Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2009

"Śmierć po południu"...

Obraz
by Ernest Hemingway... (wizaż: Beata Fryz, mod. Monika)

Granica...

Obraz
Zrobiłem zdjęcie mojej babci. Babcia jest na granicy światów. 94 lata istnienia. 1128 miesięcy snu i jawy. 33840 dni poranków i wieczorów. Portret zatrzymuje w błysku białka ludzkie istnienie? Czy to tylko moja zuchwale bałwochwalcza idea fotografii portretowej? Bluźnię...?

Święty Gral portretu znaleziony...?

Obraz
Wnioskując z notki wydawniczej, kielich ów znalazł autor podręcznika "Fotografia portretowa bez tajemnic" - Bryan Peterson. Jak bowiem wyjaśnia wpis wydawcy: "Sztuka portretowania to największe wyzwanie dla fotografa, który robiąc zdjęcia ludziom, musi być zarówno artystą, jak i psychologiem. W swojej najnowszej książce Bryan Peterson pokazuje, jak w tej dziedzinie fotografii odnaleźć radość i przekazać ją innym, a przede wszystkim jak utrwalić te pozytywne emocje na zdjęciu." No no... w takim razie nie mam już co się sprężać. Wystarczy, że przeczytam taki podręcznik z kolorowymi zapewne fotografiami i będę robił portrety. Cool! No, ale niestety jest pewien problem. Ja nie wierzę w podręczniki do sztuki. Wierzę w instrukcje obsługi pralki, obcinarki do zdjęć czy nawet młotka, ale w instruktaż dotyczący robienia fotografii, zwłaszcza portretowej to jakoś uwierzyć nie mogę. Oczywiście zmierzam w do bardziej ogólnej myśli dotyczącej podręczników do fotografii w ogóle ....

Ploty, plotki, ploteczki... Leibovitz bankrutem?

Obraz
Chmmm... nie żebym żerował na czyimś nieszczęściu, ale wiadomość jest dość ciekawa w sumie. Oto Annie Leibovitz ma poważne kłopoty finansowe. Jedna z liderek najlepiej zarabiających fotografów musi szukać kasy. Jak podał "Dziennik" za plotkarskim serwisem "Gawker" Annie naraziła się Disneyowi :) Pamiętna sesja z udziałem wielkich gwiazd Hollywood zaniepokoiła właściciela praw autorskich do wizerunku postaci z bajek. Zresztą tutaj szczegóły, a tutaj źródło. Dodatkowo wchodzą w grę problemy z kamienicą, która kupiła. Ech... gdybym napisał, że trzymam kciuki za Anni to zabrzmiałoby śmiesznie, bo ona da sobie rade, ale kwoty o których mowa są równie wielkie, jak jej zdjęcia. fot.: Annie Leibovitz

Cyfra sucks...!

Słuchajcie no, dzieci cyfrowego świata! Słuchajcie no, pokolenie matki matrycy i ojca piksela. Słuchajcie no, lubujący plasticzane twarze bez ziarna. Wasz Czas Dobiega Końca!!! Rewolucja nie oszczędzi swoich dzieci i spłoniecie na stosie UNIKALNOŚCI. Wasz zmultiplikowany świat 'takosamości' zamknięty w miliardach takich samych aparatów z takimi samymi matrycami o takim samym 'niskoszumie' odchodzi do przepaści nazywanej WYJĄTKOWOŚCIĄ! Oto dziś usłyszałem w radiowej Trojce, że sprzedaż winyli wzrosła w 2008 roku o... no... 350% !!! Chodzi tutaj o wysokiej jakości winyle gruborżnięte :) O ile to Wam coś mówi :) Płonie już dla Was stos. Możecie zacząć wygrzebywać z szaf pudełka do tych Waszych cacek plastikowych i pakować ładowarki zaraz obok kart pamięci na których macie zapisane plastikowe obrazki 2D. W których nie ma żadnego życia, żadnej materialnej wartości... poza flashową ułudą istnienia. To się będzie dopiero palić. To będzie ognicho jakiego cywilizacja nie pamię...

Agencja VII i Red Cross...

