Wszędzie dobrze tam, gdzie.... mamy czas...
Właśnie.
Miałem okazję zobaczyć kawalątek Polski południowej. A dokładnie Podkarpacie w miniaturze. I wiecie co, jadąc samochodem po tych okolicach zdałem sobie sprawę, że ich krajobraz jest zdecydowanie bardziej "atrakcyjny fotograficznie" od moich okolic pomorskich.
Takie bardziej urozmaicony, jakby przez to weselszy, jakby też bardziej zwarty - może przez brak płaskiej perspektywy...
W każdym razie - odczułem, że jest fajniej, ze mam ochotę porobić zdjęcia plenerowe, których już dawno nie robiłem.
Wieczorem porozmawiałem z miejscowym pstrykaczem i on wysłuchał tych moich wynurzeń pobłażliwie uśmiechając się pod nosem.
Kiedy zawiesiłem pytanie w powietrzu licząc na jego wdzięczność, że zauważyłem te wszystkie zalety ich regionu, on odparł jednym zdaniem, które zabrzmiało jak finalny dźwięk zamykający koncert.
- Ale wy macie... morze!
Tak.
Czyli co, stawiamy na szali atrakcyjności fotograficznej morze i góry? Co przechyli się?
Efekt nowości działa w fotografii bezbłędnie. To, co mnie wydaje się banalne: te wschody słońca nad morzem, ten szum, ten jod, te piach... ma inny wymiar 650km na południe. Romantyczny taki.
Ale jest też inna sprawa.
- Wysłałeś zdjęcie na konkurs o Gdańsku? - spytała mnie Małgosia.
- Nie, bo nie umiem odkryć w tym mieście już nic zaskakującego.
Idiotyczne. Bo miasto moje zmienia się wraz porami roku, zawsze potrafi zaskoczyć. Tylko ja chyba przestałem to dostrzegać. Bo nie mam kiedy, bo nie mam jak. Czas stał się dla mnie deficytowy bardziej niż jabłka na wiosnę.
Poświęcam go na "niesiebie", poświęcam go na rodzinę, na zaległe sprawy, a zostaje go dla mnie w ilości, która przekłada się na jedną, dwie fiszki w miesiącu. Gdybym miał czasu więcej, zarówno góry, jak i morze byłyby tak samo atrakcyjne.
A tak...?
Ale zawsze mam wybór.
Młody na karku machający nogami pod pachami lub aparat, ulica i...
No właśnie... jedno słowo:
"priorytety" - bolące miejsce w moim mózgu.
~~~~
PS
Wpis dedykuję Pani I.
Komentarze
Cudna kraina.
a które dokladnie jesli mozna wiedzec?
pozdr
Najtrudniej fotografować własną przestrzeń. Miejsce gdzie się urodziło, wychowało i żyje. No bo co tu może nas zaskoczyć? Nic. Znamy każdy kamień, krzak i mur.
A to źle. Myślę, że warto spróbować patrzeć na swoje miasto kątem aparatu właśnie. Odkryć je zupełnie na nowo. Dzięki temu nie zamykamy się też w jednej dziedzinie jeśli chodzi o zdjęcia. Nic dobrego jeśli nałożymy klapki na oczy i tylko jednym torem będziemy podążać. Dla siebie, nawet pokazywać tego później nie ma potrzeby. Zresztą jak z każdym.
Przeglądam je, porządkuje i po latach wielu dopiero dostrzegam w nich to, co było wówczas obok mnie, ale z racji codzienności tego nie zauważałem.
Trzeba wyszukiwać ciekawe kadry wszędzie i nieustannie, utrwalać je,...dla siebie, dla potomnych.
pozdrawiam
Mariusz J.
a u Was całkiem przyjemna jest Wysoczyzna Elbląska, ja tam byłem zauroczony, bo czułem się prawie jak w Wąwolnicy.
co do drugiej części, to mam tak samo w Lublinie. wydaje mnie się, że już wszystko tam widziałem, a że widziałem, to nie widzę senesu wyciągać kamery, w obawie, że sam siebie splagiatuję.
pozdrawiam
Pioterr
pozdrówka - hubert