Dupa zza krzaka...
Cytat: „Moja technika opiera się na braku techniki. Obiektywem jest moje oko, moja charyzma, moja umiejętność dostrzegania chwili i prawdy w dowolnej postaci: ujęcia, kolorów, świata, scenerii. To one stanowiły zawsze sedno mojej sztuki fotograficznej”.
Zanim odkryje autora, chciałbym napisać,że jak 99% facetów lubię popatrzeć na gołą kobitę. Ot tak, po prostu.
Jeśli dodatkowo jest to ładne zdjęcie z pomysłem i widać w nim kunszt autora, to już w ogóle zamienia się to w "celebrację oczną".
Cóż facetem jestem i tutaj zatrzymam się po raz drugi, bo złożony grypą siłą rzeczy musiałem pastwić się nad pilotem telewizyjnym i dane mi było oglądnąć po trochu większość obecnie nadawanych seriali TV.
Ło makto!
Ja się nie dziwię, że obecnie wszyscy faceci są zniewieściałymi łajzami, bo obraz faceta wyłaniający się z tych "M jak M" czy innych "39 i pół" jest przerażający. Snujące się mimozy, płaczące, wrażliwe z wypielęgnowanymi twarzami i cierpiącym wzrokiem. Dżizas!
Jednym dosadnym słowem - cipki nie faceci! (przepraszam wysublimowanych czytelników)
Ale do meritum.
Autorem tych zacnie brzmiących słów jest twórca tegorocznego kalendarza Pirelli - Terry Richardson.
I w sumie mógłbym już nic nie pisać, bo znający mnie wiedzą co napiszę...:)
Czy mi się podoba..?
Oczywiście, że nie!
Nawet jeśli pochylimy się nad tym czymś, jako nad sztuką pop, co sugerują krytycy...
Nawet jeśli uznamy, że przyznanie się do nieposiadania wiedzy technicznej o wykonaniu zdjęcia jest zabiegiem PR...
Nawet jeśli potraktujemy to coś w kategorii prowokacji (skądinąd Terry od lat jest z tego znany)...
... to wszystko to, nie zmieni faktu, że mamy do czynienia z wielkim gównem.
No wiem... ostro.
Tak ma być.
Cóż z tego, że z logo Pirelli...?! Czyż Ferrari się nie psują, czyż Bugatti nie łapią gumy...
Mam wrażenie, że Pirelli cle na tym wyjdzie, choć szum się narobi i sam go robię.
Jeśli o to im chodziło i o taki szum, to luzik... nie moja kasa... nie moje nazwisko.
I nie chodzi o to, że wolałbym fotki lalek z lat 80 w ciętych po talię kostiumach i trampkach z kortu tenisowego...
Chodzi o fotografię.
Ale Pirelli już zapomniał o co chodzi w tym kalendarzu najwyraźniej...
Szkoda... :(



Komentarze
Ale przyjrzałem się tym zdjęciom. Pomyślałem: Dla kogo jest ten kalendarz? Dla tych co go dostaną czy dla tych co im go będą zazdrościć? Kto jest najważniejszym klientem Pirelli? I w końcu, z kogo kpi autor tych zdjęć?
Zacząłem dostrzegać w tym sztukę i... martwię się o siebie.
http://koszykopon.pl/blog/index.php/opony,1054,kalendarz-pirelli-2010-powrot-do-naturalnosci-kobiecego-piekna.html
Ale na temat zdjęć - nie są takie złe Iczek, nie są seksistowskie jak większość tego co robi T.Richardson, nie ocierają się tym razem o porno - mają swój urok trzeba przyznać, proste a cieszą.
Tylko mam dylemat... myślicie , że powinienem użyć mleka koziego (dobre na cerę), mleka krowiego (smaczne) czy może mleka "uhate"..?
No i szukam opony: 205/55R17
Ja bym stawiał na krowie, bo to tradycyjne polskie, ale kozie może być bardziej na czasie. :)
wyłącznie haszyszem ;]
a jeśli chodzi o zdjęcia to ja tam lubię "festyn" od Richardsona
hubert
http://www.dziennik.pl/files/archive/00258/fr_2_258323a.JPG
Ma chłopak jak w raju
hubert
Anonimy, zgodnie z regulaminem są usuwane.. przykro mi.
