Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2008

Sezon rusza...

Obraz
... żeglarski ma się rozumieć, bo znad morza jam ci... :) TMax 100, t:1/125, f:4 TMax 100, t:1/60, f:4

Pejzaż realistyczny...

Rośnie nam pejzaż za pejzażem ziemia co chwilę zmienia twarze... Postanowiłem jakiś czas temu przekroczyć próg kilku gdańskich galerii sztuki. Centrum Gdańska i Główne Miasto obfituje w galerie ze sztuką tak nowoczesną, jak i tradycyjna (powiedzmy). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie drobny szczegół. Oto, ja, amator fotografii niosłem pod pacha małe zawiniątko. Znaczy, nie było one tak zupełnie małe, bo miało 50x50cm i było wydrukiem atramentowym mojego zdjęcia. Nie na zwykłym papierze, jak chcieliby co po niektórzy zaglądający tutaj :), poszedłem dalej (dlaczego to wyjaśnię później) i naniosłem moje zdjęcie na płótno. Wszystko rozparte na blejtramie. Wyglądało nawet nawet. Naprawdę nie liczyłem, że ktoś rzuci mi się na szyję i zaproponuje milion dolarów. Naprawdę. Znam swoją wartość. Ot, taka próba sił... próba rzeczywistości. ...pejzaż zawiły jak poemat a temat taki zwykły temat... Pierwsza galeria, i tutaj świadomie nie będę używał nazw. Pusto. Niedziela. Zaciekawiony pan wych...

Z serii nieudane...

Obraz
TMax 100, t:4min, f:22 Dawno nic nie dawałem... oto kolejne nieudane. Tym razem "kopło mi sie" w statyw jak szukałem stopera w torbie :)

Światło w plenerze... mały przegląd propozycji.

Od techniki w fotografii nie uciekniemy. Już to chyba kiedyś napisałem?! To oczywista oczywistość. Tak czy siak, musimy umieć i mieć podstawy panowania nad światłem. Jak dalece nie bylibyśmy orędownikami światła zastanego, są i mogą zdarzyć sie sytuacje gdy musimy wspomóc naszą wizję światłem sztucznym. O ile w studio nie jest to duży problem, bo mamy pełną kontrole nad warunkami, o tyle na dworze to już pojawiają się dwa problemy. Jak dostarczyć sobie prądu do lamp i jak zapanować, zbalansować dwa źródła światła?! Rynek lamp studyjnych Zrobiłem małe poszukiwania, bo i ja postanowiłem w końcu zainwestować we flash studyjny. Przeszukałem dostępne (kwiecień 2008) źródła oświetlenia i poszperałem w cennikach producentów. W grę wchodził jedynie zakup w Polsce, sprzętu nowego i z gwarancją. Zapewne nie ma tu wszystkich rozwiązań, bo raczej skupiłem się na tym co popularne jest wśród użytkowników. Ostatnie lata to urodzaj wszelkiej maści produktów dotkniętych ręką naszego azjatyckiego przyja...

Talent or just money...?

Obraz
Ciut prowokacyjnie zaczałem, ale mam powody. Oto, na Fashion.TV leci przez cały bierzący weekend seria "Photographers in focus". Są to filmiki z sesji robionych przez różne agencje i fotografów. Wczoraj w nocy była cała długa seria produkcji kolejnych kalendarzy Pirelli. Same filmiki backstage są robione raz lepiej, raz gorzej, ale mniejsza o to... Otóż gdy juz zasnąłem po kalendarzu na rok 1999... i obudziłem sie nad ranem to w głowie pozostała mi tylko jedna myśl... ... gdyby ktoś zlecił mi i zapłacił za sesję na samym środku pustyni Nevada, gdyby ktoś na tę sesję przywiózł mi jumbo-jetem dziesiątki, setki ton sprzętu i rekwizytów do scenografii, którą wymyśliłem w najśmielszym śnie, gdyby ktoś zapłacił za dwa dni pracy top 12 najlepszym modelkom świata i dostarczył mi je na te sesję i wszystko to działoby się bez mojego udziału finansowego, a wręcz jeszcze dostałbym parędziesiąt tysia zielonych - to zaryzykuje stwierdzenie, że zrobiłbym takie zdjęcia bez większego wysiłku ...

