Róg obfitości...?
Zauważyliście zapewne, że obecnie prawie każde miasto, prawie każdy powiat, ba! - prawie każda dzielnica i wioska mają swój własny, autorski i oryginalny konkurs fotograficzny.
Mnogość tych wydarzeń w ostatnich latach przyprawiała mnie o uśmiech szczęścia... nareszcie fotografia znajduje należne jej miejsce.
Jednak z biegiem czasu, a właściwie z biegiem oglądanych na wystawach pokonkursowych zdjęć, zaczyna zamieniać się mój uśmiech w grymas. Grymas rozczarowania i bólu.
To, co oglądam na tych ogłaszanych najczęściej w Internecie konkursach i poziom nagradzanych tamże zdjęć, po prostu mnie rozkłada. I wcale nie chodzi tutaj o uczestników. Chodzi raczej o jurorów i ich widzenie piękna. Być może jest to wynikiem poziomu wszystkich zdjęć, ale generalnie jakość przeszła w ilość.
I się zastanawiam... czy my zatoczyliśmy już koło?
Czy dotarliśmy już do miejsca, w którym należy powiedzieć - basta!
W którym po prostu powinniśmy żałować rozwoju i popularyzacji fotografii?
Czy w ogóle takie pytanie jest uzasadnione, czy ja tylko znowu mam jakieś omamy..?
Czy każda forma sztuki, której uprawianie techniczne zostaje sprowadzone do ogólnie dostępnego narzędzia, musi zginąć śmiercią powszechności?
Przekombinowałem...?
Komentarze
Mi się nie podoba wiele zdjęć "mistrzów fotografii" ale przez to ich zdjęcia wcale nie są gorsze.
Ktoś trafi w gusta jurorów i wygra "gniotem" a ktoś wysyłając na ten sam konkurs jakieś "dobre zdjęcie" przegra.
Takie życie.
Nie wiem skąd ten wysyp konkursów, ale podejrzewam w tym tanią reklamę miasta/firmy/burmistrza etc. Niestety trudno zdecydować kto miałby oceniać nadesłane prace, zakładając że jest co oceniać. Sam też jakoś nie przekonałem się nigdy do wysłania czegokolwiek, zazwyczaj spłoszony regulaminem odbierającym mi prawa do ochrony własnej pracy. Myślę, że dopóki samemu nie zacznie się w tym działać, współtworząc/uczestnicząc można tylko narzekać.
To jest be, tamto to banał, generalnie narzekanie ...
Jeżeli Wam się nie podoba to spróbujcie to zmienić ...
Zorganizujcuie konkurs/przegląd na miarę Waszych wyobrażeń.
Poznałem kilka osób, które są organizatorami i wiem jakie to trudne, ile pracy trzeba w to włożyć. Większość konkursów ma na celu promocje młodych zdolnych, a nie burmistrzów. Nie podobają Wam sie zachody słońca, pokażcie swoje prace i podnieście poziom.
Paweł
a ja myślę, że jednak chodzi w dużej mierze o uczestników. jeśli konkursów jest 5 w kraju, na pewno jurorzy będą mieli z czego wybierać. jeśli jest ich 50, nie na każdy konkurs trafią dobre prace. a nagrodzić kogoś trzeba...
Nie sposób się z nimi nie zgodzić.
Zresztą ten brak kultury (czy szerzej rozumianego obycia) jest dotkliwy w wielu innych dziedzinach. Kilkanaście dni temu "Teleexpress" podał informację o chybionej inicjatywie wrocławskich tramwai. Otóż dyrekcja postanowiła umilić ludziom podróżującym tym środkiem lokomocji czas (a chyba w zamyśle też trochę ich edukować muzycznie), poprzez emitowanie z głośników klasycznych utworów Mozarta, Beethovena, Vivaldiego. Najbardziej znanych. Hitów wręcz. Okazało się jednak, że to odstraszyło podróżujących.
Przykro, podobnie jak przyglądanie się zachwytom nad skadrowanym centralnie (z całkowitą ignorancją dla kompozycji, zasady złotego podziału itp., itd) nadmorskim "sunsetem".
Dopóki się to nie zmieni (a nie zanosi się, gdyż edukacja w tym zakresie nie podejmuje starań, technologia też "zabija" jakąkolwiek refleksję u użytkowników "samowystarczalnych" aparatów, a media wizualne kreują nowy wzorzec fotografii artystycznej - tzw. "ostentacyjnie niedbałej"), raczej ciężko będzie doczekać się wzrostu wrażliwości plastycznej, rosnącej w tempie geometrycznym rzeszy "fotoamatorów" (cudzysłów nieprzypadkowy).
Czytelnicy tego i zaprzyjaźnionych blogów, to nisza, która stanowi - mam nadzieję - niewymierającą kastę (lożę) par excellence fotoamatorów. Z naciskiem na słownikową definicję terminu "amator".
Natomiast na pytanie Iczka, czy to już ściana, czy źle się stało, że popularyzacja fotografii poszła tak daleko - odpowiem: nie. Niech się rozwija dla dobra tych, którzy kochają fotografię i dla wygody tych, którzy ją beznamiętnie i bezrefleksyjnie eksploatują.
A wrażliwcom niech ta mierna i miałka "pstrykanina" służy za punkt odniesienia, do szukania tego co w fotografii dobre, piękne i mądre.
Amen.
Pozdrawiam.
Edukacja plastyczna i związana z tym edukacji muzyczna. Ta obowiązkowa. Gdzie to się do jasnej cholery podziało!
Ja wiem i pamiętam, jak traktowane byly lekcje muzyki i plastyki w szkole.
