Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2009

Jak nie robić photocastów...

Obraz
Aż przykro mi, że przykładem na temat tego posta będzie link do strony agencji, która wyznaczała (wyznacza!?) kierunki i trendy w rozwoju fotografii przez ostatnie dobre 50 lat. No, ale wszystko się zmienia, do tej samej rzeki paluchów nie da się włożyć wiec, jak widać i Agencja Magnum, bo o niej mowa, podlega prawom korozji... korozji jakości. Oto poniżej link do photocastu tejże agencji z materiałem z Gruzji, a właściwie o Gruzji, a tak już super dokładnie do materiału o prezydencie Gruzji >>> Georgian Spring. Oglądnąłem to trochę z zażenowaniem. Zarówno ze względu na same zdjęcia, ale przede wszystkim na formę jaka przyjął ten konkretny cast. Bałagan jakiś zupełny, kupy się to nie trzyma. Zdjęcia są po prostu słabe, a całość rozłazi się jak stare kapcie babci. I choć niektóre, inne zdjęcia Thomasa Dworzaka utrzymane są w bardziej lub mniej lubianej konwencji wojennej - to tutaj się nie popisał jakoś. Pozostaje pytanie... czy pogoń za nowoczesnymi technikami, nie staje się d...

Pomysł na pokazanie...

Obraz
Temat tego jak pokazywać fotografię jest odwieczny. Odwieczne też wydaje się zestawienie ze sobą dwóch zmiennych: formy i treści. Ostatnio publikowałem info o moim wymarzonym miejscu na wernisaż i za każdym razem gdy w sieci znajduje jakieś ciekawe fotki backstage z wystaw, staram się to zbierać i wnioskować w czym leży pies pogrzebany, że niektóre wystawy oglądamy z zainteresowaniem, a niektóre przypominają przypięta do drzwi sklepu kartkę "Zaraz wracam - autor". O tym, jak pokazać swoje zdjęcia decyduje mnóstwo czynników. Przede wszystkim pewnie rodzaj fotografii, działka, w której działamy. Inaczej pokazać można street, a inaczej fotki ptaków. Inaczej portrety, a inaczej akty. Znalezienie złotego środka i znalezienie funduszy, to klucz do sukcesu - mam wrażenie. Na ten przykład, znajdujący się teraz na pierwszym miejscu mojej listy zainteresowań mokry kolodion, poza sprawianiem trudności w samym "procesie zdjęciowym", sprawia też problem prezentacyjny potem. No ...

Czarne palce...

Obraz
No dobrze, żeby nie było, że krowa ryczy i mało mleka daje, to informuje, że od kilku dni mam czarne palce :) Ci, którzy wiedzą jakie ślady pozostawia azotan srebra łatwo się domyślą, że uczulacz ten, stanowiący jeden z etapów procesu mokrego kolodionu, jest powodem zaczernienia opuszków mych :) Po kilku próbach, załamywaniu rak, nieprzespanych nocach i dziesiątkach telefonów do ludzi mądrzejszych ode mnie - zrobiłem w końcu piątą płytę, która nadaje się jakoś do pokazania światu :) Ale zanim to, to chcę podziękować wszystkim, którzy za rękę mnie prowadzili i praktycznie bezinteresownie angażowali swój czas, pieniądze i pomysły by pomóc mi. Stachowi - za aparat! :) Michałowi - za miech :) Michałom Dwóm - za wsparcie technologiczne i wsparcie psychiczne w godzinach zwątpień :) Grzegorzowi - za przypomnienie czym jest chemia i za "sok z gumijagód" :) I całej masie dobrych ludzi... A oto.... parostki... :) Oczywiście to nie dzieło, to płyta, ot zmogłem się z procesem. Udało się....

Fotograficzny PR...

Od kilku tygodni znani i uznani lub nieznani i nieuznani dziennikarze muzyczni i "specjaliści branżowi" starają mi się wmówić, jaką to wspaniałą płytę ("Skała") nagrała Kayah. A ja słucham tego czegoś i ciśnie mi się tylko jedno słowo, no... może dwa: popelina i gówno. I w odwrotnej kolejności: gówno i popelina. ...przepraszam za słownictwo.... W każdym razie, aby nie pozostać osamotnionym w mojej rozterce, pytam oto mojego Domowego Autorytetu Muzycznego. - Się mi tylko wydaje, czy to straszna popelina? - Się nie wydaje tylko Tobie. - No to mnie uspokoiłaś, ale o co biega z tymi zachwytami. - Nie wiem... a myślisz, że te recenzje piszą Jej wrogowie? - No wiesz, wróg mego wroga jest moim przyjacielem. - ...? - A tak bez sensu... faktycznie, zagalopowałem się... Co Was obchodzą moje muzyczne rozterki? Ano tak pomyślałem, że aby było głośno o czymkolwiek, to komukolwiek musi się chcieć o tym napisać. Aby się chciało, można stosować różne "wspomagacze". Najlep...