Exposure, Mary Ellen Mark...

Obraz
Photographs by Mary Ellen Mark. Introduction by Weston Naef. Phaidon, London, 2005. 288 pp., 17 color and 118 duotone illustrations, 10¼ x 12½". Dziś dotarła do mnie ta wspaniała książka. Amazon się sprawdził :) Gorąco polecam twórczość Mary Ellen Mark wszystkim tym, którzy chcą znaleźć się gdzieś na granicy między fotografią prasową, reporterską, a portretem. Wspaniale wpisała się właśnie gdzieś pomiędzy te nurty. Wypełniła swoimi zdjęciami jakąś niewyobrażalnie cienką przestrzeń. Trudno nawet dokładnie sklasyfikować te prace. Dla mnie to esencja portretu społecznego. Ludzkiego spojrzenia, bez zadęcia. Tak jak jest naprawdę. Poruszające prace... polecam! Więcej o albumie tutaj . Więcej o autorce: tutaj .

Rada nierada... "Pierwsze fashion"...

Obraz
Nie jestem fotografem mody! To ważne! Nawet nie wiem czy jestem fotografem w ogóle...:) Dlatego proszę traktować poniższy wpis i sugestie jako niezobowiązującą pisaninę amatora. Fashion... Nooo... temat rzeka, ale pozwolę sobie parę słów dla rządnych wiedzy napisać. Proszę absolutnie nie traktować tego jako jakiegoś wyznacznika czy wzoru, ja po prostu opiszę jak się do tego zabierałem, bo mam świeżo całkiem w pamięci jak sam szukałem informacji o tym, jak do cholery rozpocząć swoją przygodę z fotografią mody, portretem fashion, czy po prostu stylizacją modową. Tak jak przy okazji mojego wpisu na temat "Portretu Miejskiego", tak i tutaj posłużę się konkretnym przykładem, bo nic tak do nas nie przemawia w dobie komunikacji obrazkowej, jak obrazki właśnie. Wstęp: szukanie modelki Od razu na dzień dobry najtrudniejsza chyba cześć dla kogoś kto zaczyna. .... kropki stawiam, bo nie wiem jak się zabrać do tematu i jak napisać, to co jest właściwie nie do napisania :) No bo jak ...

Fotografia jest kobietą...

Podtytuł: Jak można taką podłą być i mieć tak ładny biust? Ta fotografia - ta kobieta. Na razie się zgadza. Nęci nas swą urodą. Swą tajemniczością i nieodkrytym światem, który odsłaniamy naciskając migawkę. Jednocześnie karci nas za każdym razem gdy chcemy pójść za daleko, w rejony, które ona nadal skrywa przed nami. Wówczas albo otwieramy kasetę z naświetlonym filmem, albo zwijamy dwa razy ten sam film, albo zostawiamy statyw na polu 100km od domu. Ona tylko na to czeka. Wymaga od nas specjalizacji i potencjału technicznego. Bez tego nie uzna nas za wartych oddania się. Wyposażamy się więc w coraz to lepsze "argumenty" techniczne, łykamy wiedzę jak magiczne niebieskie pigułki i mamy nadzieję, że teraz w końcu się sprawdzimy w kolejnym akcie. Nic z tego... pomimo rosnącej potencji technicznej, nadal zwodzi nas brakiem 8kl/s, life view, czy innego wbudowanego w już 3-kilogramowy korpus (bo gdzieś to trzeba upakować) dodatku w postaci GPS i HCDP oraz DGTOPY.... (czymkolwiek to ...

Stary, a głupi....

