Czy ludzie lubią się fotografować...?
Dzisiaj zupełnie banalne pytanie... jak w temacie.
W jednym z małych miast w Polsce (poniżej 100tys) przeprowadzono akcję społeczną, która miała na celu integrację mieszkańców wokół swojego miasta, dzielnicy, powiatu.
Władze gminy zorganizowały konkurs prosząc mieszkańców o przesłanie swoich zgłoszeń, z krótką historią swego życia w mieście. Wybrane kilkanaście osób miało znaleźć się na reklamach rozwieszonych w całym mieście, z jakimś krótki tekstem określającym ich "miejsce" w społeczności.
Pomimo zakrojonej na bardzo szeroką skalę akcji reklamowo-marketingowej całego przedsięwzięcia (praktycznie w mieście nie było tablicy i przystanku, na którym nie wisiałyby komunikaty i zaproszenia) odzew ze strony mieszkańców był bardzo nikły. Nie zrażając się, organizatorzy postanowili brnąć w temat...
Wybrali wybrańców i rozpoczęło się...:)
Z grupy finalnej na publikację zdjęcia w takiej skali (całe miasto) zdecydowało się tylko nieco ponad 60% osób. Kiedy okazało się, że ma być tam nazwisko osoby, zrezygnowało kolejne 40%...
W efekcie, nie było praktycznie z czego robić akcji...:)
Czy My nie lubimy już robić sobie zdjęć..?
Bo ja nie lubię... , ale ja jestem pstrykaczem i tu się usprawiedliwiam.
Ale tak generalnie, to jakoś niefajnie z tą fotografią...
A może to efekt Globalnej Wioski..? Mamy dość wszędobylskiej inwigilacji i permanentnego bycia znanym!?
Internet pozbawia nas unikatowości, wyjątkowości. Wszystko można wygrzebać o każdym...

Czyżby Globalny Kryzys Osobowości...?
Zresztą chęć ludzi do sfotografowania się na ulicy, też maleje... odczuwam to boleśnie... :(
Za to na "Naszej Srasie" każdy wywala swoje foty... co jest!?
Komentarze
Myślę, że ludzie uciekają od zdjęć, które mogą być "niekorzystne" -- reportażowe, bez retuszu. Oraz które mogą dostać się przed oczy przypadkowych osób (pojęcia nie wiem czemu się tego obawiają -- ja tam bym bardziej obawiał się oczu niektórych znajomych, nieznajomi są mi obojętni, bo nie połączą mojej twarzy z moją osobą).
Ludzie też trochę boją się nieanimowości. Zwykle nie wiedzą dlaczego, ale zachowawczo wolą się nie wychylać. Może to jakaś pozostałość po poprzedniej epoce, gdzie faktycznie często lepiej było się nie wychylać i pozostawać szarym i anonimowym.
Tu NK jest paradoksem, ale autentycznie ludzie umieszczają tam "fotki" dla kręgu swoich znajomych, liczą na to, że nikt inny ich oglądać nie będzie. Efekt skali -- NK to ileś-tam milionów kont, więc giniesz w tłumie i tylko znajomi cię wyłowią. Zdjęcia lokalnej społeczności zawierają z punktu widzenia odbiorcy dużo mniej anonimowych osób.
Powyższa opinia bazuje na rozmowach z ludźmi, którzy prosili mnie o zrobienie im właśnie "fotki do wrzucenia na NK" :)
Wystarczy porównać Czechy czy Słowację - robiłem tam dowolne zdjęcia dowolnym ludziom w dowolnych sytuacjach na ulicy, jedyny efekt to było marszczenie brwi czasami.
Znajduję też inny aspekt tego problemu. Skrajny indywidualizm promowany od lat 60 tych, doprowadza w końcu do tego, że ludzie uważają swój wizerunek, swój wygląd w oczach innych za przedmiot którym można handlować, który może zostać skradziony lub nadużyty. Czyli cywilizacja zatoczyła koło,i wracamy do myślenia magicznego :_)
Pierwsze nie zakłada automatycznie drugiego :-)
Choć wiem, że niektóremiasta bardzo łatwo, chętnie i ludzi w nich otwierają się na fotografów. Nawet ostatnio mam taki przykłąd z południa Polski.
Grupa fotografów zrobila warsztaty, łaziłą po mieście i spotykała się z bardzo życzliwym przyjeciem...
No nie wiem...
nie lubię być fotografowana, przez nikogo
i zaczepiona na ulicy, z pewnością bym się sfotografować nie dała
Spotkanych, a nie "zaczepionych". Nigdy nie pojme tej niecheci i agresji wobec fotografii robionych z otwarta przylbica - "obfotografowana", "zaczepiona", moze jeszcze "napadnieta"?
spotykam na ulicy znajomych, nieznajomy może mnie najwyżej zaczepić, bez względu na zbożność celu i moją dla tego celu przychylność
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać. Co to jest "podlotek w kolanach w kroku"? Ja rozumiem, że chodziło Ci o podrostka (bo podlotek wydaje się być określeniem dla młodego dziewczęcia), ale cała ta konstrukcja jest co najmniej karkołomnie dwuznaczna. ;-)
Teraz zauważyłem, że poprawiałeś - ale przeczytaj dokładnie poprawkę - chyba na niewiele się zdała. Oni mają "krok w kolanach" z tego co zaobserwowałem. Sorry, ale chory jestem i mi się trochę nudzi. :-)
Paweł k