Plagiat? Trudne pytanie. A ty jak sądzisz? Moim zdaniem... no własnie. jak tu uznać czy autor tego drugiego zdjęcia wzorował się na pierwszym (kolejnośc obrazków odwrotna) ? Te zdjęcia mogły powstać równolegle jak to często bywa. Np. Tańce węgierskie Brahmsa powstały w tym samym czasie co kogośtam innego i wydawca Brahmsa zaskarżył tego drugiego (nazwisko mi wyleciało, ale ze mnie sklerotyk) ale Brahms powiedział, że on czerpał inspiracje z melodii ludowych węgier i że tamten gośc mógł napisać to samo. Więc może Ci oboje panowie wzorowali się na kimś jeszcze trzecim?
Wyjaśniłem w poście różnice czasowe. RS jest dużo starszy. Zapomniałem, że nie wszyscy przeglądają okładki RS :) Ja je znam po prostu.
Co ja uważam...
Również ostro główkuje gdzie w obecnych czasach jest granica plagiatu, a gdzie jedynie zapożyczenia. O ile to się w ogóle różni ?:) W tym wypadku, niestety byłbym skłonny pójść w stronę idiotycznej kopii, czyli jednak plagiatu. Zarówno to, że jest to zdjęcie okładkowe znanego magazynu, to że jest to znana aktorka, to że jest identyczny kapelusz, to że obie są nago w bardzo podobnych pozach (zakrywanie piersi) oraz to, że jedyną różnicą jest fason spodni (trudno było producentowi sesji z Pani znaleźć takie wypasione spodnie jak ma Nicole) - a więc to wszystko przemawia za tym, że Porębski jednak zgodził się na to pod naciskami producentów sesji lub sam zbyt daleko zbliżył się do oryginału.
Istnieje szansa, ze w tym numerze jest jakieś wytłumaczenie tego faktu. Może redakcja specjalnie i z pełną świadomością zrobiła te kopie, ale wówczas musiałaby to jasno stwierdzić pod całą sesją aby nie było niedomówień. Takie praktyki są stosowane i nie ma w nich nic złego. Specjalnie dzisiaj obejrzę ten numer w kiosku. Ciekawe... Reasumując: dla mnie to niestety podchodzi pod banalny i prymitywny dość plagiat.
Argumenty, że zdjęć z kobietami zakrywającymi sobie piersi są miliony jest nietrafiony, bo tu są konkretne przesłanki, o których wspomniałem.
Anonimowy pisze…
Wlasnie wczoraj rozmwialem na temat tego zdjecia ze znajomym. Ja jestem typowym amatorem - on "siedzi" w swiatku fotografii mody.
Mowil, ze na pewnym forum zaczeto bic piane "jak to mozliwe, ze xxx popelnil plagiat dla Pani - przeciez to taki wybitny fotograf, pelen pomyslow etc... Wstyd!" Na to odezwal sie na tym samym inny czlowiek, rowniez sprzedajacy swoje zdjecia dla gazet. Napisal, ze zdjecia dla gazet to inne realia. "Mowia Ci zrob zdjecie takie jak na okladce RS z Lipca 1999 i robisz je, albo robi to ktos inny"
Wniosek nasuwa sie prosty - albo zarabiasz, albo pozostajesz "artysta"
@anonimowy: nawet jeśli sie zarabia, to nie można tego robić na zasadzie plagiatu i zżynania :) To dwa różne tematy :) Wiem jak pracuje się z producentami sesji i jakie warunki stawiają zleceniodawcy. Czasami fotograf traktowany jest jako narzędzie do naciśnięcia spustu. Ale nadal trzeba szanować pracę innych... Tutaj coś mi niestety brzydko pachnie... :(
Anonimowy pisze…
Plagiat, czy nie plagiat, ale za tak fatalne zdjęcie Cieleckiej fotograf będzie się smażył w piekle.
EB
Anonimowy pisze…
oj Panowie, Panowie, a może to po prostu zabawa konwencją, żart, aluzja?
