Szekspir według Leibovitz... Italian Vanity Fair
Tak się za każdym razem łapię na tym, że Annie jest osoba dość wszechstronną fotograficznie. I tylko mnie trochę martwi to, że Jej wszechstronność ma jakoś wiele wspólnego z pieniędzmi.
No bo KTO, pytam KTO jest w stanie wyłożyć kasę na TAKĄ sesję jeśli nie wielki koncern wydawniczy? Romeo i Julia we włoskim Vanity Fair.
Tym razem Annie zapytała się: "Być albo nie być...?"
Czy wyszło jej 'być'...? No sam nie wiem.
Mieszane odczucia mam z tej sesji...
Koniecznie zobaczcie ją papierowo, bo papier jednak dodaje jej tego dymku papierosowego, który znaczy dobrą knajpę, jak baryt daje fakturę.


PS
Jest jedna rzecz, której nie kumam. Oto znajduje info, że ta sama sesja była już publikowana w grudniowym Vogue...
O co chodzi?
Jest jedna rzecz, której nie kumam. Oto znajduje info, że ta sama sesja była już publikowana w grudniowym Vogue...
O co chodzi?
Komentarze
Jego pośladki to chyba jednak nie ciągoty Ani ani jej stylistów :)
Po prostu facet tańczy.... to mówi wszystko...
Zresztą na okładce tego VF jest jego zdjęcie, autorstwa Bruca Weber'a... na florydzkiej plaży...
Wow... wrrr..:)
...no jednak do faceta przyczepione.
---
No cóż, nikt nie jest doskonały :-)))