Ojciec zawsze powtarzał mi tę prawdę. Nie myślałem, że ona jest aż tak prawdziwa. No cóż... jak to prawda. Najczęściej jest prawdziwa :) Tak było i tym razem... 15 lat zajmuje się świadomie (bardziej lub mniej) fotografią. Wiem co robić aby zrobić i co robić aby nie spaprać. Okazuje się jednak, że popełniam błędy tak podstawowe, że zaczynam wątpić czy czasami nieświadomie nie wącham jakiegoś świństwa lub w moim samochodzie ktoś zainstalował dozownik z ogłupiaczem... O co chodzi? Sesja. Ludzie wkoło. Blendy, statywy, pomiary, torby, cały ten majdan. Wreszcie ostatnia osoba. Ważna. Jak zwykle ostatnia osoba. Rozluźnienie. Zasada brzmi - wyłącz telefon na czas sesji! Koniecznie! Więc ostatnia osoba schodzi z planu. Telefon... wibruje. Odbieram. Baba. Gadam. Machinalnie odpinam aparat ze statywu. Gadam. Maligna jakaś czy co...? Odpinam tylną ściankę. Gadam. Trza wyjąć film i zakleić. Gadam. Szyberek na miejsce, zdejmuje, otwieram kasetę.....!!!!! No i już wiecie... Po 15 latach nie nauczy...

To se ne wrati...

Obraz
Było ciepłe lato. Sklep fotograficzny. Południe. Upał. Delikatny szmer wentylatora i, jak w reklamówkach, krople potu zatrzymujące się na brwiach. Dłonie napuchnięte i wilgotne zawieszone na pasku od torby. Drzwi otwarte. Zapach filmów to od zawsze pierwsze wrażenie po wejściu do sklepu z chemią i filmami. Gabloty leniwie skrywały poukładane z wprost chirurgiczną precyzją filtry, których nikt od kilku lat nawet nie przetarł z kurzu. Półki aż uginały się od nadmiaru towaru, a upał potęgował wrażenie, że uginają się i rozciągają w myśl fizycznej zasady temperaturowej rozciągliwości ciał stałych. Minuta w ciszy tego sklepu wydawała się godziną. Personel nawet nie zarejestrował wejścia fotografa. Nic. Cisza. Posuwisty szelest przesuwanych nóg między ladą a kącikiem do fotografii legitymacyjnej. Odłożony długopis, którym zapisano ostatnie zlecenie na długim i wąskim pasku wyrywanym z zeszytu A4 jeszcze bujał się w te i wewte sugerując, że to jednak nie miasto duchów, ale ktoś jednak jest w ...

Jak nie pisać o fotografii...

Obraz
Narażę się wielu. Wyklęty zostanę przez wielu. Zablokowane zostanie moje konto gdzieś tam, ale cóż... w imię dobra wspólnego... Oto mamy tekst napisany przez uznanego, bądź co bądź, specjalistę w temacie. Dotyczy on oświetlenia studyjnego, a dokładnie " zakres przenoszenia kontrastu zdjęciowego ". Temat bardzo w studio przydatny i zrozumienie go naprawdę jest ważnym elementem świadomego okiełznania światła, którym dysponujemy. Jednak nic nie potrafi tak zniechęcić do czytania i dalej do wprowadzania w życie zawartych tez, niż źle użyty język jakim się posługuje autor. Doceniam wiedzę i profesjonalizm Leonarda Karpiłowskiego - to autor, ale powinien on korzystać z redaktora, który mu ten jego język przełoży na polski, a co najmniej na język zrozumiały dla amatora, no bo jak mniemam te teksty skierowane są nie do profesjonalistów, którzy znają to na pamięć, ale właśnie do adeptów fotografowania. To jednak zmusić powinno autora do używania prostszego i normalnego języka... Prz...

Chleba naszego powszedniego...

Obraz
...daj nam dzisiaj... Nie chcąc zostać posądzonym o bluźnierstwo i przez słuchaczy Jedynego Słusznego Radia wyklęty w imię .... i ... i ....., chcę od razu wyjaśnić, że tytuł wpisu jest grubymi nićmi szytą analogią do tego, czym w moim życiu jest fotografia. No wiec już wprost... fotografia to Moja Religia . To ona daje mi chleb mój powszedni uosobiony w postaci robienia zdjęć, organizowania sesji i pożyczania tylnych ścianek, bo sam mam jedną :) Nierozerwalnie Moja Religia wiąże się ze spotykaniem ludzi. Mijaniem ich na spotkaniach, nagabywaniem o zdjęcie (portret uliczny), a czasami współpracowaniem z nimi w ramach sesji. To ostatnie jest mi coraz bliższe i po krótkich nawróceniach się ku plenerom i rozciapcianej wodzie (jak widać to w lewym górnym rogu tej strony), zawsze niezmiennie powracam do ludzi. Do portretu. Do fashion. Do ulicznych zaczepień: "Czy mogę zrobić Panu zdjęcie?". ...i odpuść nam nasze winy... Więc wracam. Robię sesję. Zaangażowanie sięgnie ze 30 osób. ...

