Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2008

Polarojdu stan zapalny...

Obraz
The Polaroid Book: Selections from the Polaroid Collections of Photography (Taschen's 25th Anniversary Special Editions), fot.: Amazon Jestem w ostrym stanie stanie zapalnym pod nazwą "polaroid". Lecząc się, a może właśnie pogrążając się, zakupiłem dzisiaj ten album i polecam Wam go wszystkim. Wybór zdjęć wszystkich chyba największych, na zmianę z pracami zupełnie nieznanymi. Polaroid ma siłę. Oj ma. Kilka przykładów na Amazon .

Mary Ellen Mark - PROM

Obraz
fot.: Mary Ellen Mark, The Prom project Moja ulubiona socjolog aparatu - tak sobie ją nazwałem - Marry Ellen Mark zakończyła swój kolejny projekt. Po raz kolejny swą fascynację słynnym już Polaroidem 20x24 przelała na kolejny cykl portretów. Tym razem sportretowała uczniów kończących naukę w amerykańskich "high schoolach", z amerykańska wydarzenie to nosi nazwę pochodzącą od tańca PROM . Jak za każdym razem przy pracy z tym aparatem, swoisty aspekt techniczny kładzie się długim cieniem w tle tych zdjęć i czasami się zastanawiam kiedy znudzi mi się ten efekt Polaroid. Jak na razie mi się nie znudził... wręcz zachwyca po raz kolejny. Kurcze... coś w tym jest! Te portrety Mary są po prostu od serca...

Sobotnie popołudnia...

Obraz
... letnią porą - to najlepsze plenery ślubne. W Gdańsku, co 100 metrów jest kościół. W każdym, w sobotnie popołudnia są po 2-3 śluby. Raj :)

Każdy pomysł dobry...?

Jako, że generalnie jestem za promowaniem KAŻDEJ formy aktywności fotograficznej, tak i w tym przypadku nie powinienem powiedzieć złego słowa. Niemniej budzi moje daleko idące zdumienie fakt, że można zrobić coś z niczego i jeszcze ktoś o tym napisze. Oto bowiem Fotopolis podał informację o wystawie, na której są zdjęcia wykonane przez dwudziesto- i trzydziestolatków :) W sumie tutaj powinienem przestać pisać, bo mi delikatnie mówiąc ręce opadły. Niemniej tak się waham nad własną indolencją i może nawet własnym zacofaniem. Pisaliście mi tyle o promocji siebie o walce i wyścigu do sławy... a tutaj proszę. Masz 30 lat - robisz wystawę. Masz 35 - też możesz zrobić. A jaka tego zawartość...? No właśnie. Jaka? I dlatego postanawiam zmienić front.... nie jestem już za promowaniem każdej inicjatywy fotograficznej. Tylko po to, aby ożywić rynek i sztukę samą w sobie. Od dzisiaj promuje tylko to, co dobre :) Mój mały manifest!

- "Co czujesz, iczek...?"

Uwielbiam te spotkanie, rzadkie , bo rzadkie, ale esencjonalne bardzo w gronie moich gdańskich "przyjaciół fotograficznych". Wczoraj Jeden Z Nas odniósł osobisty sukces i zakończył kolejny życiowo-fotograficzny rozdział. Na kanwie tego wydarzenia doszło jednak do arcyciekawej rozmowy, dysputy (nie wiem jaki przymiotnik jeszcze bardziej podkreśliłby znaczenie tej dyskusji). Oto bowiem, przedmiotem pięknego, akademickiego "sporu" stała się percepcja fotografii. Czyli jej odbiór przez nas, fotografów. - Ale ja chę wiedzieć iczek, co ty czujesz jak patrzysz na to zdjęcie! Jeden Z Nas nie dawał za wygraną i chyba starał się wszelkimi sposobami pokazać nam o co chodzi. - No, ale ja widzę tutaj źle przycięta ramkę passepartout, nierówno ułożone zdjęcie pod ramką i fajną fotę z przestrzenią. No co ja jeszcze mam tutaj widzieć i czuć? Iczek bardzo się starał i sprężał swój umysł aby zaspokoić oczekiwania Jednego Z Nas, jednak nie było w nim ani krztyny oczekiwanej, uduchowio...

