Warsztaty u Mistrza...?
Właśnie.
Okazało się, że po raz kolejny mam odrębne zdanie o czymś, co wydaje się być przecież oczywiste. Na dodatek, Mr. D stwierdził, że nie rozumiem słów, których używam :)
A wszystko zaczęło się od tematu - warsztatów.
Sytuacja często spotykana obecnie - znany fotograf (naprawdę znany i uznany na świecie nawet - Mistrz) ogłasza, że prowadzić będzie warsztaty. Dokładniej, w jego imieniu jakiś portal lub szkoła ogłasza, że on organizuje warsztaty z tymże znanym fotografem.
I teraz tak... słowo warsztaty ma zaszyte gdzieś znaczenie - nauka. Po to się je organizuje. By się czegoś nauczyć. Tak rozumieją to zwyczajowo ludzie i po to zapisują się na warsztaty. Cóż... ja widzę to inaczej.
"Warsztaty ze znanym fotografem - Mistrzem" absolutnie nie są organizowane w celach naukowych! Moim zdaniem są organizowane wyłącznie z dwóch powodów: by zarobił "znany fotograf" i by uczestnik mógł "poobcować ze znanym fotografem".
Nie ma tutaj żadnego aspektu nauki. Powiem więcej, zazwyczaj forma tych warsztatów (spotkań!) ma taki kształt, że nauczenie się czegoś jest niemożliwe i niewskazane.
Nieprawda?
Okey - załóżmy więc, że widzicie ogłoszenie, że za drobne 10.000zł warsztaty w Polsce organizuje Richard Avedon. W Gdańsku. W Akademii Plastycznej. Organizator (firma x) pobiera opłatę i w tym jest weekendowy warsztat z Avedonem. Jest program, który zwyczajowo zawiera w sobie: wykład, technika, osobiste zadania dla warsztatowiczów.
No i ja się zapytuje - jak musiałby być skonstruowany plan, by uznać, że średnio-zaawansowana osoba może nauczyć się robić zdjęć od Avedona!??? Zresztą poziom zaawansowania nie ma tutaj znaczenia. Równie nic nauczy się zawodowiec, co amator.
No sorry!
Co najwyżej może sobie popatrzeć na twarz Mistrza z rozdziawioną buzią chłonąc co facet ma do powiedzenia. Ale co innego wsłuchiwać się i podpatrywać jak Avedon robi wzorcowe zdjęcia, a co innego nauczyć się czegokolwiek. Przeca on nie powie Wam jak ustawić lampę by zrobić fotkę Margaret Thatcher..:)
Swoją drogą, Avedon organizował warsztaty... :)
To samo tyczy się innych "lokalnych sław", które uczą jak obrabiać obraz w PS czy jak pokazać piękno gołej kobity :)
To są spotkania z nimi... ale nie warsztaty...
Czy ja się mylę?
Bo ja chętnie zapłaciłbym parę złoty za Avedonowską pogadankę, ale nawet nie śmiałbym się próbować uczyć czegoś od niego.
Komentarze
dokładając do tego fakt, że do poobcowania ze znanym fotografem służy raczej wernisaż jego wystawy - dochodzimy do wniosku, że warsztaty, to tak naprawdę tylko nabijanie kasy sławom.
Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z Tobą;
Bo widzisz, już sam fakt, że Twoje prace (i sposób ich tworzenia) skomentuje ktoś, kto dla Ciebie jest idolem - jest sensu stricte nauką. Isn't it?
Hm...
Napisałem, ze fotografowanie trwa 5 minut lub Twój Czas tyle trwa... :)
Nadal nie uważam, że warsztaty z Mistrzem, nawet po jego uwagach są w stenie nauczyć czegoś, poza wchłonięciem osobowości (jeśli ją ma).
One mogą dać kopa i ukierunkować myslenie o fotografii o danej działce, ale nie nauczą Cię robienia zdjęć... ani w Twoim stylu, a tym bardziej w stylu Mistrza.
po drugie powiedz mi po prostu na ilu warsztatach z Mistrzem byłeś, żeby tak kurczowo trzymać się swojej tezy, że nie można na nich nauczyć się lepszej fotografii?
pozdrawiam
PAweł K
Pawel - a czy ja napisałem gdzieś, ze takie spotkanie nic nie daje lub ze to nie jest ważne?
Napisałem ze ono nie może nauczyć fotografii.... bosz! To chyba jest różnica... :)
Tak jak napisali już poprzednicy powyżej, spotkanie z KIMŚ ma otwierać klapki w mózgu i odblokowywać często gdzieś przytkane pomysły, sposoby myślenia czy podejścia do tematu.
Albo inna sprawa, co mi z tego, że KTOŚ powie, że moja praca jest dobra albo zła? Najwyżej dumny będę gdy mnie taki Avedon po plecach poklepie albo zdruzgotany gdy mnie zjedzie. Ja sam mam wiedzieć o tym, mam mieć pewność tego co robię. Dopóki tego nie wiem to w ogóle fotografem nie jestem tylko jakimś kandydatem na fotografa, czeladnikiem na etapie wstępnym.
Spotkania mają inspirować. I tyle. A sposób reklamy takich warsztatów to wyłącznie rzecz marketingu - sam musisz się odpowiednio nastroić do tematu.
pozdr. hubert