Na dobry weekend...

I want you, Bob Dylan The guilty undertaker sighs, The lonesome organ grinder cries, The silver saxophones say I should refuse you. The cracked bells and washed-out horns Blow into my face with scorn, But it's not that way, I wasn't born to lose you. I want you, I want you, I want you so bad, Honey, I want you. The drunken politician leaps Upon the street where mothers weep And the saviors who are fast asleep, They wait for you. And I wait for them to interrupt Me drinkin' from my broken cup And ask me to Open up the gate for you. I want you, I want you, I want you so bad, Honey, I want you. Now all my fathers, they've gone down True love they've been without it. But all their daughters put me down 'Cause I don't think about it. Well, I return to the Queen of Spades And talk with my chambermaid. She knows that I'm not afraid To look at her. She is good to me And there's nothing she doesn't see. She knows where I'd like to be But it doesn'...

Ploty, plotki, ploteczki....?

Ha! Właśnie się dowiedziałem, że potwierdziły się moje wcześniejsze przebąkiwania o czymś nowym na polskim rynku prasy fotograficznej. Oto bowiem, na naszym krajowym grajdole ma pojawić się wkrótce nowe pismo poświęcone fotografii! Pismo drukowane... nie w kij dmuchał! Ma to być magazyn kolorowy. Z tego, co wiem, to czy będzie to kwartalnik czy miesięcznik - decyzja wydawcy jeszcze nie zapadła. Zapewne będzie tutaj miał znaczenie popyta na pierwszy numer. Jak niesie mój "podszeptywacz tajny", magazyn ma być ambitny. Nie żadne tam testy sprzętu czy kolejna odsłona internetowych portali - o wszystkim i o niczym. Pismo, będące już obecnie w fazie przedprodukcyjnej - ma ogniskować się wokół jednego z najstarszych zagadnień fotografii - człowieka. A ponoć nawet "ciaśniej" :) - co mnie wybitnie interesuje. Będąc jednak w dość niezręcznej sytuacji, nie mogę napisać więcej, bo mnie zamordują... :) Cieszy mnie jednak fakt, że znalazł się odważny na wydanie niemałej kasy na ...

Magic, magic... Vivian.

Obraz
Dawno nie pisałem nic o trzewiach fotograficznych, o tym, że fotografia to magia zawarta w kuwecie po wywoływaczu. O tym, że opary ciemni przechowywane w specjalnych buteleczkach ("Pachnidło") są traktowane jak relikwie w niektórych kręgach fascynatów srebrowych. A że przytkało mnie na chwile codzienne życie, z tą większą radością przeczytałem wpis na blogu "I like photo" i postanowiłem go przepisać, dodając od siebie szczyptę mgły historii i drobinki zmielonej wyobraźni. Vivian Maier. To nazwisko nie mówi nic nikomu. Jeśli jednak zawęzimy poszukiwania do sfer fotograficznych, to zapewne w końcu znajdzie się ktoś, kto o niej słyszał. A właściwie nie o niej samej, ale o jej zdjęciach. Gdyby nie przypadek i wyobraźnia Johna Mallofa połączona z dbałością o czyjeś rzeczy, to do dzisiaj sreberka jej negatywów pozostałyby uśpione. Tymczasem.... W 2009 roku, John trafił na jedną z chicagowskich wyprzedaży staroci zobaczył drewnianą walizkę. Potrzebował takiej do przewożen...

Zosia...

Obraz
...asymetryczne soute. (makaup - Becia Fryz, styl. Aga Rosińska, asyst. Darek)

Zofia Nasierowska, 1PR Polskiego Radia, godz. 00:00

Wańkowicz mawiał, że upiększała każdego. Warto wiec posłuchać przed radioodbiornikiem o Niej. Dziś koło 00:00 - zapraszam!