Large Format...

Nie wiem czy moja sytuacja jest wyjątkowa, ale śmiem wątpić. Myślę nawet, że po raz kolejny wpisuję się w standardowy nurt rozwoju fotografa... Oto bowiem coraz częściej (kiedyś może dwa razy na rok, a teraz już każdego miesiąca) myślę o ostatecznej decyzji w sprawie wejścia na Mount Everest fotografii, jeśli chodzi o wielkość... a mianowicie o wielkim formacie. Pierwsze kroki już czyniłem wielokrotnie. Już ze mam porobione katalogi z informacjami, w Ulubionych leżą spokojnie linki do większości stron poważnie traktujących o LF oraz zalogowany jestem na wszystkich chyba forach tego tematu :) Ja nawet już brałem udział w 2-3 licytacjach na eBay... na szczęście przegrałem, bo moje niezdecydowanie chyba jednak jest dowodem, że jeszcze trochę potrzebuje by spokojnie stwierdzić, że to jest to. Oczywiście moja frustracja, że jeszcze tego nie mam, rośnie wraz z kolejnym zdjęciem znalezionym w sieci, na którym plastyka obrazu od razu każe mi domyślać się jaką to piękną Tachiharą lub Linhofem b...

"Millera hemofilia" w Gdańsku...

Fotografie Krzysztofa Millera, ludzi chorych na hemofilię, mogą gdańszczanie i mieszkańcy Trójmiasta znaleźć na Długim Targu w Gdańsku u stóp Zielonej Bramy (to ta od strony Motławy). Zdjęcia są prezentowane na ulicy, ich oglądanie jest o tyle ciężkie, że dwa rzędy są tak blisko siebie, że nawet nie można odejść od zdjęcia aby zobaczyć z daleka. Trochę idiotyczne to rozwiązanie. Pomimo, że w sieci nie robiły one na mnie wielkiego wrażenia i na żywo też mnie nie kładą na kolana (mam wrażenie, że są zbyt "miękkie") chciałbym Was zachęcić do wybrania się na Długi Targ.

- Czy tak dobrze...?

Obraz
- Tak, proszę po prostu stanąć jak Panu wygodnie. - Ale mi rzadko kto robi zdjęcia. - Mi też... :)

Dostałem zaproszenie - Moja plaża...

Obraz
fot.: Robert Gauer Oto Centralne Muzeum Morskie, w imieniu swoim i Agencji Zegart, informuje mnie, że w Helu mogę od 18 czerwca oglądać zdjęcia Roberta Gauera, zamknięte w wystawę pt.: "Moja plaża". Sam tytuł już praktycznie spowodował, że szafka pod zlewem miała zapełnić się kolejnym papierem (jakoś z ta segregacją śmieci jestem na bakier, bo powinienem to raczej odłożyć na makulatury stos) , ale tak sobie siedząc przed ekranem postanowiłem skonfrontować treść zaproszenia z efektami działań autora, którego (może to wstyd) nie znam. W zaproszeniu bowiem poinformowano mnie, że: " Wystawa niniejsza, to niemal trzydzieści wielkoformatowych czarno-białych zdjęć polskiego fotografika i wydawcy Roberta Gauera, z Kołobrzegu. Ich przedmiotem i tematem jest oryginalne i twórcze spojrzenie autor na południowe wybrzeże Bałtyku, a w szczególności na strefę, w której morze spotyka się z lądem, a to co stworzone przez naturę przenika się z tym, co stworzone przez człowieka. (...) Art...

Jak nosić i w czym...