Dlatego też wspominałem o takiej możliwosci. Ale jakoś to nie wygląda na żart. Żartować trzeba umieć. Niemniej, nie przesądzam. Pewnie sie nie dowiemy, bo redakcja raczej nie czyta mojego bloga :):)
Anonimowy pisze…
Zabawa? Skąd u Was tyle pobłażliwości dla tępych fotografów - nawet włosy i kapelusz w tym samym kolorze, zero własnej inwencji. Plagiaty należy piętnować
Anonimowy pisze…
Po pierwsz nie włosy, bo to peruka, po drugie na litość Boga, przecież o to własnie w tym chodzi, żeby pewne elementy dwóch okładek "rozmawiały ze sobą". Upierajac się, że to jednak zabawa konwencją odnalazłam wypwiedź naczelnej "Pani" na ten temat: "Nie dajmy się zwariować, użytkownicy internetowi są niewyrobieni, ale dziennikarze owszem i doskonale powinni zdawać sobie sprawę z tego, że to tylko zabawa. Na świecie przyjęte jest, że w ciągu roku pojawia się nawet kilka okładek, w których punktem wyjścia jest np. Marylin Monroe. I nikt nie robi wokół tego afery. My się tylko bawimy, zresztą Magda widziała zdjęcia z Kidman i pomysł się jej bardzo spodobał."
Komentarz red. naczelnej jest żałosny! Sama jest niewyrobiona... Zabawa konwencją? Co to za bzdury!? Tutaj punktem wyjścia jest zerżnięcie pomysłu, a nie żadna Monroe. Niech ona sobie Monroe buźki nie wyciera...
...O komentarz poprosiliśmy specjalistę od prawa autorskiego, mecenasa Macieja Ślusarka z Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
- To bardzo ciekawy temat. Widziałem zdjęcia o których mowa i w moim przekonaniu jest to wyłącznie dozwolona inspiracja, ponieważ mówimy o wykorzystaniu "elementu niechronionego". Identyczny jest sam pomysł na zdjęcie, a pomysł jest elementem, który ochronie nie podlega. W takiej dyskusji należy rozpatrywać następujące prawa: prawa Nicole Kidman do wizerunku oraz prawa fotografa. Gdybym jednak był adwokatem fotografa sesji z Nicole Kidman a identycznych twórczych elementów byłoby sporo, mógłbym zastanowić się czy nie doszło do naruszenia prawa - ostrożnie ocenia mecenas...
I w ten sposób fotografowie wychodzą na matołów bez własnych pomysłów. A że Magdzie się podoba, to już tylko świadczy o jej małostkowości i próżności.
Anonimowy pisze…
Cieleckiej proszę tu nie mieszać. Primo: to nie ona decydowała o wyborze stylizacji, a gdyby próbowała, to właśnie byłby dowód na próżność. Secundo: to, że PODOBAłA jej się okładka z Kidman, nie oznacza, że stawia się obok niej. Ale to tylko na marginesie, bo przecież rozmawiamy o fotografii. A w tym kontekście Cielecka w tej historii może pełnić rolę co najwyżej pokrzywdzonej, bo zdjęcie niespecjalnie pokazuje jej urodę.
Jest 20 sierpnia 2025 roku. Od dnia zamknięcia tego bloga minęło 5666 dni. Ostatni wpis kończący moją przygodę z najlepszą rzeczą, którą zrobiłem w Internecie był datowany na 15 lutego 2010. Po ponad 15 latach postanowiłem przywrócić do życia, poprzez powrót do indeksowania w Google te moje wpisy. Oczywiście w tym czasie prowadziłem inny blog na platformie wordpress: iczek.pl , ale od czasu do czasu chciałem powrócić do dawnych lat. Co dalej? Nie wiem jeszcze... nowa wersja bloga "Fotopropaganda" ma trochę inny charakter. Czy dam radę kontynuować taką formę regularnego dzielenie się swoją fotograficzną pasją? Czy ma sens utrzymywanie dwóch blogów? Czy ktokolwiek jeszcze czyta blogi? :) Zapraszam Was do przeglądania archiwum, zapraszam Was do fotografowania!
Od lat męczy mnie coś. To coś, ukrywa się pod słowem: wykorzystywanie. A dokładniej - czy artysta ma prawo wykorzystywać innych ludzi i ich ułomności do osiągnięcia jakiegoś celu mniej lub bardziej artystycznego. By zaspokoić swoje ego!? Kurcze fundamentalne pytanie, które rodzi się za każdym razem gdy widzę banalny portrecik jakiegoś ćpuna pod dworcem lub pijaka lub słynne już zwycięskie zdjęcia narkomanki z WPP kilka lat temu. Tym razem poruszył mnie (negatywnie) materiał omawiany na SO autorstwa Oiko Petersena, pt.: "DOWNTOWN Collection ", w którym gość przebrał ludzi chorych na Zespół Downa w śmieszne stroje i ustawił ich w śmiesznych pozach. Jednocześnie czytając uzasadnienie autora krew mnie zalewa: "W obiegowej opinii zespół Downa kojarzy się z nieszczęściem i smutkiem, jednak w rzeczywistości może być całkiem inaczej. Jeżeli tylko nie będziemy patrzyli na osoby z zespołem Downa przez pryzmat naszej normalności szybko okaże się, że zespół Downa wcale nie musi być...
