Podróże fotograficzne...
Mam czasami wrażenie, że podróże kształcą.
No wiem, wiem... przecież każdy wie, że one rzeczywiście kształcą.
Że coś nowego zawsze poszerza nasze horyzonty i teoretycznie - jesteśmy mądrzejsi...
Nie da się zaprzeczyć, że podróże fotograficzne należą też do kategorii dydaktycznych.
W dodatku podróże fotograficzne nie zmuszają nas do samodzielnego odbycia tychże :) Wystarczy kliknąć jakiś portal poświęcony podróżom i już mamy setki fotek z każdego zakątka świata. Dobrą metodą jest też wyposażenie siebie w katalogi biur podróży... tam to dopiero są zdjęcia poglądowe! Wszystko jest cudowne i od razu wiemy, że są zakątki świata stworzone wprost do fotografowania.
Jednak chcąc się przekonać czy faktycznie wystarczy tam nacisnąć spust migawki i wszystko jest cudownie kolorowe, musimy wybrać się sami.
Pakujemy więc nasz sprzęt, wsiadamy w coś tam co leci lub jedzie i docieramy.
W głowie mamy widoczki widziane wcześniej u innych fotografów, kolorowe katalogowe fotki oczywiście okazują się totalnym kłamstwem i ... No właśnie i stoimy przed dylematem. Co dalej?
Jak w ciągu kilku dni poznać miejsce na tyle, by pokazać je w fotografii i nie skończyć na kolejnych widokówkach...?
Czy da się to zrobić?
Ja upewniam się, że nie. Upewniam się za każdym razem gdy wracam w miejsca i krainy już sfotografowane i odkrywam je na nowo... i to, co już zrobiłem lat temu kilka wydaje mi się straszliwie powierzchowne, akademickie.
Jasne... te miejsca też się zmieniają i nasze postrzeganie ich się zmienia.
Ale czy jest jakiś klucz do oddania w fotografii miejsc, które odwiedzamy...?
Miejsc, w których jesteśmy jedynie gośćmi...?
Macie jakąś metodę? Skupiać się na ludziach, na plenerach, na reportażu...?
Czasami odwiedzam Toruń i za każdym razem mam olbrzymi problem z fotografowaniem tego miasta. Pamiętam je sprzed lat 10-15 i regularnie co parę lat tam bywam. Nadal nie zrobiłem żadnego dobrego zdjęcia Toruniowi.
Przepraszam! :(
Komentarze
Jasne... te miejsca też się zmieniają i nasze postrzeganie ich się zmienia
... tak to dokładnie jest. Dlatego nie ma klucza. Nie ma schematu, ani kamienia filozoficznego, który przemieni twoje pierwsze zdjęcie w nowym miejscu w genialny strzał. Z tego wynika, iż raz skupisz się na ludziach, innym razem na akcji fotoreportażu, a jeszcze innym razem na krajobrazie (zmiana w czasie miejsca). Za każdym razem będzie dobrze.
Ludzie i miejsca ktorych juz nie ma.
Jako poligon polecam Kube, piękny przykład co dla turystów a co dla bywalców a wszystko przedzielone murem.
Więc casus czasu wydaje się mi niestety nie do końca słuszny, choć chyba nie przeszkadza.
A może to jednak kwestia złapania rytmu miejsca, złapania cienkiej nici klimatu... złapania tego czegoś co Woody Allen złapał w "Wicky, Cristina Barcelona"... jakiś ulotny eteryczny zapach..
Czasami można to zrobić w jeden wieczór, jeden dzień....
Może po prostu trzeba być dobrym fotografem..?:)
Jesień.
o!
A tak normalnie to podróże - takie zwykłe - nie kształcą chyba aż tak bardzo? Czasem fotel w samochodzie albo autobusie odkształcą. Gdyby tak kształciły jak mówi porzekadło ludowe to japońscy turyści mogliby wykładać na akademiach;)
Tomasz P.
Albo ile się namęczy człowiek, żeby zrobić zdjęcia bez ludzi w turystycznie obleganym miejscu...
Jak już to samemu, poza sezonem.
...no i miałem chwilę i nie przekonałeś mnie zover;) - nie dlatego żeby zdjęcia były nieciekawe - przeciwnie, są ZBYT CIEKAWE!Zbyt ciekawe, żeby można je było zrobić ot tak "w podróży". Ty po prostu sfotografowałeś okolice, w których "mieszkasz" a inaczej mówiąc: znasz dobrze te kąty". Czy będąc w Toruniu lub na wydmach w Łebie nie znalazłbyś tych kątów? Dodaję twoje "pocztówki z St Malo" do ulubionych.Muza ci sprzyjała.
Mam nadzieję, ze poręcze prowadzą nie tylko "do morza" ale też w drugą stronę, bo nie zbudowałem jeszcze sobie Nautiliusa -;)))) Pytanie na marginesie: ciekaw jestem jaki charakter miała twoja podróż ( w sensie czysto technicznym )
No ale do ulubionych dałem też kilka zdjęć iczka, któremu Toruń nie leży a w podróży mu zależy...Bo chyba nie ma jednego "klucza do oddania miejsc, które odwiedzamy". Toruń jest chyba trudnym tematem w czasie krótkich podróży, Toruń Podróżny ( Kraków Podróżny, Zakopane.. ) stroi miny , pozuje dla turystów, a czy może być coś gorszego dla dobrego portrecisty? ;))) ( przykadziłem, obraziłem, pomyliłem ? ) No weź takiemu miastu daj piórko do ręki i powiedz mu: patrz w lewo, głowa trochę wyżej.. A ono na to: idź na rynek, mury, baszta, muzykanci... Ty na to: paszoł won, ja chcę Torunia innego, bez piernika-kopernika, hę? A ono: na to jest za mało czasu .
Pozdro
Tomasz Pawłowski
z drugiej strony, w szerszym spojrzeniu, od jakiegoś czasu fotografuję wnętrza różnych pomieszczeń. niektóre znam od lat, miesięcy, spędzam tam kupę czasu. niektóre z kolei odwiedzam po raz pierwszy, i przebywam tam tyle ile zajmuje ustawienie ekspozycji na moim rozlatanym średnim formacie, do tego 1/125 sekundy i można iść. większość nie jest świetna, ale tych udało się naprawdę dobrze...