Warszawa... brrr

Byłem dziś w Warszawie. W tytule pada "brrr", bo ja niezmiernie i niezmiennie nie cierpię miasta Warszawa. Chodzi mi o jego klimat, a może raczej o jego brak. Jasne.. wpadam tam na parę godzin i w dodatku widzę zazwyczaj dworzec, taryfę, biuro i znowu dworzec, jednak za każdym razem wyjazd do Warszawy jest dla mnie ciężka sprawą. Jakoś nie mogę się przekonać do stolicy. Tym razem generalnie spotkały mnie same miłe rzeczy, a na koniec korzystając z chwili czasu przed powrotnym IC, poszedłem oglądnąć odtrąbione wszędzie dwie wystawy: "Dokumentalistki" w Zachęcie i "Mug Shots" w Yours Gallery. Dwie wystawy, dwie różne oceny. Moge z ręką na obolałych kolanach powiedzieć, że wyszedłem z Yours na kolanach właśnie. Dawno nie doznałem takiego uderzenia obuchem w mój zmysł estetyczny i wizualny. Te zdjęcie mnie przygniotły. Przygniotły mnie plastyką obrazu (!!!!!!!!), sposobem pokazania esencji portretu i niesamowitym wprost kontaktem z odbiorcą. Jestem nadal na ko...

Cykl, projekt, retrospektywa, inicjatywa...

Nie wiem czy zauważyliście to zjawisko?! Oto scena nr 1: - Zobacz jakie ładne fotografie. - No normalne, jedne ładne, drugie gorsze. Nic szczególnego. Ot fotki. - Ale naprawdę poukładane ładnie, tak pasują do siebie. W sumie scena jak scena. Mogłaby dotyczyć majtek w sklepie na dole lub tapety. Ale oto scena nr 2: - Słuchaj! Jutro w muzeum ma być wystawiony (!) wspaniały cykl fotografii! - Faktycznie. Gdyby ludzie częściej robili takie projekty fotograficzne... byłoby naprawdę fajnie. - Czytam tutaj, że to jest nowa Inicjatywa Fotograficzna "Grupa Sześciuset"...? Znasz ich? - Mówisz o tych fotografach, którzy zaprojektowali fotograficzną retrospektywę prac sześciuset najgorszych fotografów na świecie? Taaaak.. słyszałem. "Przekrój" pisał o tym. I co...? Łapiecie o co mi biega? Wystarczy zamienić słowa. Dać takie słowa-klucze, wytrychy, a już z normalnej fotografii robi się ... Sztuka. Ach... naprawdę dobre. Dzisiejszy "Przekrój" (Stopklatka) przynosi wła...

Pojemność formatu...

Obraz
Nie wiem jakim formatem musiałbym robić te zdjęcia aby pomieścić opowieść życia jaką "poczęstował" mnie ten człowiek. Chłopiec grający na "Blaszanym Bębenku" najlepiej oddaje losy "wyzwalanego" przez Rosjan w Gdańsku znajomego Guntera Grassa, kolegi z podwórka. Krzyk, strach, terror, wywózki. 45 minut opowieści wypływało jak wodospad. Słuchałem, naciskałem, kadrowałem, wstawałem, siadałem, przytakiwałem, pytałem. Czy 8x10 cala lepiej pomieściłoby to, co tkwi w tym panu? Wrzeszcz, ul. Wybickiego, kwiecień 2008

Ja Wam się podoba polska okładka...?

