Panta rhei...
Jeszcze rok temu On sam zapraszał mnie na bardzo ciekawe spotkanie gdzieś daleko na Północy, w gronie osób, dla których części nie istnieje oprogramowanie do obróbki zdjęć, a odbitki, które pokazali zatykały dech w piersiach.
Jakoś mi kurde smutno. To po cholerę te spotkania z fotografami takimi, a nie innymi. Po cholerę całe to szaleństwo za Leikami M6 i szkłami Zeiss..? Skoro to nie ma znaczenia?!
Po co w ogóle rozdrabniać się na coś zrobione rękami i głową, nad czymś wygenerowanym przez procesor...
Nie, nie oczekuję tutaj kolejnej dyskusji, nawet zabraniam jej. Po prostu cholernie posmutniał świat, gdy Twoje wzory, pewne stałe zmienne określające Twoje miejsce w przestrzeni społecznej i fotograficznej znikają i podsumowują całe swoje działanie krótkim: "to nie ważne czym!"
A dla mnie nadal ważne czym i jak!
I to jak cholera!
Nawet jeśli "wszystko płynie"... najwyżej się utopię.
Spotkanie z ludźmi z "Bastionu", z "Ostatnimi Mohikaninami" - ten typ.
Ten sam człowiek, rok temu wyjmował na mieście z małej torby pięknego Zeiss Ikon, na widok którego kolana się ugięły. Te opowieści o wartości rolki filmu, o papierze, o zapachu chemii.
i...
Padł ostatni bastion, jak zwykle bywa to w filmach i padł ostatni Mohikanin zwalony ciosem niepowstrzymanego rozwoju. I On też padł.
Cyfrowe pliki wylądowały w mojej skrzynce. Adresat ten sam. Sprawdzić musiałem, bo nie chciałem zaufać oczom.
Ten sam człowiek, rok temu wyjmował na mieście z małej torby pięknego Zeiss Ikon, na widok którego kolana się ugięły. Te opowieści o wartości rolki filmu, o papierze, o zapachu chemii.
i...
Padł ostatni bastion, jak zwykle bywa to w filmach i padł ostatni Mohikanin zwalony ciosem niepowstrzymanego rozwoju. I On też padł.
Cyfrowe pliki wylądowały w mojej skrzynce. Adresat ten sam. Sprawdzić musiałem, bo nie chciałem zaufać oczom.
- Wiesz... zmieniłem podejście. Zrozumiałem parę rzeczy. Otworzyłem się na świat.
- A ja co...? Zakopuje się? Przecież możesz być otwarty bez tego całego nowego szajsu w Twojej torbie.
- To nie ważne iczek. Ważny jest obrazek, nie ważne jak zrobiony.
Jakoś mi kurde smutno. To po cholerę te spotkania z fotografami takimi, a nie innymi. Po cholerę całe to szaleństwo za Leikami M6 i szkłami Zeiss..? Skoro to nie ma znaczenia?!
Po co w ogóle rozdrabniać się na coś zrobione rękami i głową, nad czymś wygenerowanym przez procesor...
Nie, nie oczekuję tutaj kolejnej dyskusji, nawet zabraniam jej. Po prostu cholernie posmutniał świat, gdy Twoje wzory, pewne stałe zmienne określające Twoje miejsce w przestrzeni społecznej i fotograficznej znikają i podsumowują całe swoje działanie krótkim: "to nie ważne czym!"
A dla mnie nadal ważne czym i jak!
I to jak cholera!
Nawet jeśli "wszystko płynie"... najwyżej się utopię.
Komentarze
ps. No i...szczere współczucia iczek, nie znam kontekstu ani człowieka, ale takie odstępstwo od wiary...to musi być nieprzyjemne...
Tomasz Pawłowski
onanizm sprzętowy..to niekoniecznie pogoń za d3x , d3s , d700
onanizm sprzętowy..to niekoniecznie nowe ścianki phase one..
onanizm sprzętowy..to również te stare klamoty do których chcesz przekonać cały świat :)!
"Iczek" - jesteś onanistą sprzętowym i nie próbuj udawać że tak nie jest ;]
"Zeiss Ikon"
"Leica"
"A dla mnie nadal ważne czym.."
