Za wygraną...
Dajecie czasami za wygraną?
Oczywiście pytam o fotografię, która pewnie dla części z Was stanowi prawie 90% życia... jak dla mnie.
Czy poddajecie się przeciwnościom i po prostu oddajecie pole, nie robiąc zdjęcia, które siedzi wam w głowie, jak pestka tkwi uparcie w owocni...?
Brakuje Wam czasu, pieniędzy, sprzętu, a może talentu...? Czym łatwiej usprawiedliwiacie niezrobienie jakiegoś zdjęcia. Mam na myśli rzeczy raczej pozostające w zasięgu, a nie fotografię lodowca na Antarktydzie..:)
Ja niestety coraz częściej odpuszczam. Odkładam aparat i mówię sobie, że lepiej aby to zdjęcie nie powstało. Rzucam ręcznik jeszcze zanim wyszedłem na ring.
Na ten przykład... od wielu miesięcy planuje zrobić cykl fotografii podczas podróży służbowych. Taki wiecie "projekt"... przez duże P. I tak się zabieram do tego jak do jeża. Nie wymaga to wcale ode mnie jakiejś wielkiej pracy, ot trza pomyśleć, wziąć aparat i pokombinować z napotkanymi ludźmi. I wiecie co... wole w tym cholernym pociągu, który jedzie już dłużej do Warszawy niż leci się na Księżyc, po prostu posiedzieć, oglądnąć film o tych, co umieją robić zdjęcia i ....
Właśnie... i nie wyjmuje nawet aparatu.
Ba, ja go nawet nie zabieram!
I nie zależne to jest od nastrojów, pór roku czy innych sentymentalnych pierdół... ot po zwyczajnemu mi się nie chce i jakoś nie mogę się przekonać.
W czym rzecz...?
Wiek?
Nie straszcie mnie.... :(
Czym zmuszacie się do myślenia twórczego..?
Zioło jakieś ?:)
Mam wrażenie, że czasami trzeba nam samotnikom jednak jakiegoś wsparcia.
Kopa w dupsko konkretnego.
Celu określonego i poganiacza z batogiem.
Szukam poganiacza!
Płacę wiedzą.
Gwarantuje system premiowy i miłą atmosferę pracy.
Płeć nieistotna.
Oczekuje zaangażowania i inteligencji...
Komentarze
Ja tam wolę delektować się czymś o zawartości średnio 40% ;)
pozdrawiam, Mariusz
PS. Chętnie bym po współpracował,ale Gdańsk za daleko.
--
pzdr
Leon
jednakowoż ja nie robię ludzi, nie muszę się w sobie zbierać i przezwyciężać własną introwersję. dlatego jeśli chodzi o projekt, taki jaki wymyślałeś, już sama myśl powoduje u mnie palpitację serca.
ale jeśli nie masz problemu żeby zagaić nieznajomego na ulicy, to trochę nie rozumiem, dlaczego nie miałbyś spróbować w pociągu (jakby nie patrzeć, jest się mniej anonimowym).
pozdrawiam
del Piero
Postanowiłem tylko dokończyć zlecenia obiecane ludziom, i nie przyjmowanie nowych. Kilka miesięcy.
Wiesz co Iczek? Te kilka dni spędzonych z dwu miesięczną córką i żoną dały mi poczucie, że żyję. Potrzebowałem spacerów z wózkiem, w samotności. Moja kochana miała czas dla siebie. Na dzień dzisiejszy nie potrafię za bardzo wyrównoważyć fotografii i obowiązków rodzinnych, dla tego postawiłem na rodzinę. I myślę, że to wyjdzie mi na dobre, i w życiu rodzinnym i w fotografii.
U mnie nastepuje efekt odwrotny - jak nie zrobię zdjęcia, to jestem wywalany z domu żebym je zrobił, bo inaczej po ścianach chodzę :)
Nauczona tym połowica po prostu daje mi klucze do własnego samochodu i mówi, żebym nie wracał bez zdjęcia zabierając klucze od domu i zmieniając kod w domofonie :)
Wychodzi wszystkim na zdrowie...
Kumasz..?:)
W jadącym pociągu na Polaroid 55 o czułości 25 ISO... ciekawe jak to naświetlić :)
Chyba, że tylko w czasie postojów, a tych jest coraz więcej na trasie Gda-Waw :(
Juz dawno slyszalam ze ruch fizyczny jest bardzo dobry na takie stany zawieszenie...czy jak to tam mozna inaczej nazwac.
Bosz... po prostu nie mam 5 minut w tygodniu... :)
Moze to jest problemem... no i to ze wieczny malkontent ze mnie.
Mój dylemat inny
http://blog.sarniak.pl/2008/05/11/evgen-bavcar/
Dobrze działa ruch fizyczny,
polecam też teatr, ale nie jest łatwo trafić na inspirujący spektakl (warto podjechać do wrocławia na rok grotowskiego i obejrzeć jego spektakle - związek teatru i fotografii jest wg mnie mocny, a niektóre teorie są bardzo ciekawe, w zakresie kształtowania przekazu w fot.)
Na pewno nie ma co czekać "aż samo się odblokuje" bo człowiek to nie rura kanalizacyjna, żeby się odblokowywać.
Są trzy opcje- albo potrzebujesz odpoczynku, albo inspiracji i wysiłku intelektualnego, albo te pomysły które zarzucasz są nie warte realizowania i słusznie że je zarzucasz :))
mam tak czasem że nie robię jakiegoś zdjęcia mimo że je widzę w głowie. zazwyczaj to jest tak, że po prostu nie przystaje do sprzętu jaki wziąłem ze sobą. patrzę i stwierdzam 'nie ma prawa się udać' więc po co marnować negatyw?
Anna