Obraz
Codzienna porcja gazet wylądowała na biurku. Jak zwykle "ograbiono" mnie z wszelkich dodatków i płyt, bo p. Hania ma małe dziecko i ono zbiera płyty oraz segregatory... :) W sumie to i dobrze, że sekretariat to zabiera... ja to potem rozrzucam po całym pokoju. Ale do rzeczy... Wczoraj miało miejsce dość istotne dla Polski i chyba w sumie całego świata wydarzenie historyczne, obchody kolejnej rocznicy wybuchu powstania w Getcie Warszawskim. Nawet bardzo nie dbając o historię i żyjąc dniem dzisiejszym, to jednak są takie punkty zwrotne w historii, które uszanować trzeba, i o których pamiętać powinny nie tylko nasze dzieci, ale dzieci ich dzieci. Wypadałoby więc aby gazety również zaznaczyły obecność tego momentu. Tak też uczyniły wszystkie poważne polskie dzienniki... poza pomorskim Polska The Times :) W moim regionalnym wydaniu (Dziennik Bałtycki) o wydarzeniu nie jest napisane ani na 1 stronie, ani na 2...3...4...5...6...7...8, ani nigdzie. Cóż... widać gdańszczan, zdaniem r...

Fotografia boli...

Obraz
.. nawet nie wiem co napisać... Przeglądałem stałe miejsca w sieci i... znalazłem to zdjęcie: fot.: Russell Lee Klika Ileż to razy już tego typu zdjęcie ukazywało sie w mediach na całym świecie!? Rzec by można, że miliardy razy. Ale to zdjęcie mnie powaliło i przygniotło. Jest słabe technicznie, jest strzelone jakoś tak byle jak, ale jaką ma moc... ta twarz dzieciaka! Ten grymas.. oż kurde... wzięło mnie ostro! Ten dzieciak,.... aż łzy się cisną na oczy. Zatrzymany spazm. Do tego ta koszulka, ta flaga... mundur. Uch... Autor ma stronę i naprawdę parę niezłych zdjęć... Russel Lee Klika.

Wygląd ma znaczenie, bo szata...

Obraz
... zdobi jednak człowieka. A fotografa zwłaszcza. Zrobiłem test na ludziach. Wykształcenie me (o mamo!), skłania mnie często do prób generalizacji i znalezienia jakiejś statystycznej konsekwencji w ludzkich zachowaniach. I po raz kolejny postanowiłem sprawdzić jak to jest z tym portretem ulicznym . Czemu niektórzy ludzie się zgadzają aby obcy zrobił im zdjęcie, a inni uciekają jak najdalej? Test, badanie było proste i prawie całkowicie pozbawione metodologii :). Jego wyniki więc nie mogą zostać wykorzystane przez "Science" ani żadne inne pismo naukowe. Chyba, że otrzymam stosowana gratyfikację... Cel badania: Określenie zależności pomiędzy wyglądem ogólnym fotografa a przychylnością obiektów badanych do wykonania zadania zaproponowanego przez fotografa. Miejsce i czas: Badanie przeprowadzone zostało w zmiennych warunkach oświetleniowych na terenie parku miejskiego w Sopocie w dwóch kolejnych występujących po sobie dniach. Poniedziałek, wtorek. Grupa badawcza: Grupę badawcza...

Jeszcze o POYi.... portret

Obraz
fot.: Walter Iooss Dziś jakoś dzień portretu się zrobił :) Chciałbym na chwilkę wrócić do opisywanego swego czasu szeroko przez Blindspot i Cwiczeniazpatrzenia konkursu Pictures of The Year International. Nie wiem jakim cudem, ale umknęła mi pierwsza nagroda dla mojego ulubionego portrecisty i właściwie, nie obawiam się użyć tego słowa, ideału portretowej fotografii sportowej - Waltera Iooss. Dostał pierwszą nagrodę w kategorii Portrait Series . Jego strona zawsze jest u mnie na pierwszym miejscu w Ulubionych. Wracam do niej za każdym razem, aby sprawdzić jak jeszcze mam daleko do zrozumienia czym jest portret w ogóle, a sportowy zwłaszcza. I kurcze strasznie mam daleko, horyzontu nawet nie widzę. Zresztą, sami sprawdźcie jak Wy macie daleko :) - Walter Iooss .

