Każdy orze jak morze i gdzie może się pcha. Jedni do akcji W, a drudzy do akcji H. Uważam, że w każdej dziedzinie sztuki obowiązuje pewien podział, który sprawia, że poszczególne etapy tworzenia i materiały są albo lepiej dopracowane albo gorzej. Malarz nie robi sam farb dla siebie. Ram też nie wykrawa. Rzeźbiarz nie produkuje sam masy, z której lepi swoje dzieła. A fotograf czasami nie ma pojęcia czym różni się papier gradacyjny od stałego. Dlatego właśnie powierzam swoje prace ludziom, którzy umiejąc zrobić odbitkę. Mają zaplecze, chemie, talent i poczucie estetyki mi zbliżone. Uważam, że trzeba takim ludziom płacić i to słono za zdolności i dawać im tyle pracy, na ile nas tylko stać. Niestety takich ludzi w Polsce jest mało, a znaleźć kogoś komu udaje się w obecnych czasach wyżyć z robi...

Rzecz krótka o rzeczy długiej...

Obraz
Ponieważ o rzeczach ważnych zazwyczaj rozprawia się długo i w skupieniu, z pewnością ten post powinien byc zaliczony do rzeczy błahych. Ale tak nie jest... Czasami bowiem wystarczy jedno zgrabne zdanie, by przekazać miliony rozpraw i teorii. Burza za oknem zaświeca mi co chwila w okno flashem, który trudno nazwać dopełniającym w tych ciemnościach i to jeszcze bardziej jakoś tak potęguje magię jaką jest... portret. W każdej postaci. Czym jest zdjęcie, w tym portret? Odpowiedzieć zdaje się nie można w jednym zdaniu, a jednak znalazłem taką definicję, która od dziś staje się mottem tego bloga. Brzmi ona: "Zdjęcie jest chemicznym dowodem na to, że gdzieś w przeszłości obiekt ów znalazł się w świetle". Czyż nie określa to relacji pomiędzy fotografem a fotografowanym? Czyż można lepiej ująć całą złożoność, a jednocześnie prostotę fotografii? Związek, chemia kontaktu między portretowanym, a fotografem jest tak prosta jak związki chemiczne wypłukujące się spomiędzy poszczególnych war...

Wakacyjne samograje...

Babuleńka siedziała oparta o ścianę z desek, która pamiętała chyba czasy I Wojny Światowej. U nóg jej krzątał się gąski, zbierające rzucane co chwilę przez babuleńkę resztki chleba. Kogut miarowo wyrywał głowę ku górze, jakby chciał sprawdzić czy kury opodal skubiące ziarno nadal reagują na każdy jego ruch. Lipcowe słońce niemiłosiernie smagało ten zakątek gospodarstwa swoimi promieniami. Nad wszystkim unosił się stęchły zapach obornika parującego w stodole. Wystarczyło rozłożyć aparat. Pogadać chwilę. Nacisnąć spust migawki i byłaby koncertowa fotka rodzajowa. Taka, co to na konkursie zawsze gdzieś w czubie jest, bo to i sentymentalne i piękne i świadczy, że fotograf wrażliwy. Ale coś odwodzi mnie od tego pomysłu. Przychodzi mi do głowy pokaz slajdów kolegi,który wrócił z Ameryki Południowej i pokazywał portrety tych wszystkich kolorowych babulinek. Tamte były jeszcze lepsze, bo mega kolorowe, nasycone ziarnami Velvii 50. Samograje. To jedno słowo dźwięczało mi w głowie. Nie dało się ...

Fotograf NN... Pierre Hebert

Obraz
Naprawdę lubię portrety BW Piotra.... Na jego stronie z ciężką nawigacją trudno coś znaleźć, ale Flickr pomaga. Pierre ma dar klimatu. Bardzo mnie bierze taka fotografia. Tutaj więcej. fot.: Pierre Hebert (x4)

Być jak....