Obraz
Wspólna inicjatywa Czerwonego Krzyża i pięciu reporterów agencji VII ma zobrazować (co za słowo!) skutki wojny w ośmiu zapalnych miejscach świata. Temat wydaje się być banalny i pokazywany już setki razy. Dodatkowo, tematyka zawężona do "skutków" zdaje się być bardzo łatwa do zrobienia, patrząc fotograficznie. Szpitale, urwane nogi, ręce i płaczące matki z dziećmi przy piersiach. Tak mi do głowy od razu przyszły obrazki właśnie w tym stylu. Jak wygląda to oczami chyba najlepszych fotoreporterów wojennych naszych czasów. Oceńcie sami. Zdjęcia Morrisa z Liberii kompletnie nie zrobiły wrażenia na mnie... nie wiem, może właśnie dlatego, że wbiłem sobie w głowę te urwane ręce!? Filipiny Nachtwey'a są niesamowite. Ależ on operuje kolorem i akcentami! Mniód Panie! Kongo w wykonaniu Haviva jest odrealnione, ale przez to świeży powiew do reporterki. Fajne. Polecam Wam ! fot.: James Nachtwey (from www.viiphoto.com)

Lizanie loda...

Obraz
Zastanawialiście się kiedyś jak liżecie loda? Od prawej w lewo czy od lewej w prawo? A może z dołu do góry? Ja się dzisiaj przyłapałem, że to jest jedna z tych czynności, którą umiem wykonywać tylko i wyłącznie w jeden sposób, a mianowicie od lewej do prawej. Mówię oczywiście o lodach w wafelku, kręconych takich, czyli jak to się onegdaj mówiło - lodach włoskich z maszyny. Tak jak umiem lizać tylko w jednym kierunku, bo inaczej mi z języka spada lód na koszulę (dzisiaj sprawdzone, koszula do prania), tak i fotografować potrafię tylko w jeden sposób. Mam bowiem wrażenie, że po tych wszystkich latach nareszcie osiągnąłem stan nirwany procesu tworzenia fotografii. Uświadomiłem to sobie w niedziele, gdy wokół mnie zebrało się kilka osób, dla których ważniejsze było spędzenie kilku godzin w studio niż: - niańczenie dzieci, - picie piwa, - spacerowanie, - robienie zakupów itd, itp... I kiedy ta cała ekipa tworzy na moich oczach coś, co ja wyobrażam sobie jedynie wcześniej i staram się przeł...

Fotograf NN... Jean-Christophe Sartoris

Obraz
Uuułał... Uwielbiam takie patrzenie przez obiektyw. Jest tu i delikatny street i subtelne czytanie miasta. Jest tęsknota za ludzkimi śladami w łazience i w salonie, a wszystko zamknięte w zmysłowe wprost kadry. Kładzie mnie kompozycyjnie. Piękne. Polecam z otwartymi oczami - Jean-Christophe Sartoris fot. Jean-Christophe Sartoris

Autopromocja fotograficzna...

Ręce mi opadają. Ja wiem, że aby zostać znanym fotografem trzeba pracować w GW, ale myślałem,że jest jakaś granica wstydu. Oto od lat, dodatek do GW "Wysokie [Feministyczno-Idiotyczne] Obcasy" promują panią Anne B. Nawet robiąc tak słabe zdjęcia jak nagrodzony (o zgrozo! na Grand Press) reportaż o ojcach, Anna B. znajduje miejsce na łamach tego dodatku. Dzisiaj otwieram GW i widzę na okładce babkę w ciąży. Ot fota byle jaka, brzuch i pępek. Takich fot miliony na plfoto i to o niebo lepszych. Patrzę cóż to za autor, a tu zdziwienie, bo na focie jest kto!? No kto!? :) Anna B. :) No po prostu nie wierzę. Ale zaraz przyszła refleksja. Ona świetnie kombinuje, bo nie ma nic lepszego niż umiejętna promocja samego siebie bez względu na talent i umiejętności. Wymyślony cykl po prostu jest tak szyty grubo, że się zastanawiam jak to możliwe, że uznane nazwiska (Grynberg) dają się wpuścić w takie maliny!? Oto AnnaB. dała się sfotografować z brzuchem 20 fotografom. I to cała tajemnica. ...

Ot fotografie...