Obraz
Nadrabiając trochę milczenie ostatnich dni, postanowiłem napisać do Was z problemem, który sie zrodził przed chwilą na ulicy Koszykowej w Warszawie. Siedzę ja sobie teraz na tarasie kawiarni Caffe Balgeze (Koszykowa 6) i spijając piankę z Lavazzy stukam paluszkami do Was. Oto problem. Jako, że Contax generalnie zmusił mnie do zmiany stylu fotograficznego zrodził się poważny problem logistyczny. Nie, jak nosić sprzęt, o czym pisałem, ale W CZYM nosić sprzęt? Bo jak to bywa latem, na klacie jedynie koszula, kurtki nie ma, w spodniach dokumenty wypychają i tak wielkie już pośladki (!), a Hassel zawsze spokojnie spoczywał w dużej torbie. Wiec pytanie w czym nosić nowy aparacik, podczas szybkich przemarszów stało się bardzo aktualne. Pierwszy mój wybór to mały plecak, ale.... to dość niepraktycznie, bo zanim ja go zdejmę to masakra. Więc torba na ramie z szybkim dostępem prawą ręką. Więc może Domke...? Kiedyś klasyczna, teraz trochę zapomniana. Znalazłem model chyba F5x... i chyba się zdec...

Praga, Gdańsk - sukienki te same....

Obraz
Kilka dni poza granicami spowodował, że brak telefonu satelitarnego uniemożliwił mi pisanie w samolocie :) Ponieważ Praga okazała się w nocy dość trudna do fotografowania, to proponuje dalszy ciąg "letniego cyklu" sukienki. Poza tym, w Pradze widziałem dokładnie takie same sceny jak w Polszy... Tylko Ci Czesi wydają mi się jacyś tacy spokojniejsi. Może Rudolf miał jednak rację...? Długo będę czekał na wywołanie 36 klatkowego trixa z Pragi. I tutaj uwidocznił się kolejny minus filmów 135... bo jak ileż trzeba robić zdjęć żeby skończyć film 36 klatkowy?.... Koszmar. W życiu tego nie zrobię.... :( Ta fota jeszcze z Hassela....

Znowu te spódniczki...

Obraz
No już sam nie wiem... Włażą mi w oko takie widoki. Tym razem Długie Pobrzeże w Gdańsku, w tle Sołdek (że też on jeszcze stoi), pierwszy plan zagospodarowała Marilyn Monroe. Swoją drogą, jak to jest z takimi zdjęciami, czy handlarz nie musi mieć żadnej zgody na kopiowanie tych prac...? Tak zacząłem sie zastanawiać... Oficjalnie prawa do tego zdjęcia znalazłem w Associated Press, ale fotografem pierwotnej sesji z tym pomysłem jest Sam Shaw, którego rodzina toczyła batalie o prawa do tych zdjęć , więcej z jego zdjęć zrobionych przez Shaw' tu taj . Pewnie było tak, że pierwotne zdjęcia Marilyn na tej kratce wentylacyjnej były Sama, a inni potem kopiowali to w setkach innych sesji z nią. A może znacie dokładną historię tych zdjęć i zasady ich publikowania obecnie?

Fotografa szukam...

Żabianka. Osiedle na granicy Gdańska i Sopotu. Jedno z bardziej przyjaznych miejsc w moim życiu. Pomimo czysto prl-owskiego pochodzenia i 10-piętrowych bloków zachowało się tam tyle zieleni, że obecni developerzy jeszcze wcisnęliby tam ze 30 bloków :) Tu się wychowałem i tutaj pierwszy raz zanosiłem film do wywołania u lokalnego fotografa "na piętrze", który miał studio z prawdziwego zdarzenia i ciemnie, i robił wszystko na miejscu. I dawał takie wyrwane z zeszytu wąskie paski z zamówieniem.... Na osiedlu mieszka ok 25.000 ludzi. Śpią tam, jak w wiekszości tego typu osiedli z lat 70 i dojeżdżają rano do pracy. I między tymi dziesiątkami tysięcy mieszkańców nie znajduje się w chwili obecnej ŻADEN zakład fotograficzny. Czemu? Ja nie mam pojęcia.... Odwiedziłem dzisiaj rodzinne osiedle z synem idąc na konkurs skoków CSI w Sopocie. Chciałem po drodze kupić film. Jest to prawie niewykonalne... Fotografa nie ma. A to co znalazłem to jakieś badziewne "chińskie" filmy, któr...

Seksista fotografista...