Zapewne wielu z Was zna stronę tej autorki: http://www.qstra.pl/ Zapewne wielu z Was Ją ceni i podziwia. Poznać więc warto i tę stronę: http://retouch.qstra.pl/ Jakoś tak ciężko się zrobiło mi na duszy... Bardzo ciężko... Kąciki ust jak w fotoszopie lecą mi na dół i narzędzie "Liquify..." wydłuża je nienaturalnie aż do samej ziemi.... Czymże jest oryginał w naszych czasach? Jak bardzo rozjechały się "trójtory": pomysłu, realizacji i efektu finalnego...? "przed" "po" "przed" "po" fot. i retusz: Joanna Kustra (x4) PS Czy zwróciliście uwagę, że nie użyłem słowa 'fotografia' w tym materiale..? PS2 (26.01.2009, godz.: 16:46) Z informacji uzyskanych od autorki, wynika, że strona z retuszami pochodzi z dawnych lat i są to jej (były) pierwsze kroki w fotografii. W chwili obecnej prace, które oglądnąć można na stronie są pracami czysto fotograficznymi i nie poddawane są tak zaawansowanej obróbce. Czułem się w obowiązku podać...
Komentarze
Co ja uważam...
Również ostro główkuje gdzie w obecnych czasach jest granica plagiatu, a gdzie jedynie zapożyczenia. O ile to się w ogóle różni ?:)
W tym wypadku, niestety byłbym skłonny pójść w stronę idiotycznej kopii, czyli jednak plagiatu. Zarówno to, że jest to zdjęcie okładkowe znanego magazynu, to że jest to znana aktorka, to że jest identyczny kapelusz, to że obie są nago w bardzo podobnych pozach (zakrywanie piersi) oraz to, że jedyną różnicą jest fason spodni (trudno było producentowi sesji z Pani znaleźć takie wypasione spodnie jak ma Nicole) - a więc to wszystko przemawia za tym, że Porębski jednak zgodził się na to pod naciskami producentów sesji lub sam zbyt daleko zbliżył się do oryginału.
Istnieje szansa, ze w tym numerze jest jakieś wytłumaczenie tego faktu. Może redakcja specjalnie i z pełną świadomością zrobiła te kopie, ale wówczas musiałaby to jasno stwierdzić pod całą sesją aby nie było niedomówień. Takie praktyki są stosowane i nie ma w nich nic złego. Specjalnie dzisiaj obejrzę ten numer w kiosku. Ciekawe...
Reasumując: dla mnie to niestety podchodzi pod banalny i prymitywny dość plagiat.
Argumenty, że zdjęć z kobietami zakrywającymi sobie piersi są miliony jest nietrafiony, bo tu są konkretne przesłanki, o których wspomniałem.
Ja jestem typowym amatorem - on "siedzi" w swiatku fotografii mody.
Mowil, ze na pewnym forum zaczeto bic piane "jak to mozliwe, ze xxx popelnil plagiat dla Pani - przeciez to taki wybitny fotograf, pelen pomyslow etc... Wstyd!"
Na to odezwal sie na tym samym inny czlowiek, rowniez sprzedajacy swoje zdjecia dla gazet. Napisal, ze zdjecia dla gazet to inne realia. "Mowia Ci zrob zdjecie takie jak na okladce RS z Lipca 1999 i robisz je, albo robi to ktos inny"
Wniosek nasuwa sie prosty - albo zarabiasz, albo pozostajesz "artysta"
Wiem jak pracuje się z producentami sesji i jakie warunki stawiają zleceniodawcy. Czasami fotograf traktowany jest jako narzędzie do naciśnięcia spustu. Ale nadal trzeba szanować pracę innych...
Tutaj coś mi niestety brzydko pachnie... :(
EB
...O komentarz poprosiliśmy specjalistę od prawa autorskiego, mecenasa Macieja Ślusarka z Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
- To bardzo ciekawy temat. Widziałem zdjęcia o których mowa i w moim przekonaniu jest to wyłącznie dozwolona inspiracja, ponieważ mówimy o wykorzystaniu "elementu niechronionego". Identyczny jest sam pomysł na zdjęcie, a pomysł jest elementem, który ochronie nie podlega. W takiej dyskusji należy rozpatrywać następujące prawa: prawa Nicole Kidman do wizerunku oraz prawa fotografa. Gdybym jednak był adwokatem fotografa sesji z Nicole Kidman a identycznych twórczych elementów byłoby sporo, mógłbym zastanowić się czy nie doszło do naruszenia prawa - ostrożnie ocenia mecenas...