Obraz
. Magda, Karolina

Tam warto... PROLAB w Gdańsku

Pomyślałem sobie, że skoro parę osób czyta tego bloga, to może warto od czasu do czasu zareklamować miejsca związane z fotografią. Od strony technicznej i tej najbardziej przydatnej. Zaczynam więc od miejsca w Gdańsku, dzięki któremu mam możliwość pracy na wielkim formacie :) Gdyby bowiem nie laboratorium PROLAB , to nie mógłbym wywoływać swoich szitek. Gorąco polecam Andrzeja Sudarę , który prowadzi ten malutki gabarytowo, ale wielki duchem i jakością lab w Domu Towarowym "Jantar" we Wrzeszczu. Ulica może zmylić, bo jest to adres: Politechniczna 7, ale "Jantara" widać ze skrzyżowania Grunwaldzkiej i Do Studzienki. Lab mieści się na piętrze, box nr 40. Zakres usług to przede wszystkim: - wołanie materiałów analogowych w procesach C-41 (negatyw) i E-6 (slajd) od 35mm po 4x5 cala. Istnieje szansa zrobienia 8x10 cala, ale to już indywidualne zamówienia. - materiały czarno-białe wołane są tradycyjnie w koreksie. Również do formatu 4x5 cala. - Pan Andrzej robi też odbitk...

Na dobrą środę...

"Pstrykowianie" Ludwik Jerzy Kern W małym uroczym mieście Pstrykowie Mieszkają sami fotografowie. Od niemowlaka aż do piernika Każdy w Pstrykowie pstryka i pstryka. Gdzie indziej wrony słychać i kawki. A w tym Pstrykowie tylko - migawki. Pstryk - pstryk pejzażyk, Pstryk, pstryk portrecik, Wszystko się tutaj pstryka jak leci. Chmury i rury, Pierze i wieże, Wszystko się tutaj na kliszę bierze. I łeb cielęcia, I nogi zięcia. Bo to jest przecież temat do zdjęcia. Jak oficjalnie stwierdzają dane. Wszystko w Pstrykowie jest odpstrykane. W związku z tym Każdy z pstrykowian Latem W Polskę wyrusza z aparatem. Można ich spotkać na każdym kroku, Pstrykają z frontu, Pstrykają z boku. Błonę przekręcą I znów od nowa Pstryk- pstryk pstrykają. Bo są z Pstrykowa.

Kadr życia...

Obraz
Ten kadr jest prosty... Kładziemy się wspólnie. Wciskam się między ścianę a ciało obok. Rozmowa zazwyczaj jest krótka, zmęczenie dniem nie pozwala skupić się na dłuższych zdaniach. Oboje czekamy na nadejście szumu w dnie ucha zwiastującego rychłą hibernację mózgu. Słowa stają się krótkie. Zdania budowane z półsłówek mają wyrazić to, na co nie ma czasu po powrocie z pracy. Odwraca się. Kołdra ląduje między nogami. Tak wygodniej. Ręka przygnieciona głową i uchem rezonuje głuchym odgłosem bicia własnego serca. Jakbym wsłuchiwał się w płytę z nagranym własnym życiem. Ucisk na żyłę sprawia, że głowa staje się igłą adapteru. Czas zwalnia. Unoszące się obok piersi jeszcze nie zastygły we śnie. Spokojnie kładę rękę na ramieniu. Brak reakcji. Delikatne spięcia nerwów zwiastują rychły koniec. Początek tunelu do snów. Jeszcze kilka bezwiednych wybuchów neuronów i piersi zaczynają zwalniać. Oddech 'głębieje'. Coraz mniej powietrza zasysają płuca. Rozwarte usta łapią nagrzane powietrze w po...

Fotograf NN... Kirill Arsenjev. Wolno zdjąć czapkę!

Obraz
Ilość obejrzanych już zdjęć i albumów oraz mnogość coraz to bardziej hardcorowych pomysłów sprawia, że człowiek się uodparnia na klękanie przed czyimiś pracami. Ja klęknąłem przed chwilą, a że od dłuższego czasu nie widziałem CZEGOŚ TAKIEGO więc pozwólcie, że poklęczę parę dni. Jeśli ktoś chce mi udowodnić, że plastyka tych wielkoformatowych obrazków jest porównywalna z czymkolwiek innym - niech sobie daruje, bo i tak skasuje jego post :) Kirill Arsenjev - koniecznie! fot.: Kirill Arsenjev

Odkryj kołderkę...