Posłuchaj kolegi - sprzedaj te swoje stare klamoty - zakup licencje na najnowszego PS'a i koniecznie do tego D700 ;]
z dużą dawką ironi:
Michał
"- To nie ważne iczek. Ważny jest obrazek, nie ważne jak zrobiony"
- dobrze chłopak prawi.. zamiast wylewać tu litry swojego lamentu całuj go po rękach ;]
W dziedzinie fotografii nie mają najmniejszego znaczenia. W fotografii ważne są fotografie - a nie obrazki. A fotografii nie definiuje ani sprzęt ani chemia. Fotografię definiuje wyobraźnia.
Tomasz Pawłowski
Ale fotografia to nie tylko efekt finalny i jakość zdjęcia. I nie chodzi mi tutaj o jakąś "magię" tylko zwykłe... namacalne rzeczy.
Fotografia analogowa daje: kwadratowy kadr, możliwość stosowania materiałów światłoczułych większych fizycznie niż cyfrowe, kadrowanie przez kominek, zalety filmów czarno-białych i slajdów, itd...
Dla niektórych to wszystko jest zbędne, dla innych bardzo ważne.
Deoos.
Tomasz Pawłowski
mnie radość sprawia akuratnie analog i wszystko co z nim związane...
co widać w tym wpisie
http://maciejsobol.blogspot.com/2009/12/cuda-panie-cuda.html
Ja tam tak do końca nie wiem, jak to jest na prawdę.
haje,
sed
w fotografii analogowej to aparat robi zdjęcia (fotograf wybiera kadry), dlatego tak ważny jest każdy element: obiektyw, wizjer, format aparatu, jego ciężar, klimat itd... w foto cyfrowym zdjęcia robi program graficzny i drukarka, przy udziale operatora programu i aparatu cyfrowego :)) sprzęt nie ma wielkiego znaczenia - wiadomo, że im droższy tym lepiej. dodajmy jeszcze, że w fotografii analogowej - obraz jest wynikiem wpływu światła na materiał światłoczuły (oczywiście można to potem skanować, konwertować, ale początek procesu nie jest właśnie taki), w fotografii cyfrowej - wynikiem fotografii jest konwersja światła na ciąg liczb, zapisanych na nośniku magnetycznym :) w obu wypadkach powstaje obraz na jakimś medium (ale w fotografii analogowej, proces powstawania i rejestrowania obrazu ma charakter alchemiczny i metafizyczny) w fotografii cyfrowej to tylko matematyka oparta na pewnym przybliżeniu :)) poważnie zmartwiło mnie kiedyś odkrycie, że do momentu wydruku obraz cyfrowy właściwie nie istnieje - tzn jego istnienie jest wirtualne (do momentu wydruku). w fotografii analogowej, obraz powstaje w momencie zwalniania migawki. (na marginesie - świetne zdjęcie)
Pragne donieść, że posiadam jeszcze 4 aparaty analogowe w tym 100 letniego Zeissa, którym od czasu do czasu fotografuję ... Jutro, wyobraź sobie, będę fotografował swoichm ukochanym Rolleiflexem (nie cyfrowym)...
A w poniedziałek na sesji z muzykami już niestety canonem 5D ... Cóż jak widzisz nie wszystko jeszcze stracone, nadal są nadzieje na istnienie Św. Mikołaja ...;-)) pozdrawiam PAweł K
PS. ubawiłeś mnie od rana do łez
"w foto cyfrowym zdjęcia robi program graficzny i drukarka, przy udziale operatora programu i aparatu cyfrowego :)) sprzęt nie ma wielkiego znaczenia - wiadomo, że im droższy tym lepiej..."
"poważnie zmartwiło mnie kiedyś odkrycie, że do momentu wydruku obraz cyfrowy właściwie nie istnieje - tzn jego istnienie jest wirtualne (do momentu wydruku). w fotografii analogowej, obraz powstaje w momencie zwalniania migawki"
kocham ten blog... :)
Mariusz J.
pozdrawiam
PAweł K
baryty z własnej ciemni.
na dziś nie wyobrażam sobie porzucenie tej technki, bo daje mi to najwazniejsze uczucie dla twórcy - moc sprawczą!
Pozdrawiam,
Malczer