Przepis na udany portret...

Obraz
... jest prosty: fot.: Marco Grob (MICHAEL THOMPSON- lider zespołu, buena vista social club) Znajdź znaną osobę (aktor, polityk... pies Saba lub Doda) i zrób jej portret z dziwnym grymasem twarzy. Więcej nie będę się rozpisywał. Zapraszam na stronę Marco Grob'a .

Tylko dla facetów...

Obraz
Tak, ten tekst przeznaczony jest tylko dla facetów, bo kobiety nie są w stanie zrozumieć tego co w kilku zdaniach będę chciał napisać. Tak jak ja nie rozumiem wielu aspektów z życia kobiet :) Panowie! Czy Wy także tak doskonale pamiętacie te chwile będąc dzieckiem, synem swojego ojca, podczas których wpatrzeni w tatę chcieliście być tacy jak on, mieć to co on i móc dostać w swoje ręce to co on? Dla każdego z nas były to rzeczy inne. Dla jednych pierwsza wędka i pierwsze wspólne wędkowanie, dla innych pozwolenie aby siąść mu na kolanach w czasie jazdy samochodem. Poczuć kierownice w dłoniach. Jeszcze inni marzyli o tym, aby pierwszy raz móc posiedzieć z ojcem wieczorem do nocy przed telewizorem albo móc naostrzyć jego nóż, którego używał w czasie zbierania grzybów we wrześniu. Takie atrybuty dorosłości w oczach kilkulatka. Dzisiaj Lepsza Połowa zrobiła zdjęcie Młodemu. Pierwszy raz wziął w ręce statyw, który zawsze widzi u ojca. Przez ułamek sekundy patrząc mu w oczy miałem wrażenie, że...

Dith Pran zmarł...

Obraz
fot.: Steve McCurry/Magnum (zdjęcie wykonane po spotkaniu z rodziną po latach rozłąki w roku 1989) Są filmy, które odegrały w moim życiu ważne role. Większość z nas ma takie filmy, czasami zdjęcia. Moim filmem, do którego wracam z nabożnym skupieniem i szacunkiem jest film oparty na faktach, którego głównym bohaterem był Dith Pran - “The Killing Fields" of Cambodia. Informacja o jego życiu i historii znajdziecie na stronach The New Yourk Times . Dith Pran był wspaniałym fotoreporterem. Człowiekiem.

O, bracie wilcy! Brońcie się.... 3D camera

No wiec tak... chciałbym zamanifestować swoją rozpacz, a także delikatnie napomknąć (niech to nie będzie żadem memoriał) o końcu ery 2D w fotografii. Źródło mej rozpaczy jest na Uniwersytetcie Stanforda , gdzie oto zbudowano aparat 3D z 12.000 obiektywów... czy ja dobrze widzę. Ech... :):) Przychodzi mi tylko do głowy tekst Kaczmarskiego i kieruje go do kolegów "błonowców" :) - ~~~~~~~~~~~~~~ "Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy! O, bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!"

Biuletyn Fotograficzny nr 4/2008...

Obraz
Zakupiłem dzisiaj czwarty numer Biuletynu Fotograficznego Świata Obrazu (BFŚO). Jest to jedno z nielicznych, a może jedyne pomału pismo traktujące o fotografii w sposób na tyle przystępny opisowo (mało tutaj zdjęć niestety), że da się to przyswoić komuś tak nasączonemu dyletanctwem fotograficznym jak ja. Najświeższy numer przynosi nam temat - poczucie humoru w fotografii. Obok artykułów traktujących o metodach fotografii trochę na luzie - "wiadomo: łomo!" str.62 czy " historia wesoła acz ogromnie smutna" str. 6, są w tym numerze dość poważne materiały, które warto przeczytać: "rewolucja z ptasiej i żabiej perspektywy" o fotografii Rodczenki, str. 41 oraz "o bogdanie dziworskim" str. 33 (to obowiązkowe!). Moją jednak uwagę przykuł i polecam artykuł autorstwa Krzysztofa Jureckiego "łodzi kaliskiej walka z demonami historii" , str. 56. W tym materiale pada doskonałe podsumowanie, w pełni zgodne z moją obserwacją tego zjawiska jakim była ...

