Woody Allen fotografii...
Są ludzie, którzy potrafią się przyznać, że humor Woody Allen'a ich nie śmieszy.
Są takie sprawy, które nie wiedzieć czemu obciągnięte są aurą wyjątkowości, jak obciągnięty jest gumą Nikon D2x i przypisanej grupie, która posiada własności do zrozumienia tych spraw.
Każdy kto śmieje się do łez na filmie Allen'a jest w grupie tych "lepszych". A ja nie wiem czemu?!
A więc..
- Nie śmieszy mnie humor Woody Allen'a!
Podpisał: iczek.
Analogiczna sytuacja jest wśród braci fotograficznej. Nie wiem czemu posiadacze średniego formatu lub wielkiego formatu mają być jacyś wyjątkowo lepsi od tych, co mają 400D czy 5D...?
To samo w sprawie filmów... jak ktoś robi na Trix400 to jest lepszy od tego używającego Lexara.
A jednak drzemie w Nas taki nienaturalny podział. Nienaturalny, bo przecież i tu i tu chodzi o efekt zdjęciowy. I tu i tu ma pojawić się obraz, który poruszyć ma membranę naszej wyobraźni i zagrać w fazie lub przeciwfazie. Ale zagrać!
Dlatego psioczę na coraz częściej pojawiające się uwagi, że analogiem robią jedynie niespełnieni artyści, a cyfra niedzielni pstrykacze. Psioczę i apeluję o jedność!
O wspólne cele fotograficzne, bo...
Komentarze
nie lepiej spróbwać i analoga, cyfrówki i w ogóle wszystkie? :) bawić się, być elastycznym :)
Podziały na cyfrę i te no.. takie bez matrycyy, na poziomie Fotografii przecież nie występują. Dobrze wiemy, że o sprzęcie w ogóle się nie pisze się gdy w grę wchodzą prawdziwe zdjęcia.
Głowa do góry! Nie jest wcale tak źle!
ale spokojnie, wszędzie indziej na pewnym poziomie (jak wyżej pisałem) podziały zwyczajnie nie występują,
więc głowa do góry (raz jeszcze)!
A na poważnie, to nie bardzo wiem, gdzie znajdujesz te podziały i pojawiające się coraz częściej uwagi, o których piszesz. Ja raczej zauważam, że jest ich coraz mniej, prawie wcale ich nie ma w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat. Wygląda jakbyś chciał włożyć jeden kij w dwa mrowiska jednocześnie... albo trzy, bo wciągnąłeś w to Woody Allen'a. A każdy kij ma dwa końce... A kij na procę ma nawet trzy.
Samo się to napędza... jak z ta kiełbasą. My mamy najlepsza... bo analogowa :)
Ale tak na ucho Ci powiem... coś w tym jest :)
Dodatkowo, w celu utrudnienia, im wyższy stopień wtajemniczenia w fotografie, tym wyższa świadomość tego, co samemu się sądzi na ten temat :)
Ja już bardzo m NIE LUBIE rozmawiać o fotografii z wyłącznie oglądaczami...
Ja patrzę inaczej i nie znajduje z nimi wspólnego języka...
Dowodem niech będzie wczorajszy wernisaż prac kolegi w ramach Transfotograsfii - słowo wstepne padło z ust kuratorki, która moim zdaniem nie miała fioletowego pojecia o czym mówi, a gdyby nagrac te kilka zdań i posłuchac spokojnie to wyszłoby ze mówiła od rzeczy...:(
Masakra!
Ja kiedyś napisałem o tym dlaczego DLA MNIE cyfra jest nieprzydatna i dlaczego JA nią nie focę i to były MOJE przemyślenia (poza tym, gdy nawet piszę, że analog jest dla moic potrzeb lepszy, to nie piszę nigdy bez kontekstu).
Później napisałem kolesiowi na blogu pół żartem - "I niech mi teraz ktoś powie, że podczas robienia zdjęć cyfrą nie wyłącza się troszkę myślenie… :D" - normalnie oburzenie sięgnęło zenitu, jakieś sformułowania typu "bo ty możesz sobie uważać, że cyfra to gówno dla plebsu" się pojawiły. Beznadzieja ogólnie. A wydawałoby się z inteligentnym człowiekiem dyskutowałem.
Później wytknął, że nie 1200, i że nie umiem czytać, bo RAW i jpg są liczone oddzielnie i wyszłoby jakieś 1000, ale do cholery, jakby to robiło jakąkolwiek różnicę! :P