Remake...
Czasami naszą wyobraźnią rządzą znane obrazy, zdjęcia, dźwięki tkwią nam w głowie. Nie potrafimy się z nich otrząsnąć, za to zaczynają wpływać na to, co robimy.
Uparte obrazy fotograficzne są szczególne złośliwe.
Sesja trwa w najlepsze. Wszystko gotowe, ludzie czekają, a ja mam w głowie obrazy, które już ktoś zrobił, które nie dają mi przestrzeni do oddechu dla własnej wyobraźni. Kręcę się. Miotam. Jednak wbite w mózg kompozycje, za każdym razem mieszają się z własnymi... świeży zapach nowych kadrów oplata gęsta, słodkawa woń czegoś znanego.
Jak nałożony na świeżą skórę ciężki perfum Paula Gaultier.
Jedna teoria mówi, że fotografii uczymy się oglądając zdjęcia, i że jest to najlepsza szkoła dla każdego fotografa. A ja mam wrażenie, że to szkoła podobna matrycy. Odznaczamy w sobie bowiem ślad tak trwały, jak matryca w metalu wytłoczona. I prędzej czy później ta matryca się nam zwali na głowę. Jakby nam ktoś w czoło przybił znak.
A gdyby tak nie oglądać?
Czy można to sobie wyobrazić?
We współczesnym świecie?
Jakże to?!
Ano czy udałoby się Wam wyobrazić sytuacje, w której głowa Wasza pusta jest od obrazów znanych od lat?
Jakże łatwiej byłoby wtedy kadrować. Jakże łatwiej byłoby zaskoczyć samego siebie nowym kadrem..?
A może wcale nie?
Ja mam z tym coraz poważniejszy problem. Kiedy dostaje w prezencie album znanego fotografa (powiedzmy: Avedona), to ja się boje go otworzyć. Bo przecież ja tak trochę chciałbym robić takie zdjęcia, ale... własne!
Nie chce tego sprowadzić do prostej relacji: oryginał-kopia.
Nie chodzi bowiem o kopiowanie, ale o "uwarunkowanie pamięcią". Osaczenie przez obrazy.
Ech... filozoficznie się zrobiło...

Komentarze
Inspirujemy sie tym co jest uznawane za dobre...przez kogoś...gdzieś. Opieramy się na kanonach malarstwa, fotografii, muzyki mówiąc "tak jest dobrze, a tak źle". Czasem ktoś przebija ten mur...ale właśnie, traktujemy to w odniesieniu do czegoś ustalonego jako "dobre".
Zastanawiałem się co by było, gdyby stworzyc taki twórczy Truman Show. Obserwować kogoś od dziecka wychowanego pod kontrolą i bez twórczych barier. Dać sprzęt i zobaczyć jaką drogą pójdzie, z czego będzie zadowolone i na czym oprze rozwój. Poniekąd wynajdowanie koła...ale może ów koło wcale nie jest najefektywniejszą w swoich zastosowaniach figurą? :)
--
Leon
http://www.obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=281
Pozdrawiam ;-)
Łatwo zauważyć, jak bardzo odstaje fotografia "młodych zdolnych" od mistrzów.. do tego trzeba czasu i przeżycia ..
(trochę nie na temat napisałem, ale co tam)
w Gdańsku i okolicznych wsiach i miasteczkach tak się powszechnie mówi. Od glinianek po salony, od blokersa po panią profesor ;)
"...usiądź się wygodnie i nie przejmuj się tym zbytnio ale..." :)))
Mariusz
popłakałem się.
i jeszcze te perfumy gautiera...
ręce opadają. Możesz chyba napisać wprost to, co się obija po czaszce. wierzę, że możesz.
Tyle komentarza. Co do reszty. Tabula rasa nie istnieje.
Moim zdaniem oglądanie zdjęć powinno być OBOWIĄZKIEM fotoedytorów, na śniadanie, obiad i kolację, podwieczorek, do wanny, do łóżka, żal serce ściska kiedy znakomite fotografie wygryza "mocne" byle co, którym polskie społeczeństwo karmi oczy i kształtuje swój gust, wyczucie, kulturę wizualną...bo prawdą jest, że uczysz się gdy oglądasz, to tak jak z architekturą, obrazem, rzeźbą czy modą.
sola
Tu więc gwoli wyjaśnienia i sprawiedliwości : dylemat matrycy bardzo piknie opisany i dotyczy mz nie tylko fotografii ale wszelkiej aktywności, która potrzebuje wyobraźni. A wyobraźnia to też nie maszyna, co to ją można włączyć tak jak lampę w studio. ( rozumiem, ze nie mówimy o rzemiośle samym ale o tym, co wyróżnia fotografię wśród innych fotografii ) Matrycą tłumaczyłbym entuzjazm jaki budzą na internetowych galeriach pierwsze lepsze fotki ludzi starych, zagubionych i stłamszonych przez życie albo zachwyt odrapaną ścianą bez względu na sens ( niektórzy myślą, ze wystarczy zejść z modelką do piwnicy, żeby sobie posałdkować -;) No ale cóż, wyobraźnia potrzebuje prądu, punktu odniesienia, czasem jest łaską po prostu. ( Zwłaszcza w czasach, w których ani "ch... idei za oknem" - jak mówi poeta.)
Tomek Pawłowski
Ps. Ten torreador jest ekstra (ale nie wiem dlaczego-;)Matryca?
pozdrowienia,
Kacper
No i to nieświadome naśladownictwo jeszcze. Ech.