Pomysł zastąpił realizację...casus Bedyńskiej...
To, że wszystko zaczyna się od pomysłu jest oczywiste.
To, że realizacja często nie przypomina pomysłu też jest jasne.
Ale kiedy pomysł zostaje rozstrzelany przez realizacją - to już porażka.
Przykładów jest wiele... ostatnim głośnym dla mnie rozdźwiękiem między pomysłem a realizacją był kalendarz Lavazza Annie Leibovitz.
Na naszym gruncie dziś poruszył mnie inny materiał.
"Męska rzecz" - taki tytuł nosi "reportaż" Anny Bedyńskiej w ostatnich Wysokich Obcasach. Jak nie trudno się domyśleć temat trochę zgrany, bo dużo ostatnio mówi się o roli ojca w wychowaniu dzieci, ale Anna postanowiła po raz kolejny złapać temat nietypowy, co jest jej znakiem rozpoznawczym.
Tego typu tematy są same w sobie tak chwytliwe, iż praktycznie cokolwiek zrobimy można uznać za udane...
Ale niestety tak nie jest w przypadku tych pstryków Bedyńskiej. Mocno lansowana przez środowisko Gazety, Bedyńska popadła w dziwną manierę niedbałości i powierzchowności. To, co serwuje mi ten "reportaż" obraża mnie delikatnie mówiąc. Są to po prostu pstryki, bez melodii, bez uwertury, brak w nich operowych recytatyw, generalnie brak jakiegokolwiek przemyślenia tego, co podaje autorka. Dostaje zdjęcia nieprzemyślane, po prostu zapchane kadry, jakby wszystko co w nich się znajdzie wystarczało autorce. Tata na ławce, tata w sklepie, tata w pokoju - i to ma wystarczyć za wyjątkowość. Jakby mężczyźni byli jakoś nadzwyczajnie upośledzeni, że takie normalne sceny są warte publikacji w prasie. Smutne widzenie męskiego świata przez Bedyńską. Współczuje!
I tak sobie myślę, że pomysł a realizacja to duet, który w finałowej scenie powinien spełnić wszelkie oczekiwane doznania. A ja czuje się jakby mnie ktoś zamknął w łazience na III akcie... :(
I żeby mnie jeszcze dobić, na końcu tego marnego materiału znajduje info, że materiał zrealizowany dzięki pomocy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Nosz kurde - jak zdobywa si ę takie granty na "takie" materiały. Czy muszę mieć na czole napisane - Gazeta Wyborcza!?
Komentarze
O "GW" się nie wypowiem, przynajmniej dopóki nie złożę wypowiedzenia.
Zaskakujące: te foty, to średni/niski poziom dzieciarskich blogów.
W swej postępującej bezczelności postawiłabym diagnozę, że to mieszanka rutyny z przekonaniem o własnej doskonałości pani autorki.
Bo ja bym takich zdjęć nie ośmieliła się nikomu oferować za pieniądze.
ps. pozwalam sobie na ten komentarz, mimo, że jestem amatorem wśród amatorów (a tak się tłumacze, bo u Ciebie zazwyczaj profesjonaliści zagadują). Ale dyletanci też mają czasem prawo głosu, co nie? ;P
bogna
Głupie, feministycznie widzenie świata. Płytkie jak moje kieszenie każdego pierwsze miesiąca...
Taki reportażyk 40, no może nawet 30 lat temu... to byłby hit! Nawet plaskate foty by przeszły!;)
A co do jakości i tak się będę upierać: jako odbiorca chciałabym mieć miodzik w każdej ramce. Nie lubię jak ktoś mnie karmi fastfoodem i wmawia, że to mistrzostwo świata. Mnie to wkurza.
bogna
Technicznie te zdjęcia to faktycznie denko po tanim winie, ale zawarta w nich informacja to już totalna olewka z jej strony. Niech się wypcha tymi zdjęciami, a Wyborcza - ech szkoda gadać!
Panowie, wszyscy tutaj wykazaliscie brak klasy, w waszych niemerytorycznych ocenach i na dodatek w dniu kobiet. Ja Anie poznałem, to ciepła, pracowita dziewczyna z aparatem, w przeciwieństwie do Was skromna ...
Panie EDISON, proszę podać "na forum" swoje nazwisko i imię abym móegł wyszukać w necie czego tam ciekawego dokonałeś. pozdrawiam
PawełK
A wracajac do tematu, to o ile forma prezentacji, ta pozorna niedbalosc i albumowa jakosc, to licencia poetica autorki, to w warstwie spolecznej to juz dramat. Wow! Facet kapal dziecko 200 razy, chyba zapisze sie do niego na ten kurs! Jako ojciec, jestem zniesmaczony. A moze by tak uzupelnic kazde z tych zdjec o kadry z zawodowego zycia tych kobiet sukcesu, ktore poswiecaja sie karierze, gdy ich mezowie przewijaja dzieci? Ciekawe czy wtedy poszloby to do Wysokich Obcasow.
