Od lat męczy mnie coś. To coś, ukrywa się pod słowem: wykorzystywanie. A dokładniej - czy artysta ma prawo wykorzystywać innych ludzi i ich ułomności do osiągnięcia jakiegoś celu mniej lub bardziej artystycznego. By zaspokoić swoje ego!? Kurcze fundamentalne pytanie, które rodzi się za każdym razem gdy widzę banalny portrecik jakiegoś ćpuna pod dworcem lub pijaka lub słynne już zwycięskie zdjęcia narkomanki z WPP kilka lat temu. Tym razem poruszył mnie (negatywnie) materiał omawiany na SO autorstwa Oiko Petersena, pt.: "DOWNTOWN Collection ", w którym gość przebrał ludzi chorych na Zespół Downa w śmieszne stroje i ustawił ich w śmiesznych pozach. Jednocześnie czytając uzasadnienie autora krew mnie zalewa: "W obiegowej opinii zespół Downa kojarzy się z nieszczęściem i smutkiem, jednak w rzeczywistości może być całkiem inaczej. Jeżeli tylko nie będziemy patrzyli na osoby z zespołem Downa przez pryzmat naszej normalności szybko okaże się, że zespół Downa wcale nie musi być...
Komentarze
pzdr
M.
http://www.youtube.com/watch?v=Khn5GN9cHWA&
Na tym szle wszystko wyglada tak surrealitycznie, tak nierzeczywiscie, ze czemu by nie zrobic zdjecie to nie da sie przejsc obok tego obojetnie.
Z drugiej strony, dobrze ze tylko 'kilku' wariatow na swiecie zna te technike, to sprawia ze jeszcze czlowieka czasami moze cos zadziwic.
pzdr
M.
Co to za technika wywoływania zdjęć w "jasności" (choć fakt faktem widać odbicia czerwonych żarówek)?
Hmm... a my kradniemy samochody :)
Ejże Jacek, a moze po prostu są otwarci i szczerzy.
Choć ich prostota mnie urzeka czasami.
W takich sytuacjach zwłaszcza.
U nas w tym gronie znalazłby sie co najmniej jeden iczek, ksiądz Rydzyk i Gąsiorowski tez pewnie i wszyscy by tajemniczo milczeli żeby się nie wygłupić :)