Obraz
Jak to jest Panowie z nami "fotografami"- czy jesteśmy seksitami? Rymek na rano jest piękny :) Oto dzieło, które powstało jakiś czas temu i tak sie przyglądam temu zdjęciu (misiu) i zacząłem wertować moje "uliczne" partytury (bo fotografia jest jak partytura przecież - można na niej grac wszystkimi kolorami wyobraźni) i zaczynam doszukiwać się w niej męskiego pierwiastka. I to tego złego, a może lepiej pierwiastka (rodzaj męski), który mam zaszyty gdzieś pomiędzy cienką ścianką żyły a warstwą komórek. W każdym razie... na stałe tkwi to we mnie i nie da się wypłukać nawet dietą warzywną. Więc.... analizując zdjęcia dochodzę do wniosku, że moje oczy widzą lepiej gdy widzą coś ładnego. Znaczy brzydkie też się czepia mojego wzroku i opstrykałem w życiu (jak każdy z Was) dziesiątki śmietników i pustych, brudnych, osikanych klatek, ale jak widzę ładne coś związane z płcią piękną to sie we mnie jakoś tak do strzału szykuje Hassy, co by zaraz uwiecznić te powiewające na wie...

Chodzenie z aparatem... sprawki...

Jak chodzicie z aparatem? Ja się przyłapałem ostatnio, że trzymam aparat stale w rekach. Do tej pory zazwyczaj nosiłem go w torbie na ramieniu i starałem się nie epatować wielkością zabawki i profi wyglądem. Jednak zaczęły mi uciekać chwile. Raz, drugi nie zdążyłem wyjąc, a to suwak się zbiesił, a to torba się zawinęła i kurcze staram się w łapach mieć tego klocka mojego ciężkiego. To ci wyzwanie... Nie mówię już o statywie, który staram się mieć przy sobie zawsze, choć ostatnio po prostu mi się nie chcę... Za każdym razem mówię sobie, weź co ci szkodzi, ale nie biorę i potem z drugiego końca miasta już się wracać nie chcę, bo akurat Motława ładnie dziś faluje i długi czas by się przydał. Lenistwo. Wczoraj odwiedziłem znowu Warszawę. Tym razem nawet 5 minut nie miałem żeby wywlec się z klimatyzowanej taryfy i tylko mignęła mi przez szybę stolica. I wiecie co... Chyba się przekonuje... Zza szyby jakaś taka nawet przyjemna jest... A może to pora roku i ta niezliczona ilość pięknych, pols...

Letnie świecenie...

Obraz
Są pory roku, których fotograf nie lubi szczególnie. Są pory dnia, których fotograf nie lubi szczególnie. Są nawet wiatry, których fotograf nie lubi zwłaszcza. Takie dni właśnie nadchodzą. Niestety! - Co za wspaniała pogoda na zdjęcia! Słońce, ależ pięknie - powiedziałaby żona jeszcze 10 lat temu (gdy nie była żoną) w pierwszy słoneczny dzień lata. Na szczęście, już po kilku miesiącach udało się wymazać z twardego dysku jej mózgu wpis o słońcu i fotografii. Niestety, nadal z innych stron słyszę te wspaniałą tezę. - No dobrze, ale czemu się czepiasz iczek? - już słys zę gdzieś z tyłu głowy pytanie tego drugiego iczka. No to spróbujmy to sobie przeanalizować... Co można sfotografować w słoneczny dzień, w pełny m słońcu przy upale rzędu 30 stopni, gdy cienie i różnica naświetleń waha sie między 2 a 4 działki przysłony i za chińskiego boga nie da się tego zbalansować w normalny sposób.... Prop. 1 Pierwsza propozycja to... niebo z filtrem czerwonym. Jak wiadomo użycie takiego cuda spowoduj...

Moje prawa fotografa...