Rzecz cała miała miejsce ładnych parę miesięcy temu, ale jakoś tak wyleciała mi z głowy. Mail był banalny, krótki i treściwy. - Widziałam w sieci kilka Pana zdjęć. Szczególnie podobają mi się te, które załączam. Chciałabym z Panem popracować.... - itd. Kilka zdań o sobie. Proste. Przeglądnąłem załączone zdjęcia i były naprawdę fajne. Proste takie. Schludne. Zadbane i dopracowane oświetlenie. Aż żal, że... nie moje. Ale przypomniawszy sobie swoje młodzieńcze wpadki tego typu, chociażby tę, kiedy umówiony jako młody wilczek dziennikarz udałem się na spotkanie z jednym z doktorów habilitowanych, by przeprowadzić wywiad dla miesięcznika "Vivat academia" rozpocząłem od przypomnienia rozmówcy jego drogi zawodowo-naukowej. Doktor wysłuchał mnie, pokiwał głowa, że jestem tak świetnie przygotowany, po czym sięgnął po moje notatki i cmoknął: - Ładny życiorys. Szkoda, że nie mój. Tak więc przełknąłem ambicyjny zastrzyk, a że dziewczę miało coś w oczach fotograficznego więc why not! Tł...

Epoka post-fotoszopowa...

Wiecie dzięki komu i czemu fotografia przetrwa jedynie? Dzięki streetowcom. A czemu? Bo oni najmniej są podatni na chęć "pozaustrojowego poprawiania fotografii" . Tak! Dlaczego w nas istnieje chęć do poprawiania tego, co już zostało zarejestrowane? W jednym wypadku jest to tylko kolor oczu, w innym chmurki, ale w części poprawiamy zastana rzeczywistość dodając od siebie elementy świata. Po cholerę? Dlaczego? Otóż niewątpliwie winni są tutaj twórcy programów graficznych. Oni ponoszą obecnie 100% odpowiedzialność za dostarczenie nam narzędzi do tych manipulacji. I nie piszcie mi tutaj tych farmazonów, że pod powiększalnikiem da się to zrobić! Pod powiększalnikiem robił to jedn0milionowy ułamek społeczeństwa, które posiadało powiększalniki i łyknęło SPORĄ (!!!) dawkę wiedzy, by to umieć zrobić. A dzisiaj byle palant z aparatem ma PS i gmera w nim, jak nie przymierzając nastolatek w... kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy :) A wiec mamy już winnych. Twórcy PS powinni do końca życia ...

12 groszy...

Obraz
Kolega ma średni format. Jedynie 12 klatek! Znacie ten motyw... - Pokaż te zdjęcia, co robiłeś w zeszłym miesiącu...? - Eee nie, nie mam ich. Nie skończyłem jeszcze rolki. Zostało mi 11 klatek. Trochę mi to przypomina.. - Kochanie, chodź no tutaj... - Eee nie, głowa mnie dziś boli. No to ja mam wielką przewagę na tymi średnioformatowcami, bo ja robię jedną klatkę i ona jest gotowa do oglądnięcia zaraz po wywołaniu:) Ale nie zmienia to faktu, że jest coś w fotografach, co każe im się strasznie krygować. Wymyślać coraz to nowe powody, aby tylko nie pokazać swoich zdjęć lub po prostu by być proszonymi o ich pokazanie pół wieczoru... Jąłem się tedy zastanawiać czy to cecha pozytywna czy tylko jakiś pseudo-artystyczny wybieg mający zaciekawić odbiorcę jeszcze bardziej, by z wywieszonym ozorem czekał, aż Pan Fotograf łaskawie otworzy teczkę lub włączy laptopa. Takie trochę dziecinne ukrywanie się na GG - status Niedostępny, ale opis być musi :) Lubimy pokazywać zdjęcia, czego dowodzą statyst...

Coco Chanel...prawdziwy kanał

Czekałem. Wyczekiwałem. Z dwóch powodów. Pierwszym naturalnie Audrey Tautou, drugim Karl Lagerfeld i stroje do filmu. Kombinowałem tak: skoro twórcy filmu mają z jednej strony niebanalną historię, życiorys naprawdę ciekawy, z drugiej zaś zaplecze kilkudziesięciu krawcowych pilnowanych przez Wielkiego Karla, to mają samograja. Takiego na kształt pozującego za 5 dolarów Indianina z ameryki Południowej. Tylko opakować to i sukces murowany. Wysiedziałem ledwo. Z więcej niż dwóch powodów. Zasadniczymi powodami były kwestie produkcyjne. Ten film został zmasakrowany dyletanctwem produkcyjnym. Montaż jest żałosny! Naprawdę dawno nie widziałem tak źle, bez sensu i bez pomysłu zmontowanego filmu. Scenariusz jest prymitywny! Ja rozumiem wszystko, że ciuchy miały tam grać, ale do jasnej ciasnej przecież to ma być film, a nie pokaz mody. Scenariusz przypomina rozmowę idiotów i debili. Jest ciężki, nachalny i przeszkadzający. Jedyna zaleta to brzmienie języka francuskiego. Robienie debila z widza pr...