Kevin Carter... fotografia to życie

Obraz
fot.: Kevin Carter Przyznam się szczerze, że nie znałem tej historii. Aż wstyd. Zdjęcie znałem. Nadrabiam więc. Poniższy tekst pochodzi z Wikipedii. Proszę, znajdźcie parę minut, poszperajcie w sieci aby dowiedzieć sie więcej o tym fotografie i całej sytuacji. Coś wyjątkowo tragicznego. ~~~~~~ Kevin Carter urodził się w rodzinie brytyjskich emigrantów, akceptujących obowiązujący wówczas w RPA apartheid. Już od wczesnej młodości Kevin buntował się przeciwko dyskryminacji czarnych obywateli. Pracę fotografika rozpoczynał w 1983 w Johannesburdzkim "Sunday Express" od fotografowania imprez sportowych, ale wolał fotografię reporterską, np. fotografował zamieszki przeciw apartheidowi, jakie często przetaczały się w tym czasie przez Johannesburg. Z czasem przeszedł do lokalnej gazety "Star" i stał się jednym z dziennikarzy demaskujących brutalność apartheidu. Do Cartera dołączyła trójka przyjaciół reporterów - Ken Oosterbroek , Greg Marinovich , Joao Silva , o podobnym p...

Miksiu...

Obraz
- Nie wiem czy ja nadaję się na zdjęcie...? - Każdy się nadaje. Niewinne kłamstewko, bo przecież wiem, że nie każdy. - Tak pan mówi tylko, a ja po prostu z psem wyszłam po bułki. - A gdzie pani kupiła, bo też szukam piekarni jakiejś w pobliżu. - Za parkiem jest mały spożywczy. Wiele lat tam kupuje... chodź Miksiu, pan zrobi nam zdjęcie. Pies nie był zachwycony, trudna współpraca. - Czy tak dobrze? Może zabiorę torbę...? - Nie już zrobione... - Tak szybko? - Może dlatego, że głodny jestem... - Tylko niech pan nie bierze tych kwadratowych. Lepsze te kajzerki. Leżą po lewej stronie od wejścia. *Za karę, że Miks nie chciał pozować, jest nieostry.

Nie strzelaj w fotografów...

Obraz
- Cześć, co robisz? - Kulki zbieram, a pan? - Zdjęcia robię tym, co kulki zbierają. Delikatny uśmiech odwiedził twarz zbieracza kulek. Kładę aparat na ziemi. - Duży aparat... - Duży pistolet... lubisz strzelać...? Wyjmuję światłomierz z etui i mierzę światło na sobie. - A pan z policji? - nerwowy grymas na twarzy zbieracza. - To plastikowe kulki. - Daleko lecą? - Do tego auta to spokojnie. Ale do klatki też doleci. - Ale chyba nie strzelałeś do samochodów? Wyjmuje kurtynkę i opuszczam głowę w wizjer. - Nieee, ja nie do samochodów. Do koszy najczęściej, bo hałasują. - Mogę ci zrobić fotkę? - Spoko... Ostrość. Poprawka. Migawka klapnęła. - A Pan tak wszystkim robi? - Nie, tylko tym z pistoletami. - Tia... - Dzięki. Tylko nie strzelaj w fotografów. - Jasne.

Nie Mistrz, a Piotruś Pan...!

Obraz
Każdy powinien mieć swojego Piotrusia Pana! Takiego, co to w każdej chwili będzie umiał przenieść nas do Nibylandii i pokazać na czym polega prawdziwa fotografia. Ta idąca od serca, a nie od rzemieślniczej ekonomii. Taki Piotruś Pan byłby naszym drogowskazem i w chwilach, w których pojawia się zwątpienie w sens trzymania aparatu w ręce, pojawiałby się wraz z Dzwoneczkiem i sypał na naszą głowę Złoty Pył. My, unosilibyśmy się nad ziemię i ponownie wracali do wspaniałej, beztroskiej krainy wolnych myśli i zabawy fotografią. Mistrz jest fajny, ale Mistrz to jednak zawsze jakiś bagaż obciążeń i dodatkowo zagadka, do której często trudno nam dopasować właściwy klucz. Męczymy się potem i obdzieramy coraz bardziej naszego Mistrza z tej aury doskonałości. Bo mistrz ma tez skarpetki, ma też pomysły na głupie kadry i też potrafi się obrazić. Tacy Mistrzowie męczą po pewnym czasie. A efekty naszych prac wzorowanych na Mistrzach często są mizerne. Mizerniejsze niż te robione na własne kopyto. Pio...

