Głód wiedzy...
Od dłuższego czasu mam ochotę pójść na jakiś kurs, warsztaty fotograficzne. Tak, abym się czegoś nauczył od ludzi, którzy (jak mniemam) organizując takie zajęcia uważają, że mają mi coś do przekazania.
Trochę ironicznie to piszę, bo z własnego doświadczenia wiem, że aby kogoś czegoś nauczyć trzeba posiadać dwie rzeczy: wiedzę i umiejętność jej przekazania.
Rzadko zdarza się niestety, aby w jednym człowieku lub podczas jednego wykładu, warsztatu spotkać osobę , która posiadła obie te cechy. Jeśli chodzi o fotografię, to tym bardziej trudna to rzecz, bo jest to dziedzina sprawdzalna jedynie w praktyce. Teorie filozoficzne można sobie przyswoić i tak są niesprawdzalne, ale sztuka praktyczna wymaga dużego wkładu uczącego.
No i szukam po sieci różnych takich "szkół" co to organizują takie szkolenia i sam nie wiem czym mam się kierować?!
Wysokością wpłaty (ta czasami przeraża)?!
Są tacy sztukmistrze, co biorą ponad 4000zł za dwudniowy spacer po mieście :)
Są też minimaliści - 200zł za godzinę w studio.
A może lepiej nazwiskami ?!
Tutaj bogaty wybór się zrobił, bo teraz każdy komercyjny fotograf dorabia w milionie "szkół" i "akademiach" fotograficznych. Niektóre redakcje nawet postanowiły nazwać swoich pstrykaczy Mistrzami i zrobić kurs online - totalna ściema!;)
No, a może lepiej opinią w komentarzach do poprzednich edycji?!
Jednak mam wrażenie, że ludzie nie zaprzątają sobie głowy relacjonowaniem jak było, a poza tym skąd mam wiedzieć czy się gość czegoś nauczył?!
Czyli co...? Pozostaje mi metoda prób i błędów? Szkoda mi czasu trochę...
W sumie widzę, że te moje dywagacje zmierzają do poruszanego wątku u Rudolfa - Jak Znaleźć Mistrza?
Chmm...
Komentarze
Chyba, że mnie namawiasz od razu abym na 4 dni pojechał do USA... >?:)
mozna zorganizowac takie warsztaty w Polsce.
No i tematyka... nie wiem czy collodion, którego poznaniu poświeciłem pare tygodni w moim wypadku jest dobrym kierunkiem.. :)
Ale pomysl jak najbardziej ok...
:)
Tylko podejrzewam, ze trzeba pokryć koszty jego wyjazdu i materiałów...
Są to rzeczy nie do kupienia tak od ręki w Polsce wiec trza mu zapłacić za to, co przywiezie.
O ile nocleg można zorganizować u kogoś, o tyle materiały i podróż trochę wyniesie... ale zawsze bez ruszania się z miejsca.
On mieszka chyba w Niemczech teraz...
To co...?
Są dwie osoby...?
Trzeba to przemyśleć, znaleźć ew. grupę chętnych i napisać do Quinn'a...
Ale odeszliśmy od naszych rodzimych nauczycieli... może znamy kogoś u nas...?
;)
Przynajmniej dopóki stawka drastycznie nie wzrośnie :)
- cytując nie wiem kogo.
Nasz, lecz nie u nas.
Bogdan Konopka organizuje warsztaty.
A tak na serio, to jest tyle fajnych technik, których warto popróbować, a nie trzeba jechać nigdzie, ani nikogo ściągać.
Służę pomocą w gumie arabskiej, choć daleko mi do mistrzów.
Moje antypiktorialne zapatrywanie zostało brutalnie potraktowane przez czas.
Uczepiony wciąż resztek, które po nim zostały, doskonale sobie zdaję sprawę, że wcześniej, czy później wpadnę w szpony piktorializmu.
Sam jednak do tego ręki nie przyłożę :)
czy naprawdę nie znajdzie się czwarty?
Poznająć korzenie otwieramy się na przyszłość!