Obraz
Przez chwilę było miło, ale teraz czas najwyższy wrócić do normy i do tego, do czego się przyzwyczailiście. Będzie ostro. Spotkania z innymi fotografami mają to do siebie, że można zadać każdemu fundamentalne pytanie: Jak fotografujesz? Piękne. Bo jakbyśmy się nie zarzekali, że nas to mało interesuje, że wisi nam to jak ktoś inny robi foty, to tkwi w nas czysta ludzka ciekawość podlana też sosem ambicji i zazdrości o konkretne kadry i nie możemy powstrzymać się przed szukaniem 'backstagów', przed ciekawskim dociekaniem - jak też on to zrobił! Oglądanie zdjęć kolegów rzuconych na kominek, bo to jedyna prosta, jasna ściana w domku nad morzem jest idealną okazją aby zadać takie pytanie. No i teraz najlepsze. Prawie zawsze takie pytania są traktowane jak atak...!? Naprawdę, przynajmniej ja tak je odbieram. Tak jakby pytający już w pytaniu sugerował gdzieś głęboko, że on to zrobiłby inaczej. Wiadomo, że każdy fotograf zrobiłby to inaczej i każdy wie jak powinno być dobrze. I nie je...

Ja nadal nie rozumiem... pazerności!

Już chyba kiedyś o tym pisałem. Na kanwie spotkań ze zwycięzcami różnych konkursów, których poznałem osobiście :), pomyślałem, zmobilizowałem się, aby może wziąć jednak udział w jakimś konkursie. Wiecie... tak dla czystego pazerstwa i wygrania jakiejś kasy czy coś... I tak widzę, że jedna z gazet ogłosiła konkurs. Czytam ja ten regulamin. W jury zasiadają osoby, które wielokrotnie wypowiadały się na temat praw autorskich i tego jak wygląda rynek fotografii, a w tym wspomnianym regulaminie jest napisane oto, że: (...) Przysłanie zdjęć na Konkurs jest równoznaczne z deklaracją autora tych zdjęć o zgodzie na ich wykorzystanie w wyżej wymienionych celach w okresie 5 lat od dnia ich zgłoszenia do Konkursu , na następujących polach eksploatacji: - w zakresie utrwalania i zwielokrotniania utworu - wytwarzanie określoną techniką egzemplarzy utworu, w tym techniką drukarską, reprograficzną, zapisu magnetycznego oraz techniką cyfrową; - w zakresie obrotu oryginałem albo egzemplarzami, na których...

Jest inny wspaniały świat...

Tak. Jest. Istnieje on poza siecią, poza blogami i poza konkursami na elektroniczne zdjęcia jedynie. Świat ów stwarzają ludzie, których niejako powołaniem zdaje się być wyszukiwanie ukrytych talentów i kojarzenie ich w pary, w trójki, w grupy ludzkie. Tam mogą się spotkać, poznać i chłonąć... chłonąć fotografię, która jest nieznana w większości elektronicznie, a nawet jeśli jest to w małym procencie. Okazuje się, że miałem w ten weekend okazję poznać przede wszystkim tych, którzy kojarzą te grupy i tych kojarzonych. I było to doznanie naprawdę atomowe. Akumulatory naładowane jak bursztyn pocierany o papier. A to wszystko za sprawą nieznanych mi w większości osób i ich prac, ich fotografii i ich podejścia do fotografii. Myślę, że pomimo różnić, praktycznie tożsamego z moim..:) I aż mi się morda śmieje, że tam miałem okazję być. Pawłowi 'Kosikowi' za kojarzenie i dar wynajdowania - tak ważny w dzisiejszych czasach. Za zaangażowanie bezinteresowne i kulturę fotograficzną. Izie za ...

Coś tam, coś tam...

Kup coś tam, coś tam, a życie stanie się łatwiejsze. Takie hasło reklamowe kiedyś się pojawiło, a wprost definiowało logikę myślenia marketingowego - tego najniższego szczebla. Czyli - twoje życie było do dupy, bo nie miałeś tego i tego. Twoje placki są do dupy, bo nie używasz tego i tego, a twój samochód jest nieładny, bo nie masz takiego i takiego płynu do polerowania. Itd... Oczywiście zupełnie identycznie jest w marketingu fotograficznym. Kup najnowszą lustrzankę "Ka" lub "En", a świat stanie się piękniejszy na Twoich fotografiach. Twoi bliscy nabiorą kolorów i ostrości, i przestaną być "niewyraźni" - ale to już inna reklama :) W każdym razie, od paru lat trwa wyścig na wciśnięcie coraz większej ilości ludziom, coraz większą ilość aparatów fotograficznych, a wszystko pod przykrywką hasła: kup to, a życie [fotograficzne] stanie się łatwiejsze. Ja już dawno przestałem rozumieć język marketingu fotograficznego. Ilość danych technicznych i słów, których et...