Smuta Panie... Rolleiflex is closed...

Obraz
Nieciekawych postów ciąg dalszy. Dzisiaj oficjalnie zakończyła swój żywot marka Rolleiflex .. :( Firma zwolniła całą załogę i zaprzestała produkcji aparatów. Czuje się osobiście dotknięty... :( Miałem Rolleiflexa 6008 Integral. Nie była to wprawdzie sztandarowa produkcja firmy, za którą uchodziły kamery dwuobiektywowe, ale krok w nowoczesność wykonany wiele lat temu. Ta nowoczesność była cudownie upierdliwa, ale mój aparat miał w sobie wszystko. Niestety, kolejnego kroku w nowoczesność, firma Franke&Heidecke już nie zrobi. Tym razem z mechaniką po raz kolejny wygrała elektronika i krzem. Ostatnim produktem firmy stał się więc Rolleiflex Gold Edition, który zwieńczył niejako dzieło w myśl rzymskiej zasady: quidquid agis prudenter agas et respice finem (cokolwiek czynisz, czyń dobrze i patrz końca). Ktoś, kto nie doświadczył pracy aparatem dwuobiektywowy, a zarazem nie miał okazji popatrzeć na kadr z góry, włożyć głowę w kominek - nie ma szans zrozumieć tego fenomenu. No po prostu n...

"Ludzie giną..."

Obraz
Na kanwie wydania przez LIFE albumu "100 fotografii, które zmieniły Świat" i tego co tam znajduje w przerażającej większości - przychodzi mi do głowy tylko jeden wiersz/piosenka. Słowa napisał Josif Brodski, a przełożył Stanisław Barańczak. I to chyba wszystko w temacie tego, co się z ludźmi porobiło. "Piosenka o Bośni" W chwili, gdy strzepujesz pyłek, jesz posiłek, sadzasz tyłek na kanapie, łykasz wino- ludzie giną. W miastach o dziwacznych nazwach grad ołowiu, grzmot żelaza: nieświadomi, co ich winą, ludzie giną. W wioskach, których nie wyśledzi wzrok- bez krzyku, bez spowiedzi, bez żegnania się z rodziną ludzie giną. Ludzie giną, gdy do urny wrzucasz głos na nowych durni z ich nie nową już doktryną: "Nie tu giną". W stronach zbyt dalekich, by nas przejąć mógł czyjś bólu grymas, gdzie strach lecieć cherubinom- ludzie giną. Wbrew posągom i muzeom- jako opał służy dziejom przez stulecia po Kainie ten, kto ginie. W chwili, kiedy mecz oglądasz, czytasz, co...

Co potrafią starocie... Jim Galli

Obraz
Jestem jakoś tak na etapie mosiężnych szkieł i bardzo, bardzo starych aparatów. I tak przeszukując sieć oczywiście w Stanach znajduję maniaków, którzy słowa pasja odmieniają przez wszystkie kolory tęczy :) Oto jeden z nich- Jim Galli - i jeśli znajdziecie czas polecam Wam przeglądnięcie tego, co ten człowiek robi 100-letnimi szkłami i aparatami wielkoformatowymi... Czy jakaś współczesna maszynka za parę tysi potrafi zrobić takie zdjęcie..?:) Ta tonalność... uch! Tutaj szczegóły wykonania tych poniższych fot. fot.: Jim Galli

Mój Drogi Piotrze...

