Śladami Susan Sontag...
"Interpretując Fotografię. Śladami Susan Sontag" to rzecz, którą warto mieć, przeczytać, ale nie należy się zbytnio nastawiać do tej lektury.
Ponieważ książka jest zbiorem tekstów odnoszących się do "O fotografii..." rzeczonej autorki więc raz trafimy na logiczny i spójny tekst, a kilka kartek dalej czytamy nieskładne myśli odnoszące się do wszystkiego i niczego, nie idące w żadnym sensownym kierunku.
Ponieważ "O fotografii..." jest rzeczą dość trudną do zdobycia za ludzkie pieniądze (ostatnio na Allegro odpuściłem licytację na 113zł), to wielu z nas pewnie nie miało okazji zapoznać się z materiałem źródłowym.
Myślę, że to konieczne, bo interpretować czyjeś słowa przez pryzmat kolejnych osób, to już przesada :)
Ja przeczytałem i dało mi do myślenia wiele akapitów, ale teraz trzeba w końcu przeczytać Sontag. Tak przyznaje się... nie czytałem tego. Strach aż :)
Nie zmienia to faktu, że "Interpretując..." trzeba mieć na półce.
Tuż obok Barthesa.. :)
Komentarze
Gardzisz kimś, bo jego nauka ci nie odpowiada?
Made in poland po prostu.
tę książkę naprawdę warto przeczytać, natomiast 'Śladami...' o której pisze iczek można przejrzeć, ale nie zachwyca. trochę za duży miks. choć może zmienię zdanie po przeczytaniu całości.
pozdrawiam.
piece_of_glass
autorka bloga I like photo
(iczku, nie wiedziałam, że do mnie zaglądasz, czuję się wyróżniona :)
Czapka z głowy za ciekawe kompendium :)
Aleś sobie trudu zadał ;)
Choć to blog bardziej do oglądania niż do czytania.
Jakoś nie ma czasu na więcej, na razie ;)
A na kolejne notki trzeba będzie trochę poczekać, bo właśnie jestem sobie na wakacjach i... czytam cudze blogi :)
piece_of_glass