Piąta Kolumna domowa...
Tego się nie spodziewałem.
Czasami najdotkliwsze ciosy spadają na nas tak znienacka, że samo źródło bólu jest bardziej przerażające, niż ówże.
Wszystko zaczęło się niewinnie...
- Daj zrobię Ci zdjęcie Młody.
- Yyy... oglądam.
- Co oglądasz..?
- Przecież widzisz...?!
Czteroipół latek nie jest w ciemię bitym dwulatkiem. Logika działa na obrotach czwartego roku socjologii.
- Ale oglądałeś to już ze trzy razy... to powtórka.
- No i..?
- Zrób sobie przerwę. Ładne światło jest. Pięć minut i będziesz dalej oglądał te stwory.
- To nie są stwory. To "Wymiennicy".
- ...?
- Noo dobra...
Ustawiania zajmuje kilka chwil. Głowa niezmiennie przyklejona w kierunku telewizor. Zresztą jeśli coś zajmuje pół ściany, to praktycznie gdzie nie spojrzysz - masz telewizor. Obłęd!
- Już?
- Coś taki niecierpliwy. Ustawiam aparat.
- Ych...
Matówka, ostrzenie, kaseta..
- No już?!
- Moment...
I tutaj padają słowa, które mrożą mi krew w żyłach i z nienawiścią godną ojca patrzę na produkt "własnej genetyki", na ten niewierny i niewdzięczny byt stojący przede mną z głową odwróconą w przeciwnym kierunku.
- Mama zrobiłaby to szybciej. Ona ma cyfrę.... i wszystko widać zaraz po zrobieniu.
Słowa wypowiedziane ot tak sobie, bez przerywania śledzenia wątku w "Wymiennikach". Tak rzucone od niechcenia zdanie boli jeszcze bardziej. Na pół włożona kaseta grzęźnie za Graflockiem, jak sucha bułka w gardle więźnia wystawionego na słońce. Gorycz. Dziwny posmak w ustach... taki trochę metaliczny, jak po dużym, nagłym wysiłku.
Młody odwraca spokojnie głowę...
- ..?
- Możesz iść. Synu...
Komentarze
Młody Buntownik. Czyż nie przypomina Ciebie? :)
Mariusz
@Mariusz - na całe szczęście moja...:)
Prawie upuściłem aparat...
no i koniecznie zablokuj Disney Channel ;)
Uważam, ze telewizja w odpowiednich dawkach rozwija lepiej niż niejedna rozmowa ideowa.
Cześć współczesnych bajek jest równie abstrakcyjna dla dzieci, co Monty Python dla dorosłych.
A co do błędów... cóż... rodzicielstwo to ponoć kompromis między błędami i... błędami :)
Idąc tym tropem, można uznać, że powinniśmy zamknąć sklepy, bo tam jest żywność zawierająca pestycydy...
Umiar i tyle... to jedyne wyjście. Nie mam inklinacji w kierunku Amiszów.. :)
:)
Własnym dzieciom daję małpki jednorazowe i coraz lepiej sobie radzą... choć wspominają o małej cyferce...
Stasia udało mi się zabrać do ciemni i robiliśmy fotogramy... Bardzo mu się podobało. Niestety mało czasu na ciemnię :((
jest nadzieja :)