Za każdym razem gdy czytam regulamin jakiegoś konkursu, to szczególną uwagę zwracam na zapis o możliwym wykorzystaniu moich prac do, jak to określają organizatorzy, promocji konkursu i wystaw pokonkursowych. I za każdym razem łapię sie na tym, że stawia się mnie, uczestnika w roli patentowego osła, bo pod płaszczykiem zrozumiałej dla mnie asekuracji i współpracy w rzeczywistym promowaniu konkursu, najczęściej spotykam próby zrobienia mnie w konia. Oto przykład (wycinek regulaminu), który mnie odstrasza od wzięcia udziału w takim konkursie. Czy się czepiam, czy tutaj już organizator poszedł za daleko? A może przesadzam? Przykład 1 ~~~~~~~~~~ 5.1. Nadesłanie na konkurs fotografii jest równoznaczne z udzieleniem organizatorowi konkursu bezpłatnego prawa do korzystania z prac konkursowych – w celu promocji konkursu, organizowanych wystaw,druku publikacji pokonkursowej - na okres 1 roku. W szczególności uprawnia organizatora konkursu do bezpłatnego korzystania z prac konkurs...

Metoda na głoda...

...fotograficznego. Jest ich zapewne wiele, ale ja chciałbym króciutko (nadal pamiętając wczorajszą traumę związaną z promocją książki Jureckiego) napisać, że jedną z metod na zaspokojenie własnych pragnień fotograficznych jest zorganizowania pokazu swoich prac wraz z komentarzem. Poniżej zamieszczam kilka cennych rad jak tego nie robić oraz jak, moim zdaniem, to powinno wyglądać. Więc zaczynamy: Robisz pokaz swoich zdjęć, promujesz album prac swych, mówisz o książce o fotografii!? Zastanów sie co robisz. Daj szanse swoim odbiorcom aby zrozumieli kim jesteś i szanuj ich! To oni mają kupić Twoje dzieła więc dbaj by czuli się dobrze! Zasady: - nigdy nie spóźniaj się na swój pokaz, - nie ufaj właścicielom lokalu , w którym robisz pokaz (jeśli mówią, że jest kable video do rzutnika, każ im go pokazać, jeśli mówią Ci, że ekran jest biały - dotknij go, bo szmata zawieszona na framudze drzwi może zdziwić nawet największych luzaków... (vide wczorajszy wieczór), - zaczynaj mówić o czasie - pu...

Jurecki... gadał...

Długo się już nad klawiaturą zastanawiam jak to napisać. I nadal nie wiem, więc będzie bardzo chaotycznie... Byłem w tym "Lalala-Bistro". Był Jurecki. Były lody z pieprzem i octem (nie zjadłem, ale atrakcyjne). Było fatalnie. Powiem tak, Jurecki nie gadał o fotografii. Jurecki nawet nie jest w stanie powiedzieć niczego ciekawego dla mnie o fotografii. Jurecki nawet na prześcieradle przyczepionym do framugi drzwi, bokiem do odbiorców nie pokazywał z laptopa fotografii, bo była to plama jedynie. Rzeczą, której z pewnością można się nauczyć od Jureckiego to... jak nie mówić o fotografii i jak nie organizować spotkań autorskich . To był koszmar. Wytrzymałem około godziny, nie wliczając spóźnienia w rozpoczęciu gadania, które nie wiedzieć czemu stało sie jaką idiotyczną tradycją na takich spotkaniach. Jakby długość czasu oczekiwania na pierwsze słowo prelegenta miało już na wstepie zwiększać jego wyjątkowośc. G... prawda. Bez ogródek powiem, że ja nie dorosłem i chyba nie rozwiną...

Dzień bez wpisu....

... dniem straconym. Prawda głęboka w tym jest, bo jak Was opuszczę na dzień lub nie daj boże na półtora, to czuję się jak zdrajca. Dlatego staram się jak mogę, aby Was zatrzymać przy mnie i proponować dyskusje na każdy temat fotograficzny, bo okazuje się, że wielu z nas ma te same przemyślenia, problemy i pomysły jeśli chodzi o fotografię. Po tym małym wstępie... a nawiązując do tytułu... chciałbym zwrócić Waszą uwagę na wpis Rudolfa o braku weny . Poniżej zamieszczam anty-wpis: Od wielu lat wiem, że coś ze mną nie tak jest. Od tygodni znajduję w necie same dobre zdjęcia, nie mówiąc już o wystawach, które odwiedziłem, a kilka dni temu zauważyłem w czasie spaceru po Starówce, że patrze podobnymi kadrami jak te widziane fotografie - wszystko warte rejestracji. Nawet nie ma znaczenia, że jestem dziś malinowy, ostatnie dwa dni zapierdalam w firmie jak mały motorek! Nie interesuje sie kryzysem wieku średniego, który powinien mnie już dopaść, po prostu chłonę te wszystkie wspaniałe rzeczy ...

