Dwa ślubne światy...
Ponieważ sezon na sakramentalne "Yes, I do" trwa w najlepsze, to sobie tak spojrzałem na rynek ponownie i odkryłem, że w kwestiach stylistyki fotografia ślubna podzieliła się na dwa nurty...
Przykładami będą dwie świetne moim zdaniem strony dwóch firm z Gdańska.
Spójrzcie na te strony i zastanówcie się czy macie te same odczucia, co ja.
Pierwszy nurt świetnie ilustrują zdjęcia Black&White z Gdańska.

Kiedy patrzę na te zdjęcia to zaczynam być nerwowy. Prawie namacalnie odczuwam dramat tego dnia. Dramat organizacyjny, pośpiech, patrzenie na zegarek, wiązanie butów - wszystko szybko, z niepokojem.
Wszystko jest krzykliwe i wyzywające. Sesje plenerowe są wariackie (niby fajnie), ale nerwowe. Jakby mnie ktoś ściskał za rękę gwałtownie i szarpał.
I ten szeroki kąt, te banany po rogach, które nie wiedzieć czemu weszły do codziennego użytku i już nikogo (!?) nie razi, że ciocia ma z twarzy półksiężyc.. :( (pierwsze zdjęcie w części 'Ceremony'!)
Ekipa B&W osiągnęła jednak doskonałość w swoim nurcie. Idealność tego typu fotografii i stylistyki. Naprawdę niewiele konkurencji w Polsce znajduję. Ale oczywiście nie każdy musi to lubić. Ja doceniam ich warsztat i to, co stworzyli, ale ja takich zdjęć bym nie chciał.
Statystyki jednak mówią co innego - taka fotografia ślubna jest najlepiej płatna i najbardziej poszukiwana.
Młodzi mają wrażenie, że jest szał, hi hip hurra i w ogóle pełen spontan! I wiedzą za co płacą.
Ten nurt nazwałbym: "bananowy krzyk koloru".
Drugi biegun stanowią dla mnie zdjęcia Adama Kasprzaka z Gdańska.

Jego sesje są spokojne, płyną, jakby Adam zupełnie nie poddawał się tej pogodni jednego dnia. Cierpliwie robił swoje i układał to jakoś sensownie. Bez wydzierania się kadrami, bez wrzasku kolorem.
Pomimo, że robi dokładnie to samo co 99% pozostałych fotografów, to coś w tym jest innego. Wyważonego.
Pierwsze zdjęcie w części 'Ślub' - jakże inaczej i zgrabnie podany moment, który łapią wszyscy inni! Zdjęcie czwarte tej samej serii to po prostu majstersztyk wyczucia i obróbki... Ślicznie. Esencja spokoju i treści. Bez wjeżdżania 15mm w oko modela.
Naprawdę, gdybym musiał (ale nie muszę i nie chcę) zamówić fotografa na ślub, to wolałbym jednak te drugą stylistykę. Bardziej osobistą niejako. Osobistą fotografem, nie ilością odwiedzonych zrujnowanych kibli i starych fabryk.
Może Adam trafia w jakąś niszę, w tym zalewie krzykliwych fot w pierwszej stylistyce.
Reasumując... cieszy mnie galop z jakim fotografia ślubna trafiła pod strzechy.
Przeraża mnie takosamość i tym bardziej doceniam ambitne produkcje, może nie zawsze robione szkłem 15mm.
Komentarze
PS. Ostatnio coraz bardziej interesuje Cię fotografia ślubna, zmieniasz branżę? :))
Piotr i Marcin... piękna solidarność zawodowa i to też jest ważne..:)
Tak samo jak ja zresztą nie jestem w stanie robić takich fot jak oni
:)
Albo się to ma, albo nie.
Oni nie mają. Za to mają coś innego i dobrze. Zresztą robili Ci to wiesz sam.
Ja tam sobie cenię fotografów, dla których ślub to ślub.
To moje spostrzeżenia. Napisałem, ze to przykłady.
Jak ktoś ma inne to niech je opisze, proszę bardzo - chętnie poczytam.. :)
Tylko jakoś się nikomu nie chcę.