Radio Maryja...

Mam wrażenie, że ludzie pasjonujący się jakąś dziedziną artystyczną są trochę jak słuchacze Radia Maryja. Niby wszyscy wiedzą, że coś "nie halo", ale i tak rzesza równie zakręconych fanatyków lgnie do tematu jak moher do stacji z Torunia. I tak sobie pomyślałem, że w sumie to czemu ja się czepiam takiego radia...? Oczywiście, chodzi w tym konkretnym przypadku o jakieś tam szerzone poglądy, które raczej są co najmniej nietolerancyjne i to w imię Boga chrześcijan. Jeśli jednak maniacy maczający swoje dłonie w tiosiarczanie sodu lub siarczanie żelaza każdego wieczoru, zaczynają propagować takie podejście i w dodatku zaklinają się, że to prawdziwa fotografia i oni stanowią sól ziemi tej - to już zaczyna być niepokojące... Czy to nie fanatyzm? Przyznam, że trochę się przestraszyłem... Własnego zaangażowania w świat fotografii, który jakoś tak stawiam cegła po cegle... Bo zaczynam odczuwać, że to nie jest tak tylko ot... fotki se strzelam. Czy Wy tez tak macie, że jak nie strzelaci...

Moda na analoga...

Obraz
To już pewne. Moda na analoga zapanowała wszędzie. Na blogach pojawiają się pełne złośliwości wynurzenia dotychczasowych właścicieli cyfr, którzy wyżywają się na swoich jeszcze tak niedawno hołubionych aparatach, bo właśnie "odkryli" moc średniego formatu na filmie. Na forach dyskusyjnych w tematach "techniki analog", zepchnięte dotąd na margines ilościowy zgłaszanych postów tematy analogowe, przeżywają swój renesans. Mój technik laboratoryjny, który swą niszową działalność jeszcze kilka lat temu traktował bardzo niepewnie, mówi mi dzisiaj, że ilość klientów się podwaja... i to bez żadnej reklamy. Wszyscy robią czarno-białe, najczęściej na średnim. Dotychczas elektroniczni jedynie prawie fotografowie, umieszczają na swoich blogach fotki zeskanowane z negatywu i nawet nieobrobione do końca (nieplamkowane w PS), bo są tak bardzo analogowi, że jedynie na papierze przywiązują wagę do estetyki. Na plaży przy wietrze 110km/h spotykam ludzi rozkładających statywy i swoje ...

Mission Imposible Breaking News...

Obraz
Zapewne cześć z Was również otrzymała wczoraj niusa od twórców i organizatorów Impossible Polaroid Project... Tylko więc kopiuje treść, bo warto to rozgłaszać gdzie się da! Myślałem skrycie, że panom się nie uda, a wygląda na to, że się udaje i to bardzo dobrze. Marka pozostaje na rynku i w dodatku Impossible Project dogadało się ze spadkobiercą Polaroida firmą Summit Global Group - co do produkcji u nich materiałów. W połowie 2010 roku już pierwsze, stare-nowe materiały. Oto breaking news: THE IMPOSSIBLE PROJECT INSPIRES POLAROID® TO RELAUNCH INSTANT CAMERAS Dear Supporter of The Impossible Project, the pleasure is all ours to herewith inform you about the latest and likewise groundbreaking news regarding our quest to keep Instant Photography alive by re-inventing a new analog integral film for vintage Polaroid cameras. Already holding the first working hand-coated samples in our trembling hands, we are pleased to herewith announce an epoch making cooperation between Polaroid (who can...

Cztery ręce... fotograficzne

Właśnie oglądam jedna z najwspanialszych sztuk w Teatrze Telewizji "Kolacja na cztery ręce", czyli Bach i Haendel przy wspólnym stole. Cóż za majstersztyk aktorski w wykonaniu Janusza Gajosa i Romana Wilhelmiego. Nie wiem czy pamiętacie scenariusz... generalnie pojedynek geniuszu z pragmatykiem. Pojedynek muzyki, która płynie gdzieś z głębi boskiego daru z mozolnie tworzonymi dziełami. Odwieczna walka między rzemiosłem, a darem wrodzonym. Król Muzyki (Haendel) i ojciec dwadzieściorgu dzieci, Saksończyk Bach. Obaj tworzą. Fotografują półnutami i kadrują pasażami i zdobnikami. Dla jednego jest to wyłącznie rzemiosło, kolejne zlecenie okupione wytężoną pracą, dla drugiego upuszczanie krwi zawierającej boskie frazy. Tak naturalnie... Tak po prostu... Czy można porównać wrodzoną genialność i zdolność do wyłapywania kadrami najwspanialszych ujęć z mozolnie wypracowaną umiejętnością zrobienia średnio dobrego zdjęcia? Jak to oceniać..? Ponoć nie każdy z nas może być Mistrzem, ale Mis...