...z dużym zdziwieniem, ale i zaciekawieniem przeczytałam Twój wpis na blogu w formie listu do mnie. Dziękuje Ci za zainteresowanie moją osobą i za ten tak bardzo osobisty wpis. Żałuje, że tak krótki. Pozwolisz jednak, Drogi Piotrze, że odniosę się w kilku zdaniach do tego, co mam nadzieję, dobrze odczytałam za pomocą mojej tłumaczki. Przywołujesz tutaj stronę, na której umieszczono niejako "moje życie" w formie katalogów i zdjęć. Fakt... na tej podstawie można coś powiedzieć o człowieku, ale można też i go zranić. Całe moje działanie na polu (nie wiem czy angielskie 'area' znajduje swój odpowiednik w jęz. polskim!?) fotografii sprowadzało się do jednej rzeczy. Ja miałam możliwość i szczęście (tak to ważne), że tworzyłam zawsze to, co sama chciałam . Talent, w wypadku showbiznesu, jest jednak często rzeczą wtórną. Jeśli zgra się te dwie rzeczy - talent i szczęście - to czasami udaje się zostać kimś. Drogi Piotrze, Próbuje Ci powiedzieć, że talent też się zmienia wraz ...

Moja Droga Annie...

Obraz
... piszę do Ciebie, bo znalazłem ciekawą stronę , na której można cudownie prześledzić Twoją twórczość. To jak zaczynałaś, kim byłaś i kim się stałaś. Jak rozwijała się twoja kariera, jak szlachetniało Ci oko. Jak kłamałaś cudnie swoimi kadrami i jak rozkopywałaś kołdrę kłamstwa pokazując nagą prawdę o fotografowanych. Moja Droga Annie... Nie wiem czemu tak jest, ale zawsze wolimy to, czego już nie ma lub co było kiedyś. Ja także po gruntownym przeglądnięciu tych zdjęć odczuwam jakaś niewyraźnie określoną tęsknotę do Twoich prac z lat 70 i 80. A nawet początku 90. Te proste portrety z okładek Rolling są niesamowite. Czyste. Schludne i bez pomponady, która zaczęła Ci towarzyszyć wraz z coraz większą liczbą zer na rachunku. Annie... Wiem, że czasu się nie da wrócić. Wiem, że Lavazza płaci lepiej niż jakiś tam magazyn muzyczny. Wiem, że łatwiej zrobić fotkę DiCaprio niż nieznanemu człowiekowi. Ale mam prośbę... zrób jeszcze taką fotkę żebym ukląkł. Trzymaj się Annie! Steven Tyler, Aerosm...

Feszynowa prawda...

Obraz
Taka mała kontynuacja na kanwie faktu, że Marcin Tyszka ruszył ze swoją nową strona autorską. Chyba jednak warto to przejrzeć... Myślę, że niewielu w Polsce jest w stanie Go dogonić. Zresztą nawet nie gonią. Marcin dla mnie prezentuje powoli wymierającą kategorię fotografów mody. Jakość, szczegół, plastykowość i sztuczne nadęcie jest tutaj na najwyższym poziomie. Ja uwielbiam taki rodzaj fashion. Jest tutaj jakiś szlachetny sznyt! Polecam. www.marcintyszka.com

Reporterska "prawda"...

Pamiętacie te lalki poukładane na rumowiskach, te rakiety pikslowane w PS i dorabiane dymy... Dla wielu była to już granica bezczelności fotograficznej.... Ale okazuje się, że można pójść dalej :) Jarek podrzucił mi niezłego newsa. Oto na swoim blogu, Chase Jarvis opisuje, jak dwaj studenci (Guillaume Chauvin i Remi Huberr) wygrali dość popularny i prestiżowy konkurs Photoreportage Etudiant zdobywając Grand Prix za materiał o życiu studentów . W trakcie gali wręczania nagród, obaj twórcy przyznali się całkiem spokojnie, że cały reportaż został zagrany pod potrzeby projektu. Czyli jest to jeden wielki fake i z reportażem nie ma nic wspólnego :). Oczywiście jako studenci sztuki znaleźli piękne wyjaśnienia swojego działania i sprowadzili to do unaocznienia kodów, którymi posługujemy się w fotografii by pokazać jakiś określony kontekst. Temat jest szeroki, ale tak sobie szybko pomyślałem, czym ich prowokacja/oszustwo różni się od takiego zdjęcia, które słynny fotograf robi parę godzin cze...