Wiec utyskiwanie, że wyraziłem swoje zdanie jest co najmniej dziwne :)
Mnie ta branża nie interesuje... w ogóle.
Jak ktoś mnie poprosi to mogę zrobić, ale po swojemu.
Nie żyję z tego więc mam inną perspektywę... :)
Jak dzisiaj pamiętam, jak mnie szef agencji opierdzielił, że 10 lat temu użyłem szkła, które delikatnie gięło twarz postaci w rogu.
Dzisiaj chyba raczej by mnie pochwalił.
Dla mnie to maniera i wciskanie ludziom kitu, że jak jest szeroko to jest fajnie, bo dynamicznie, a że trochę ma Pani twarz jak banan, to cóż tam :)
Piekne jest to, ze dzis ludzie maja wybor - kazdy moze wybrac takie fotografie, jakie jemu pasuja... A nie zapominajmy, ze jest to fotografia uslugowa. Ja lubie gdy w sklepie mam rozne spodnie do wyboru, a Wy? :) Czy idac do sklepu oczekujemy ciuchow haute couture, czy raczej ciekawego, niebanalnego, acz prostego kroju? ;)
Wielu krytykuje fotografie slubna, slusznie, bo i jest co krytykowac, ale ja nie lubie krytyki, bez konkretow. To jak rozmowa o filmie, ktorego sie nie widzialo. Chetnie zobaczylbym przyklady "wzorcowej" fotografii slubnej - wg. kazdego krytykujacego, bo bez tego nie widze sensu dyskusji. Tylko nie mam pojecia, co Iczek na takie linkowisko... ;)
Ale naprawde chetnie podyskutowalbym sobie o takich wzorcach, na konkretnych przykladach ;)
Nie ma wzorca :) Właśnie o to chodzi! Masz wolny wybór.
Za to jest wzorzec twarzy... :)
Nie jest ona w kształcie banana... nawet jak na niej siedzisz :)
To sa po prostu fotografie, a nie blyskotki.
Dzerry - ja tez lubie fotosy Ascougha, wogole lubie ten styl, ktory IMO jest ewidentnie wyspiarski. A teraz serio pytanie - a co z plenerem? Wiesz, ze nasi rodacy lubuja sie chyba jednak bardziej w sesyjkach, niz w reporterce? ;)
Nie wiem, ale podejrzewam, że Ty nie rozumiesz co dobre... :)
Teraz Ci się dostanie, bo podejrzewam, że takie ziarno (!!) jest niedopuszczalne wśród naszych bananowo-kolorowych reporterów :)
Fuj! :)
A co do sesyjek Wujek. Nasi rodacy się lubują bo gusta kształtuje nachalna polityka firm ślubnych, które wciskają ten kolorowy chłam tym biednym ludziom.
prawde mowiac biore rolleija i praktice... cholera, moze powinnam na szybko jakiegos szerokiego kupic i syfre podladowac...
pzdr
M.
Siłą więc rzeczy jestem ideologiem :)
Apropos, dzis zobaczylem takie cos: http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/51,35612,6778229.html?i=1
i sobie mysle - jak to? :)
Oza - troche splycasz i tworzysz niepotrzebne mity. Ja bym sie wcale nie zakladal, ze skoro zrobisz ta sesje rolejem, to wyjdzie lepiej niz z cyfry + szeroki kat. Aparat w tym wypadku to tylko narzedzie, a jak go uzyjesz to kwestia twojego podejscia, a nie ideologii czy mitycznej przewagi klisz... Owszem, przewaga jest, ale napewno nie w malym obrazku. Poza tym obawiam sie, ze ta przewage jest w stanie dostrzec jakies 0,001 procent spoleczenstwa - a cala reszta uzna wprost przeciwnie. Sporo razy robilem sluby i sesje cyfrowo + kliszowo - naprawde ludzie, nawet tacy ktorym wydaje sie ze klisza rzadzi - wybierali ostatecznie wersje cyfrowe. Ale to juz temat na osobna dyskusje, taka troche o przewadze jednych swiat nad drugimi ;) Ja zawsze stalem i bede stac na stanowisku, ze owszem, fajnie jest zrobic cos tradycyjnymi technikami - ale ostatecznie liczy sie nie "czym", ale "jak".