Aleksandr...

Obraz
Aleksander pochodzi z rejonów niegdysiejszego ZSSR. Kiedyś jego miasto stanowiło stolicę niezależnego państwowego bytu, najpotężniejszego w średniowieczu w tej części świata. Potem "przygarnęła" ich Radziecka Rewolucja. Jego statek handlowy przypłynął do Gdańska kilka dni temu. Aleksander jest już zapewne gdzieś z powrotem na Morzu Północnym. Stopy wody Aleksandr! KUMAKA Studio - październik 2009

Fotografia nie jest sztuką piękną...

Spotkanie z Michałem wprowadziło mnie w przygnębienie. Poza samą wartością spotkania, po prostu Michał przyniósł mi do studia bardzo smutną wieść. Otóż fotografia nie jest już sztuką piękną. Znaczy nie dla wszystkich. Znaczy generalnie, nie dla ludzi związanych ze sztuką. Innymi słowy i wprost - Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku nie prowadzi już na studiach stacjonarnych katedry fotografii. A istniała tam ona od 1996 roku. Artyści więc, bo zakładam, że szkoły publiczne artystyczne w Polsce prowadząc zazwyczaj artyści, nie uznają już fotografii za sztukę. W sumie... warte zastanowienia... w 1996 roku była to sztuka, a teraz nie jest...!? Co się zmieniło? Może odpowiecie sobie sami..?:) Ale odpowiem Wam słowami rektoratu, który umieścił fotografię w dziale studiów Niestacjonarnych pod tytułem: "Realizacja obrazu filmowego, telewizyjnego i fotografia w zakresie fotografii". (???) Niezłe! Patrząc na to, że każdy ma aparat i każdy ma też telefon komórkowy - można sprowadzić oba t...

Autorytety...

Obraz
Bywają rzeczy i sytuacje w historii społeczeństw, które powodują, że następuje jedna epoka po drugiej. Czasami nie mają one wyraźnej granicy, wyraźnego akcentu w historii. Czasami są po prostu ewolucyjnym rozwojem. Powolną droga ku czemuś, co następcy określa mianem przełomu. W fotografii jest kilka takich przełomów. Najczęściej, ze względu na techniczny charakter pierwszych fotografii, wiązał się on z rozwojem określonej techniki. Potem, po ustabilizowaniu pewnych technik i zwycięstwie jednych nad innymi, przełomami "zajęli się" ludzie - fotografowie. Dla każdego, kto inny jest przełomowym fotografem. Każdy z nas w różnym etapie swojego rozwoju odkrywa przełomowych twórców sztuki fotograficznej. Dla jednych znaną postacią jest Sieff, a nie znaną Recuenco, dla innych z kolei Tomaszewski jest ikoną polskiego reportażu społecznego, a nie odkryli jeszcze Dziworskiego. W każdym jednak z tych przypadków, ludzie otwierający, kończący i pozostający symbolem danej epoki są autoryteta...

Przekonanie graniczące...

Obraz
... z pewnością. To ulubiony slogan polityków. Nie można nic zarzucić i przed sądem formuła ta jest nie do podważenia :) W sumie, w każdym takim stwierdzeniu jest jednak trochę prawdy. Chciałbym Was podpytać czy macie takie przekonanie czasami gdy fotografujecie? Przekonanie, że właśnie zrobiliście dobre, bardzo dobre zdjęcie...? Odjęliście wizjer od oka i w głowie, gdzieś z tyłu, kołacze się Wam myśl, że to będzie bardzo dobre zdjęcie... Praktycznie jesteście pewni, że udało się Wam złapać byka za rogi. Przekonanie graniczące z pewnością, że fota wywrze wrażenie, że zatrzyma wzrok widza dłużej niż ułamki sekund. Czy to jest pewność siebie czy może wyłącznie pycha i zadufanie...? KUMAKA Studio, październik 2009

Czasowstrzymywacz...

