Robię zdjęcia coraz krócej....

Kiedy wykonywałem ten portret na Górkach Wschodnich, kolega [rK] stwierdził, że za szybko pracuje.
Oczywiście była to uwaga niegrzeczna i jak na gościa w moim mieście co najmniej niegrzeczna... ;)
Ale ja faktycznie pracuje coraz krócej - znaczy coraz mniej czasu zajmują mi same zdjęcia, a coraz więcej cały ten anturaż wokół nich.
Potrafię jednym spojrzeniem w kadr ocenić, że dany portret będzie dobry i już więcej nie trzeba kombinować ze świtałem, z tłem... ot po prostu jak się wszystko zgra ze stylizacja, makijażem i sceną to po prostu to jest kwestia 10 minut i mogę iść do domu. Jasne, że nie idę, bo ludzie przyjechali, za darmo najczęściej mi pomagają więc zostaje i robimy te sesję, bo w sumie wypada... ale ja już myślami jestem przy tym zrobionym, wywołanym i zeskanowanum w mojej głowie zdjęciu.
Zaczynam przeto inaczej patrzeć na te wszystkie filmiki backstage pokazujące pracę Wielkich tego świata fotograficznego. Np.: fotki wykonywana pod koniec życia przez Helmuta Newtona... wszystko gotowe, modelka stoi, on wchodzi, coś tam krzyczy aby wypięła tyłek lub wydęła usta i cyk.... nawet kurtki nie zdejmując wychodzi. Buzi, buzi, dziękuje, pozowałaś magnificat i baj, baj.
Karl Lagerfeld, który wziął i zaczął fotografować, to samo.
Wchodzi na plan... wokół 30 osób, każdy chce wytrzeć mu ten bieluśki kołnierzyk, a on patrzy cichutko coś tam szemrzy do topowych 6 modelek na planie. Cyk, cyk.. Hassy w rekach się obraca i ... już.
Wychodzi, macha chusteczką, buzi, buzi, klaps w sześć chudych tyłeczków i baj, baj.
I wiecie co...!
To są naprawdę dobre zdjęcia. I ja zaczynam ufać, że cały ten taniec asystentów, wizażystek i stylistów jest wcześniej ugadany, omówiony i w sumie to po co oni mają tam siedzieć i na to patrzeć...?
Oni mają zrobić fotę i już.
Cokolwiek to znaczy, nie znaczy z pewnością, że porównuje się do nich :)
O nie!
Brakuje mi jeszcze około 30 asystentów....:)
Komentarze
bylem na wystawie w Katowicach, świetna rzecz..