Sprawa ta, jak każda niby prosta rzecz, wydaje się być banalna. Zadaniem jest zrobienie wernisażu. Pytanie podstawowe: jak!? Byłem w swoim krótkim fotograficznym życiu na kilkudziesięciu wernisażach. Większość z nich, a może nawet i wszystkie wyglądały podobnie. Co by nie rzec - tak samo?! Może więc zacznijmy od początku... Wernisaż - uroczyste otwarcie wystawy (zazwyczaj dzieł sztuki, ale także innych osiągnięć, np. naukowych lub dorobku miasta), odbywające się przed oficjalnym rozpoczęciem dostępu dla publiczności. Celem wernisażu jest podniesienie rangi oraz nadanie rozgłosu wystawie, a jednocześnie jest on okazją do spotkania się przyjaciół i znajomych bohatera wystawy oraz osób interesujących się bądź związanych z branżą, którzy często mają unikalną okazję zetknąć się osobiście z autorem wystawianych prac. Tyle na ten temat Wikipedia. W sumie jasne i proste. Idźmy dalej. Jak zrobić wernisaż, aby nie zanudzić gości i aby twórca i twory jego były w środku uwagi, bo taki przecież je...
Komentarze
Taka anegdotka: bodaj rok temu po przeczytaniu autobiografii Newtona miałem okazję rozmawiać o niej ze znajomą. Powiedziała, że książki nie weźmie do ręki. Uzasadniła to tym, iż jeden z jej guru fotograficznych też przeczytał tę autobiografię i w efekcie lektury zaczął gardzić Newtonem jako człowiekiem. Tym samym w jego oczach fotografie tego śląskiego Niemca też w jego oczach straciły swój urok.
;)
Na mnie osobiście książka ta nie miała tak destrukcyjnego wpływu. Nie miałem złudzeń co do prywatnego obrazu Newtona - faktycznie może on być ... odstręczający jako człowiek. Udało mi się na mój osobisty użytek zwyczajnie oddzielić mocno ułomnego człowieka od jego dzieła jako fotografa. Uznałem zwyczajnie, że Newton (jako fotograf) był tylko jeden i jedyny w swoim rodzaju. Ikona. Ot co. Kropka.
Zgoda na zdjęcia ze mną oznacza, że decydujesz się zbudować inny (mój) świat.
Jak słuchałem aktorki Rempling, która Hemlut fotografował dziesiątki razy, a równiez i Jeanpaul Sieff, jak wmawia mi, że każda sesja z Helmim to jakies misterium i mega łącznośc między nim a modelką, to mnie z lekka śmiech ogarniał :)
Film sam w sobie był dość kiepsko zmontowany i po prostu nudny...
Pare mieiecy temu,jedna z moch znajomych na uch rpzynzala mi, ze nie kuma zachwytu nad pracami Helmuta. Ale nie mowila tego glosno, bo to jak porywanie sie z penisem na krzyz Chrystusa.
ja wowczas tez na nią patrzalem dziwnie.
Jakos z biegiem czasu tez coraz krytyczniej patrze na jego zdjecia.
A moze dokladniej - coraz bardziej rpzeszkadza mi zbudowana wokol niego aura jakiejs mega magii. Jakiegos drugiego dna, ktore coraz trudniej mi dostrzec.
Zrobił kilkadziesiąt zdjec, które są dla mnie ikonami stylu - to fakt.
Ale tez nie obudowywałbym tego jaką większa głebia niż ta, która jest ukrywa w gołej dupie i cyckach kobity w rozmiarze L :)
Pisałem o jego autobiografii i wowczas napisalem, ze to erotoman niskich lotów. Jako czlowiek mi nie lezał w tej książce.
Jako fotograf jest wzorem, ale za same zdjecia, juz bez tej aury cudotworcy obrazu.