Obraz
Wymyślenie tego słowa musiało zająć albo wiele godzin, albo tylko sekundy. W każdym razie, kabareciarze zrobili swoje, bo słowotwórstwo w reklamach to podstawa skuteczności przekazu i powiązania z marką. Czasowstrzymywacz mógłby być śmiało zastosowany na niwie fotograficznej, bo cóż innego my robimy, jak wstrzymujemy chwile w kadrze w jakimś tam ułamku czasu... I ten czas okazuje się mieć dość spore znaczenie. Dla niektórych stanowi on (ów czas) przyczynek do rozpoczęcia dysputy filozoficznej na temat tego czy 1/6000s to jeszcze rzeczywistość, czy może już nie. Dla innych czas jest tym bardziej twórczy im więcej go pojawi się na klatce i naświetlają płynącą rzekę 10 minut uzyskując obraz, realności wprawdzie, ale jakże odrealnionej! Mój teść powiedział mi dawno temu, że portreciści używali zazwyczaj czasu 1/60 sekundy przy pracy z lampami ciągłymi, bo ten czas gwarantował uzyskanie specyficznej plastyki obrazu. W połączeniu z tamtymi szkłami, czas ów miał być gwarancją przestrzenności ...

Search results....

Obraz
Acha, tak trochę zapomniałem Wam powiedzieć, że w odniesieniu do moich rozetek związanych z autorską wystawą i brakiem fajnego miejsca na nią, to właśnie znalazłem miejsce na takową :) Wprawdzie kawałek drogi, ale przecież wszyscyśmy Europejczykami... Miejsce odkrył dla mnie Pierre Gonnord i uprzedził mnie robiąc tam wernisaż swoich prac, ale nie ma tego złego. Przynajmniej powie mi jaki format powinien tam wisieć..:) Tak wygląda wnętrze Uniwersytetu w Salmance - wymarzone dla mnie miejsce...

Pojedynek na portrety...

Rozwijając trochę poprzedni wpis, wpadłem na dość szalony pomysł, którego realizacja może okazać się niemożliwa, ale ponieważ fotografia jest dziedziną przełamującą niemożliwe więc może warto próbować... Otóż... chciałbym zaproponować pojedynek na portrety... Zasady zabawy będą proste, ale zarazem dość trudne. Całość może trwać wiele miesięcy, a może i lat. Efekty mogą być do d...., ale cóż... kto nie ryzykuje ten stoi w miejscu. Proponuje więc aby zmierzyć się w parach. Ze względu na profil mojej działalności fotograficznej, jak i uwzględniając moje zboczenie i wmawianą mi od lat nienawiść do cyfry (!?) całość musi opierać się na fotografii klasycznej. Żadnych cyfr! Żadnych laptopów! W grę wchodzi jedynie skanowanie materiałów i podstawowa obróbka. Reguły: - terenem pojedynku jest KUMAKA Studio w Gdańsku - do pojedynku staje dwóch fotografów - każdy z nich może posługiwać się wyłącznie jednym aparatem - każdy ma do dyspozycji 3 klatki materiału, który ze sobą przyniesie - fotografowie...

Portretowanie nieportretowalnego...

Obraz
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł potratowanie fotografów. Tych, którzy odwiedzają moje studio i których twórczość oraz osobowość cenię. Nawet mam już trzy takie portrety... Jednak za każdym razem gdy mam zrobić następna osobę popadam w coraz większy dylemat. Jak wiecie zapewne sami, tutaj zwracam się do fotografów, większość z nas nie lubi być fotografowanymi, a zrobienie portretu charakterystycznego to już w ogóle nie wchodzi w grę. Bo jak tutaj sfotografować fotografa tak, by oddać jakaś cząstkę tego kim jest. Najbardziej klasycznie z aparatem na szyi, na kolanie, w reku - zdaje się być bardzo banalne, wprost obraźliwe dla fotografowanych kolegów. Więc jak wykonać portret kogoś, kto z założenia jest niezadowolony i świadomy tego, co mu zaproponujemy. To tak jakby szewc miał zrobić buty dla drugiego szewca - najczęściej konkurenta. Ciężka sprawa... Taki oto Avedon nie silił się zbytni robiąc portret Lee Friedlandera. Po prostu powiesił aparat mu na szyi, zapewne tak jak go nosił i po...