Myśli nieuczesane...

Obraz
Stasiu Lec popełnił w życiu ponoć ponad 5000 aforyzmów. Ja w życiu go nie dogonię, ale cześć z nich mogłaby spokojnie dotyczyć tylko i wyłącznie fotografii. Sam łapię się często na tym, że w trakcie zdjęć, kiedy niemiłosiernie dłuży mi się każde pociągnięcie 'ajlajnerem' pod okiem modelki wykonywane przez wizażystkę, bo ja już chce focić... wtedy do głowy przylatują takie właśnie myśli nieuczesane. Wyrwane spomiędzy pyłków kurzu krążącego po studio. Jakby oderwane taśmą klejącą drobiny piasku z podłogi wraz z końcem tła. Pisałem już kiedyś, że całe to czekanie na sesji na koniec malowania, na stylizacje, zaczyna mnie przerastać, a moja niecierpliwość rośnie wraz z wiekiem chyba. Zacznę przychodzić na sesję jak Wielcy... na 5 minut z załadowanym aparatem :):) Ale wracając do aforyzmów... "Okno na świat można zasłonić gazetą" Czyż nie piękne?! Dokładnie tak samo jest z fotografią i internetem... :) Przesłania nam oczy to, co oglądamy w sieci. Świat się nam tam przeniós...

Się "[ze]sztukowałem"...

Obraz
W pogoni za brakiem kontekstu... odwiedziła mnie "Dama Uzbrojona". Proszę nie doszukiwać się żadnego (broń boże!) kontekstu. To wynik współpracy: aparatu, pustego tła, dwóch kobiet i jednego fotografa... no i światła wpadającego przez okno... :) I tylko tyle ! wizaż: Beata Fryz, mod. Malwina Kumaka Studio, Gdańsk '2009 (prace inspirowane Wielkimi świata fotografii) PS Popełniłem niewybaczalny błąd, nie pisząc tego, co poniżej - Wielkie dzięki anonimowej właścicielce gorseciarni z Gdyni (jednej z dwóch jakie znam w Trójmieście) za to, że po 2 minutach rozmowy wyciągnęła spod lady (z prywatnej kolekcji!!!) gorset z przełomu XIX i XX wieku i dała mi go bez słowa niepewności. Drugą kobietą do podziękowań jest krawcowa z jednego z teatrów w Gdyni, za bezinteresowną pomoc w realizacji moich pomysłów i dobieranie tego, co nieudolnie staram się jej wyłuszczyć. Że nie wspomnę o Piotrze - właścicielu i twórcy zbroi z kolekcji Muzeum Narodowego... czapa z głowy! Dzięki takim ludzio...

Redukcja do zera...

Współczesna sztuka rządzi się kontekstem. Okazuje się, że po latach zrozumiałem o co chodzi w sztuce współczesnej...! Naprawdę! Od kiedy świadomie zacząłem patrzeć na sztukę (te klasyczną najpierw), jąłem się jednocześnie zastanawiać nad maturą bycia artystą. Immanentną cechą tego stanu umysłu (bo wydaje mi się, że jest to stan umysłu właśnie) od zawsze był talent. Przypisałem go jak drugie imię nadaje się nam na chrzcie, temu właśnie odmiennemu stanowi, który czyni z artystów kastę dla mnie niedoścignioną. Kastę, która istnieć w społeczeństwie musi i jako jedyna kasta posiada dobra niezbywalne w postaci rzeczonego talentu. Pozbyć się go nie można bowiem. Zaniedbać, a i owszem. Ale nie pozbyć! Natura talentu jest tematem na osobny wpis więc pozostawiam na razie jej zagmatwaną strukturę i wróćmy do artystów i sztuki. Oto, by być artysta w moim (ułomnym jak się okaże) umyśle, należy mieć talent. Umiejętnie go wykorzystać w myśl błądzących pod czaszką idei i pomysłów. Finalnym dziełem jed...

Polecane... Daniel Jackson

Obraz
Ja po prostu Go uwielbiam. Nawet nie będę pisał nic więcej, poza jednym słowem: światło! Daniel Jackson i jego najnowsze prace TUTAJ fot.: Daniel Jackson