Uwaga panowie - taka jest codziennosc wychowywania dziecka. Wiem, wy byscie chcieli zeby pokazac jacy wy to potraficie byc niezwykli i jak takie zwykle rzeczy, co kobiety robia, robicie wspanialej.
Troche pokory, troche doceniania trudu codziennosci.
Zas co do samych zdjeć pierwsze uwazam za bardzo piekne, klimatyczne. Reszta to niestety wielkie nieporozumienie.
Temat zupełnie nie tego dotyczy.
Proszę, nie prowokuj takimi wpisami kolejnych awantur z tej działki.
PS
Przepraszam za poprzedni wpis, ale udało ci się mnie wnerwić dzisiaj... :)
Jakby co mogą być linki do zdjęc albo do ręcznie wykonanych szkiców:-D
Dla jasnosci, to powyższe zdjęcia nie budzą moich emocji. Żadnych.Juz chyba lepiej, zeby zdecydowanie mi się nie podobały:->
Autor sam wymyśla jak i co pokazać..
To, co pokazała Bedyńska jest równie banalne, co foty lasek w CKM z rozkraczonymi nogami.
Chyba to nie jest wizerunek kobiety jaki Ci imponuje?:)
Chodzi o powierzchowność tej fotografii i postawienie obiektu ot tak po prostu w kontekście - tata na zakupach z dzieckiem - to warto dofinansować z Ministerstwa Kultury...! Nosz ja pierdziele!
Płytko i bez jakiegokolwiek podejścia do tematu.
TO JEST SEDNO mojego wnerwienia.
Nie to, ze umiem lub nie umiem wykąpać swojego syna... lub, że nie mogę go karmić piersią. To nie ma nic wspólnego z tymi wpisem.
No, żenujące, że wchodze w taką polemikę.. :(
A czy pytanie o to jak inni widza ten temat jest czymś złym?
No weź pomyśl.
Zdajesz n. na operatorke i dostajesz temat: "Tata na tacierzyńskiem" i co byś pokazał? Czyz to nie jest ciekawe?
Właśnie o to chodzi, że jest!
Ale nie w wydaniu tej autorki :(:(
W wydaniu tej autorki, całość tego tematu (moim zdaniem porywającego samego w sobie) jest zrobieniem marniutkich fotek dziecka i taty. A to nie to samo co, tacierzyństwo.
One je widzi, tak jak posłowie i posłanki w tym "PSejmie" :)
I o tej warstwie mówię i tą warstwą się podniecam :)
Ojcostwo to posiadanie dziecka... takie bierne jakieś konotacje w tym wyczuwam.
Tacierzyństwo mi się podoba akurat, bo oddaje kontekst wychowywania dziecka... jako procesu.
No, ale fakt, słowo nie istnieje oficjalnie :)
A swoją droga ponawiam pytanie o fajne reporterskie zdjęcia w tym temacie. Może ktoś znajdzie takie w necie i rzuci dla równowagi linką?
Słowo żyje jeśli się używa:))
Zdjecia zrobione na szybko, chyba AB tez nie jest z nich zadowolona w 100% Tylko w 18% ,z pierwszego.
Idę o zakład, że (oprócz dotacji) znajdzie się jeszcze jakiś sponsor w stylu pampersokaszek. Zawsze to jakiś dodatkowy "event", na którym można dyszkę zarobić na Kliencie. ;) (jakiś jad się ze mnie sączy?)
A propos fotoedytorów - zastanawiałam się też nad tym. Bo aż się wierzyć nie chce, że ten koń jest taki jak go widać. No a niby jednak jest...
bogna
Iczku - nie wiem co sobie dobrałeś do głowy ze znaczeniem "tacierzyństwa" ale właśnie "ojcostwo" oznacza wszystko to co napisałeś. No i to "bynajmniej". Jeśli nie użyłeś tego słowa w formie żartu (a nie widzę emotki) to powinieneś za pokutę pójść na kolanach do Wrocławia do prof. Miodka :-).
Pozdrawiam
http://tochna.blog.pl/
Lubię patrzeć na te foty. Dla mnie to poziom, który może uda mi się osiągnąć jak będę fotografować własne wnuki.
Czy to fot. reportażowa? Stricte nie. Ale sama idea fotobloga narzuca coś niecoś z tego gatunku. Ciekawe, swoją drogą, jak pan tata Tochny (od razu mówię, że nie znam, tylko podglądam) ugryzłby temat tacierzyńskości :)))