Sopot - Jurecki będzie gadał...

"Poszukiwanie sensu fotografii. Rozmowy o sztuce" Krzysztof Jurecki zawita do Sopotu. Jak widać sezon się zaczął, bo w wymarłym poza sezonem mieście, zaczynają pojawiać sie nie tylko wydekoltowane od dołu i z góry paniusie, ale również artyści i twórcy łakną nasycić się naszym jodem :) A że zarabia się tam gdzie dużo ludzi więc szlak promocji swojej książki Jurecki zaplanował też i tutaj. Sam książki nie czytałem, ale pewnie w końcu po nią sięgnę. W każdym razie: Już w czwartek, 5 czerwca 2008 roku w sopockim "LALALA - BISTRO" będziecie mogli zobaczyć jak wygląda autor i nawet z nim porozmawiać. Początek spotkania o godzinie 19:00 jak podaje portal TEN . Te coś tak śmiesznie nazwane Lala...coś tam znajduje się na ulicy, o której istnieniu dowiaduje się po raz pierwszy od 3x lat :) A że mieszkam w odległości 100m więc me zdziwienie jest tym większe. Ulica Rzemieślnicza, gdzieś między stacją SKM Żabianka a Sopot-Wyścigi. Chyba się wybiorę po robocie. Myślę, że warto!

Moje "Little Big Horn"...

Obraz
Tak się zastanawiam czy są ludzie, którzy rozpoczynają dzień, nie wkładając kawałka zmrożonego chleba do tostera (jak czynię to ja), ale wkładając rolkę filmu do kasety aparatu?! To muszą być prawdziwi masochiści fotograficzni. Ostatni Mohikanie fotografii. Tacy, co urządzają sobie każdego dnia taką małą bitwę pod Little Big Horn i pomimo przegranej pozycji wygrywają z gen. Custerem dowodzącym flagowymi okrętami spod "żółtego N" i "czerwonego C". I ja staram się prowadzić małą, osobistą wojnę podjazdową z wszechogarniającym mnie lenistwem i łatwizną cyfrową. Ostatnio na siłę przekonuje się, że Hasselblad został stworzony do pracy na ulicy, do streeta. I przegrywam :) Naprawdę nie udaje mi się zdążyć ustawić wszystkiego , co trzeba, a zwłaszcza kadru. Naprawdę niewygodnie jest patrzeć sobie na brzuch i jednocześnie widzieć, to co dzieje się za rogiem i złapać ten moment, o którym trąbią podręczniki fotografii, a nazywany "momentem decydującym". Ki diabeł n...

Polecane... ciepłe kluchy

Obraz
fot.: Josef Hoflehner Dziś polecam Wam cieplutkie, piękniutkie, formalnie zakręcone ciepłe kluchy w wykonaniu Josef Hoflehner . Kiedy już wydaje mi sie, że zrobiłem fajne zdjęcie, dobrze ułożyłem kadr i wydobyłem wszystko co zamierzałem, to sięgam sobie do tej strony. Czyste, schludne i perfekcyjnie poukładanie to wszystko... oj aż czasami chce się coś zepsuć :)

Dużo czytania o druku atramentowym...

Dzisiaj proponuje Wam dużo czytania w obcym języku. Dwa artykuły przeznaczona dla tych,którzy wchodzą w świat drukowania samodzielnie własnych prac na drukarkach atramentowych. Ponieważ sam coraz poważniej rozważam zakup takowej, więc materiał wydaje się być dość sprawnie opisany i umieszczony na kiedyś mojej stronie startowej NatureScapes.Net. Pierwszy materiał: Getting Started With Inkjet Printing Drugi materiał: Ten Tips for Better Prints Zapraszam...