Ale to, co dzieje się teraz to już naprawdę jaskinia kulturalna.
A winię za to rodziców! Głupich najczęściej! Którzy pozalekcyjne łyzwy, balet, tańce i wygibance... przedkładają nad edukację dziecka na poziomie podstawowym.
Żeby nuty znać! Żeby dadaizm odróżnić!
Potem wprost przekłada się to, na widzenie świata przez tak wychowanego dorosłego.
Ech... ja tam bym jednak ludzi zmuszał Panowie! Niestety. Nie jestem liberałem. uważam, że społeczeństwo potrzebuje kierunku i nadania mu pędu. Zazwyczaj musi się to odbywac nakazami. Inaczej nie dotrzesz.
Więc nie tylko brak edukacji odbijający się na jakości: fotografujących, odbiorców czy jurorów, ale i owy brak ambicji zaangażowania się w to co się robi wpływa na to czym jesteśmy epatowani na co dzień wokół nas, w mediach czy przywołanych konkursach.
KrystianB
no może
no z różnym skutkiem
no i co z tego?
na podobnej zasadzie można się zżymać, że wraz z likwidacją analfabetyzmu wzrósł drastycznie odsetek grafomanów - no wzrósł, ale co z tego? dalej można znaleźć i przeczytać cudowne, poruszające książki, może tylko trudniej je znaleźć w nawale chłamu, ale czy to zmniejsza przyjemność z czytania?
na koniec zaś - prawo do produkowania i wystawiania na widok publiczny gniotów, jak rownież prawo do publicznego oceniania tych gniotów to jest to samo prawo wolności wypowiedzi, które pozwala ci na twoim blogu bezlitośnie zjechać tego i owego i to po nazwisku :) czy rzeczywiście chciałbyś się tego prawa pozbawić? ja tam będę go broniła do zdechu, również we własnym interesie
Przejrzyj kto tu zagląda i kto, co pokazuje...:)
Nie szedłby tą drogą...
@asmo - z prawem do wolności związane jest tyle problemów, że czasami (pomimo idiotyczności tych myśli) zastanawiam się gdzie powinna być granica tej wolności, bo jakaś MUSI być :)
Jednak w sferze, w której znajduje się powyższa dyskusja, takie granice są oczywiście niewskazane.
Ja nie bronię ludziom robienia zdjęć i wysylania ich na konkursy... ja się zastanawiam czy nagradzanie publiczne słabych zdjęć powoduje, że postrzeganie fotografii jako sztuki zacznie być dewaluowane...
Zobacxcie... jakoś z malarstwem tak nie jest...
Z rzeźbą tez nie...
Tam się nie da wziąć sztalugi i bohomazy napaprać i dostać nagrodę :)...
Inna forma.
w innych dziedzinach sztuk wizualnych niby gniotomanii nie ma? no niech cię, iczek :))) Oskary zbliżają się wielkimi krokami - a tam wszak oceniają najlepsi z najlepszych, wyselekcjonowani, z dorobkiem, przy którym dorobek każdego z nas w jakiejkolwiek dziedzinie jest (excusez le mot) bąkiem puszczonym przez muchę ;) a tu jeden z najznakomitszych hollywoodzkich operatorów namawia do kręcenia filmów komórką, "którą przecież każdy ma"
zaryzykuję stwierdzenie, że w amatorskim malarstwie jest podobnie jak w fotografii - blejtram z zagruntowanym płótnem w dowolnym rozmiarze można nabyć niemalże w supermarkecie, to samo z farbami, nic tylko malować, konkursów dla amatorów jest tyle samo, o ile nie więcej niż fotograficznych - fakt, ubrudzić się trzeba, ale jaki to poblem walnąć kolorową abstrakcję, do której nie są potrzebne ani perspektywa, ani światłocień, ani proporcje? jeśli czytasz synowi Misia Paddingtona, to zapewne pamiętasz opowieść o konkursie malarskim dla amatorów, jeśli nie - to gorąco polecam :)
(w tym miejscu skasowałam trzy akapity dalszych wywodów, bo mnie dzisiaj gadulstwo ponosi jakoś dziwnie)
iczku, nie zdewaluuje
nadal będą istniały tzw. poważne i prestiżowe konkursy oraz masa konkursów popularnych
a nawet jeśli w konkursach prestiżowych zaczną główne nagrody brać tzw. pstryki, to nie będzie to oznaczało dewaluacji fotografii jako sztuki, a jedynie zmianę podejścia do fotografii jako sztuki
pierwsze publiczne wystawy impresjonistów też były postrzegane jako upadek sztuki, zaś van Gogh podobno do śmierci nie nauczył się dobrze rysować ludzkich postaci wedle klasycznych reguł :)
no to idę :)
A ze lepszy pieniadz jest wypierany przez gorszy, to juz nawet jeden proboszcz z Fromborka glosil onegdaj.
Odpowiedź jest prosta - robię to dla siebie i jak ktoś chce to oglądać, to zapraszam na blog, jak ktoś zechce to nagrodzić, to może kiedyś będzie miał okazję, bo na razie na konkursy nie wysyłam.
Do czego dążę - może czasem po prostu lepiej nie rozglądać się za bardzo dookoła, albo nie zastanawiać się zbytnio nad tym co się widzi. Internet to takie wielkie może, że zawsze widać tam ogrom tego, co się chce zobaczyć. Można w tym utonąć. Dlatego czasem lepiej po prostu robić swoje i tyle. Jak się zacznie zastanawiać nad wszystkim dookoła za bardzo, to można źle skończyć.