Uprzejmie Cie proszę o wyciszenie emocji, które wywołał u Ciebie ten kalendarz... :)
r (przedstawicielka fotografowanych :)
Nie do facetów, tylko do wyobrażenia facetów budowanego z serialach..:) To różnica!
Że coś gorszego..?
Oj, dla faceta to chyba gorszego... ale jako opinia, a nie jako rzecz :)
Generalnie nie widzę nic złego w... :)
Swoją drogą do zestawu dokładam serial (tfu!) "Tancerze".
Matko - co za gówno...
Może dlatego, że miałem 39,3 wczoraj i ledwo widziałem tak mnie przeraził.
Poziom mniej więcej zdjęć Terrego :)
POP sztuka.
Mimo wszystko to ten bez techniczny "Terry" przelicza teraz baksy za zlecenie od Pirelli..
Mimo wszystko niegodzien miana "fotografa" Terry - wciąż dostaje grube zlecenia fotograficzne..
Technik "Iczek" i szydząca kompania zaciska teraz zęby ze złości bo znów skrzynka mailowa pełna jest ofert..
niestety większość TFP ;]
Co do seriali..
P jak Pokora - przejrzyj wać pan kilka odcinków :)
uszanowanie
nieanonimowy..
Wprawdzie te zdjęcia do mnie nie przemawiają, ale takie właśnie rzeczy tworzą historię. Czas oceni.
Dla mnie to kiepski dzień Terrego. Zobaczenie go z Nikonem z gripem i radio-wyzwalaczem :(
@Iczek, prawda, wyrzuć ze swojego posta to okreslenie - cipki. Nie widzę powodu żeby kulturalny człowiek używał zdrobnionej nazwy narządów płciowych kobiety jako obrazy. Dla kogokolwiek. Bo jeśli tak, to nie-kobiece kobiety wg ciebie powinno się nazywać kutasinami, przez analogię ?:-)
A c.... nie jest zdrobnionym określeniem narządów płciowych kobiety, tak samo jak kutasiki :) :)
Ale ten wątek już kończymy :)
Bo zgodnie z regulaminem, przeklinać i używać brzydkich słów mogę tutaj tylko ja !:)
ajs.
Facet nawet gdyby nie wiedział co to ogniskowa, a efekty byłyby powtarzalnie dobre i tak jest świetnym artystą i kropka bo zdjęcie to efekt który się liczy, a nie cyferki.
W malarstwie np. bardzo ważna jest technologia jeśli nie chcesz żeby po miesiącu Ci odpadła farba z płótna ale jakoś nie słyszałem żeby malarze spuszczali się non stop nt temat. Uczą się pewnych rzeczy, częśc przychodzi z doświadczeniem, stosują to w praktyce bo chcą namalowac obraz ale rozmowy są o sztuce, a nie o gramaturze płótna czy długości włosa z kuny w pędzlu i czy lepsze włosy z d... czy zza ucha. Najwyżej czasem jako ciekawostka czy obserwacja bo sednem jest obraz nie pierdoły.
A już nie róbcie cyrku z tą techniką foto bo to są dwie cyferki do opanowania i ich implikacje. No góra trzy.
Panie iczku jeśli coś nie jest mokrym kolodionem i portretem pomarszczonego dziadka o spracowanych dłoniach to nie znaczy, że jest gównem. U Richardsona diabeł siedzi w szczegółach więc może popatrzcie dłużej na te foty i zastanówcie nad kontekstem bo sa piekne i h.j
A cytat na początku posta moim zdaniem nie mógłby lepiej określać o co chodzi w fotografii artystycznej. Aparat jest do robienia zdjęć nie do ustawiania. To tylko niezbędna proteza bo niestety nie można jeszcze drukowac zdjęć prosto z głowy.
pozdrawiam!
wszyscy plują i wybrzydzają z tym Terry'm i jego wersją kalendarza, ale komentują i szum jest. a o to właśnie chodzi - nieważne co mówią, ważne że mówią. ot, reklama. słowo Pirelli powraca refrenem.
pewnie,że zaproszenie akurat Richardsona było ryzykowne (to ocieranie się o porno szyk w kilku kampaniach reklamowych), ale według mnie on się świetnie wpisuje w całą tę hecę z kalendarzem. i naprawdę wrócił do źródeł - polecam przejrzenie sobie pierwszych wersji kalendarza.