Łapię ciszę... przeszłością
Oglądanie starych filmów czy przeglądanie starych numerów gazet, to zajęcia, które dają nam wytchnienie i uspakajają.
Ja dzisiaj trafiłem w świat już trochę przeze mnie zapomniany. A kiedyś tak ulubiony i w dodatku ściśle związany z fotografią.
To świat wiatru, trzcin, wody i samotności. Cichej, spokojnej samotności liczonej w godzinach,czasami nawet w dniach.
Samotności od ludzi, bo w przyrodzie nie ma samotności... nawet największe samotniki muszą od czasu d czasu zebrać się w stada. Przyroda wie, co robi.
A ja lubiłem ją podglądać. Może niewielu z Was wie, że kiedyś moi modele mieli zdecydowanie mniej cierpliwości niż Ci teraz :)
A sceny nie dało się powtórzyć, bo jak zmusić tego ptaszka poniżej do odwrócenia głowy w moim kierunku?:)
Albo jak sprawić by Ohary zaczęły się ponownie bić tuż przed moim stanowiskiem rozbryzgując fontanny wody? :)
A może Uhla i Nurogęś potrafią na zawołanie ustawić się profilem?:) No niestety nie...
Każde z tych zdjęć wymagało godzin spędzonych w kryjówkach, wykopach, bagnach i siedząc tyłkiem na twardym krzesełku zanurzonym w wodzie. Wodery wypełniała woda, a nogi elegancko cierpły po 30 minutach. Ale jakoś tego nie czułem.... Pasja? A może głupota?
Wiele osób dziwi się, że pamiętam dokładnie każda z tych sytuacji, że potrafię powiedzieć jaki był dzień, co miałem na sobie i czy klękałem, czy stałem robiąc zdjęcie. Ale ja to naprawdę pamiętam...
Weźmy tego Rudzika...

Miałem aparat z EF600mm na monopodzie i robiłem wówczas wynalazkiem pt. EOS 10D. To był rarytas, pierwsza kamera, która zyskała dobre opinie u zawodowców. Wiem, że ptak tańczył wokół mnie parę minut, ciekawy jak psiak nowej smyczy... potem siadł na gałązce z "koralikami" i czekał aż zrobię zdjęcie... )
A ten Ostrygojad...?

Pokląskwa wyginała się jak panna przed swoim wybrankiem... Główka w lewo, główka w prawo... dziś jechałem tą sama betonową drogą między polami. Dokładnie te same zakręty... a zdjęcie wykonałem w maju 2004 roku. Z samochodu, przez okno z workiem z grochem na szybie...

I tak dalej...
Miło było dziś tam wrócić i polecam Wam powroty. Znalezienie jakiegoś sposobu na łączność z przeszłością. To daje odpoczynek.
Niestety czasami historie nie są wesołe. Ten Krwawodziób już nie znajdzie terenów bytowych w Wiślince...

W każdym razie... przeszłość jest ważna. To, co robiliście fotograficznie też. I to bardzo.
Dbajcie o to!
Komentarze
Pozdrawiam, Mariusz
pzdr
M.