Dywagacja filozoficzna...
Trafiła w moje ręce wczoraj dość leciwa już książka o Ryszardzie Kapuścińskim. To właściwie rozmowa przeprowadzona przez Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetko z Guru Reportażu. Tytuł jest znamienny: "Kapuściński: nie ogarniam świata".
Pada w niej pewne zdanie, które na siłę trochę chce przełożyć na język fotografii. Na siłę, bo sam nie wiem co z tego wyjdzie.
Zdanie to mówi, że pierwszych 385 osób z listy najbogatszych ludzi świata posiada majątek, który odpowiada 45% populacji ludzi na świecie. Innymi słowy, licząc, że mamy 6mld ludzi, to te prawie 400 osób ma tyle kasy ile ok. 2,5 mld pozostałych ludzi na planecie...!
Zdanie to podsumowuje dłuższy wywód na temat potężnego rozwarstwienia ekonomicznego, które z roku na rok jest coraz większe. I posuwa się dalej. Dodam jedynie, że zdanie to pochodzi chyba z końca lat 90! To, co jest teraz!?
A ja jąłem się zastanawiać, czy analogicznie można to przełożyć na fotografię. Czy wraz z GIGANTYCZNYM otwarciem dostępu do fotografii przez cyfryzację wzrosła liczba wybitnych fotografów?
Oczywiście obraz ten może być mocno zafałszowany, bo epoka Internetu pozwala nam po prostu poznać więcej fotografów niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ale tych wybitnych jest więcej czy nie!?
Ja niestety mam wrażenie, że obie te wartości (ilość aparatów i wybitność) nie rosną proporcjonalnie. Wręcz rozbiegają się...:(
Komentarze
To samo dzieje sie przecież w świecie muzyki. Gdyby nie digitalizacja i web2.0 nie słyszelibyśmy tyle dobrej i niekomercjalnej muzyki. To przecież wspaniale, prawda?
Ale jak to sie mówi, każdy kij ma dwa końce. Obok piękna pojawia się tez dużo śmieci. Internet zalany jest złą i banalną fotografią i to dotyczy również muzyki.
Czasami zastanawiać się nad własnym fotografowaniem, czy też nie zaśmiecam, ... czy to ja robię zdjęcia, czy to mój aparat robi je za mnie.... itp itd
Jakoś nie sądzę, że wybitność rośnie proporcjonalnie do ilości aparatów. Raczej rośnie przekonianie, że fotografowanie jest rzeczą prostrzą niż by się wydawało....
Niemniej, jak zauważasz, kij ma dwa końce.
Mnie jednak frapuje to, że wybitniaków nam ubywa... to tak jakby dostępność zabijała wybitność.... ?
A może to wymagania rosną?
Wybitnych jest jak zawsze, trochę tu i trochę tam, ale niestety nie w mediach najwiekszych ( w pl - agencja gazeta .. ) , co się najbardziej przekłada na spadek jakości obrazów w około nas.
Ta największa jakość.
Innymi słowy, poruszając kolejną stronę tego medalu, gdzie są autorytety fotograficzne w dobie, w której na jednego człowieka przypadają po 2-3 aparaty wliczając te w komórkach...?
No gdzie?
Czytam bloga od dawna ale to mój pierwszy komentarz.
Iczku - era cyfrowa w fotografii to dla jednych przekleństwo dla innych wybawienie. Fotografia została odarta z tajemnicy (ciemnie, płukania, aparaty z pełnym manualem, itp.) podana na tacy, szybko sprawnie i przyjemnie. Trafiła pod strzechy.
Ilu odkryło skrywany talent?
Uważam, że raczej trzeba mówić o pomnożeniu kapitału fotograficznego.
Z jednej strony dzięki dostępowi do internetu zalew śmiecia jest nieprawdopodobny (bo trudno zakładać, że w dobie analogowej nikt nie robił gniotów "u cioci na urodzinach") a z drugiej mamy wysyp talentów.
Poziom prac nieustannie rośnie. Szybko i łatwo jest podpatrzeć jak pracują inni i dzięki temu można rozwijać się dalej.
Wyścig trwa, jest w nim więcej uczestników a fotografia tylko na tym może zyskać.
pozdrawiam
www.koniuszy.eu
Zeby moc cos znalezc trzeba tez wiedziec czego sie szuka... A moze widziales juz za wiele i nic cie nie dziwi...
Czasami warto wyjrzeć poza getto czegoś co pojmujemy jako "sztukę" i spojrzeć na fotografię jako po prostu umiejętność zatrzymywania chwili.
To jest wyścig. Zawsze był.
Co do kapitału...Nie zrozumiałeś. Przez kapitał rozumiem pewną wartość dodaną. Jest więcej możliwości, jest większa możliwość z dotarciem do odbiorcy.
A co do rozumienia ekonomicznego... Czy sądzisz, że sławom fotograficznym do życia wystarczy woda i powietrze? :)
A ekonomiczne podejście.. miałem na myśli stosowanie metafor i słownictwa ekonomicznego w zakresie tworzenia fotografii (co jest absurdalne, tak samo jak informatyczne naleciałości niektórych.. jak i porównywanie fotografii jako rzemiosła do układania cegieł - w necie pełno nie trafionych metafor jest :) a nie życia z niej etc.
Mam takie wrazenie ze tym razem pniesz do mnie i moich nietrafionych informatyczno - netowych metafor...
Zabrniemy chyba bez wyjścia chcąc to rozwiązać.
A przecież wiesz świetnie, że fotografia jest zarówno kreowaniem, jak i rejestracją jedynie. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś o streetowcach i dokumentalistach :)
Z tym wyścigiem, to coś w tym jest...
Dla jednych to pogoń za nowym kadrem, dla innych po prostu kolejna fotka dziecka na balkonie. Tak czy siak, i to i to jest fotografią. Tylko, która forma daje większe szanse na bycie wybitnym fotografem...?
Ta bardziej świadoma (stwarzanie zdjęcia) czy może ta mniej świadoma (rejestrowanie obrazu) ?
pytasz: "Czy wraz z GIGANTYCZNYM otwarciem dostępu do fotografii przez cyfryzację wzrosła liczba wybitnych fotografów?"
Nie. wzrosło rozwarstwienie, które zauważył ktoś w tej książce - powiedziałbym, że analogicznie do sytuacji ekonomicznej, tak i w fotografii, tylko 20% fotografów robi zdjęcia na tyle dobre, żeby miały jakieś znaczenie; pozostałe 80% znika.
Dos:
Nie ma co się przejmować zalewem cyfrowych fotek - patrz casus HCB poruszony przez Roberta. Cyfrowość (bądź nie-cyfrowość) nie ma znaczenia dla jakości. Ma znaczenie dla ilości i dostępności.
Należałoby się zastanowić, czy powyższe jest pytaniem które powinno się sobie zadawać.. :)
Tak naprawde nie bardzo rozumiem co masz na mysli piszac mniej swiadoma rejestracja obrazu. Jezeli cos chcemy rejestrowac to swiadomosc musi isc w parze. Inaczej jestesmy nieswiadomi tego co robimy i wszystko jest przypadkiem. To znaczy ze dobrego fotografa moze stworzyc przypadek?
Milego dnia
potrafimy. Geniuszem trzeba sie
urodzic. A świetnych fotografów jest zdecydowanie więcej.
Największym plusem dostępnosci
fotografii jest konkurencja.
Ciągły oddech młodych wilków, na plecach czołowych fotografów.