Nieoswojona technika...
Dyskusja bez końca.
Czy technika ma znaczenia dla sztuki czy też sztuka obywa się bez techniki?
Dzisiaj w "Rzepie" czytam ciekawy artykuł, który mnie po raz kolejny natchnął na przemyślenie ile tak naprawdę, w fotografii zależy od mojej wiedzy technicznej, a ile od estetycznego wyczucia...?
"Rzepa" opisuje technikę sal operowych w materiale: "Co słychać w operze".
Naprawdę polecam Wam przeczytanie tego... To świetny przyczynek do tego samego problemu w fotografii.
Ja znowu wszedłem w etap sprzętowego poszukiwania. Pisałem o tym też tutaj.
Wiadomo wszystkim, że opanowanie techniki jest podstawą dalszego rozwoju w określonej dziedzinie.
Jeśli nie nauczysz się trzymać pędzla to nie namalujesz "Ukrzyżowania...", jeśli nie nauczysz się zadąć porządnie, to żadna trąbka nie zagra jak chcesz... jeśli aparat i pomiar światła stanowi dla Ciebie barierę, to guzik będzie i z największego talentu.
Kiedyś stwierdziłem, że zmiana sprzętu i nowe medium w moich rękach powoduje (w mojej jaźni) polepszenie wyników. Jakoś tak jakby nowy aparat dawał mi kopa. Mobilizował i dawał jakąś elastyczność myśli.
Coś w tym jest. Tak samo jak w myśli Brassai'a w nagłówku bloga. Muzyk kupuje flet za 10 tys. zł, a ja aparaty po tyle samo. I każdy uważa, że dzięki temu lepiej grai robi lepsze zdjęcia... :) No i tak jest...!:)
Ale jedno jest pewne... nie uciekniemy od techniki. Czy jesteśmy śpiewakami w operze, czy fotografami z Pcimia Dolnego.
Ot... nierozłączna para.

$2.03 million
It was sold by Christie's New York in April 2005.
Komentarze
Przecież fotografia to właśnie obraz techniczny, jak chce się od tego uciec, to trzeba by malować obrazy po prostu, a nie robić zdjęcia :)
Bo dlaczego niby malarstwo...?!
Tam tez musisz mieć technikę...
Czy w ogóle istnieje jakaś forma sztuki bez techniki...?
Sztuka jest techniką... lepiej lub gorzej opanowaną przez "artystę" !?
To jest pytanie...
sztuka to było zrobić coś, co było perfekcyjne technicznie;
i nikt nie marudził, że gadanie o technice zabija duszę artysty - bo nie zabija i tyle!
a teraz wszystko na opak... takie czasy ;)
Dlatego malarstwo jest rękodziełem, każdy obraz jest jeden jedyny, a fotografia jest technicznym wytwarzaniem obrazów, i w kontekście tego ucieczka od sprzętowości jest idiotyczna, bo to immamentna cecha fotografii właśnie - nie ma zdjęcia bez aparatu :)
A że niektórzy narzucają sobie ograniczenia uważając że prowadzą one do lepszych efektów, to inna bajka..
co do twojego pytania - polecam książkę Urszuli Czartoryskiej "Przygody plastyczne fotografii", i ewentualnie jeśli ci się spodoba to "Fotografia - mowa ludzka". Tam powinieneś znaleźć odpowiedź na to pytanie :)
albo sztuka mięsa.
wiesz fajnie się czyta twojego bloga, ale ostatnio to taka sztuka dla sztuki.
piotrrrrrr
nie śmieć tutaj prosze... papa :)
W fotografii to samo - też trzeba poznać dobrze technikę by móc w pełni panować nad powstającym zdjęciem. Trzeba wiedzieć jakiego obiektywu użyć, jakiejś przesłony, filmu, wywoływacza itd. żeby stworzyć harmonijną i spójną na każdej płaszczyźnie fotografię.
Trzeba jednak zachować w tym wszystkim zdrowy rozsądek i pamiętać, że teściki, wykresiki i porównania to jednak nie wszystko :)
Ja już nie muszę się zastanawiać nad tym, czy potrzebna technika, a chciałem się zastanowić na ile ona obecnie zastępuje talent!?
Rudolf to fajnie złapał w jednym zdaniu.
I to było tematem wpisu... przecież NIKT nie ma wątpliwości, ze technikę trza mieć ! :)
Jest kilku artystów, którzy po postmodernistycznych zachwycie łamania zasad wszelakich, dziś zostają odstawieni na boczny tor, gdy opadł huk i dym, okazało się że ich prace to albo pornografia albo kicz i wydmuszka.. (z niektórymi zdjęciami richardsona może być podobnie kiedyś) - póki co apple-boye zachwycają się potwornie :-)
Mówię oczywiście o jego zdjęciach z serii Terryworld i pochodne.
Czas zamknąć interes...