Plagiat.....?

Obraz
Krótko: - uważacie, że to plagiat...? fot.: Piotr Porębski *Wyjaśnienie: magazyn RollingStones jest starszy: Issue Number: 816-817 (Double Issue) Date: July 8-22 1999

Amator...

- Piotr! Iczek! Wołania zza pleców nie dało się nie usłyszeć i choć minęło parę ładnych lat, głos i jego tembr tkwił gdzieś głęboko w podświadomości. Trochę jak natarczywa metka, która szczypie w kark. Zadziorna. Stale wyginające swe ostre rogi w stronę skóry. Tak..., ten głos był jak metka. I to duża metka. - Cześć, co za przypadek! Ile to lat? Miło Cię widzieć. Co słychać?! Standardowy repertuar pytań wytrysnął ze mnie jak woda gazowana ze wstrząśniętej buteklki. Sam nie wiedziałem nawet, że tyle grzecznościowo-nic-nie-znaczących zwrotów miałem w głowie. Obłuda. Kolesia nie cierpiałem. Pragmatyk. Zawsze wszystko musiało mmieć uzasadnienie i cel. Nic z porywu chwili, wszystko zaplanowane. Fatalna osobowość. Moje przeciwieństwo. - Widzę, że zostałeś przy fotografii. Dyndający u szyi kilogramowy klocek z obiektywem w kształcie grzyba nie pozostawiał faktycznie złudzeń, że fotografuje. - A no tak, udaje się jakoś pasję podtrzymać . Szybko chcąc zakończyć temat, próbowałem uciec kolejnymi...

Prawdziwa fotografia...

Ukazały się właśnie dwa świeże wpisy na dwóch blogach, które czytuję. Oba poświęcone zbliżonym zagadnieniom. Oba dobre. Oba kontrowersyjne i oba, z którymi warto polemizować ku chwale fotografii. Te wpisy to: - "wydruk autorski" na blogu "proces naturalny" Irka Zjeżdżałka oraz wpis: - "Ja, Fotograf versus On, Komputer" na blogu "Zawsze Kwadrat, głupcze!" Marcina Szymczaka. Zapraszam do przeczytania ich. A jak już to uczynicie to pomóżcie mi po raz kolejny w moim życiu fotograficznym odpowiedzieć na pytanie: Czym do jasnej cholery jest fotografia w roku 2008 !? Czy będę do końca swoich dni zastanawiał się nad tym czy fotografia powinna być surowym efektem naświetlenia klatki, jak ma to miejsce w wypadku wspomnianej u Irka fotografii kontaktowej (stykowej)... czy może jest nią również zdjęcie poddane obróbce i wydrukowane zgodnie z "przepisem i zasadami" podanymi przez Marcina? A może obie wersje to fotografia. No ale jak ją wówczas oce...

Fotografia sportowa z... balkonu!

Obraz
Wczoraj (6 kwietnia), Prokom Trefl Sopot zdobył Puchar Polski w koszykówce mężczyzn. W dobie kompletnego marazmu na sportowej scenie koszykarskiej w Polsce (brak sukcesów kadry, słaby poziom ligi, brak zainteresowania stacji TV transmisjami) nie jest to szczególnie ważna informacja. Ale... Trochę z racji zawodu, jak i zainteresowania fotografią sportową obserwuje od lat jak zmienia się sposób i metody fotografowania koszykówki w Polsce. Kiedy sam siedziałem na parkiecie parę lat temu, to zdobycie miejsca w rogu kosza gospodarzy graniczyło z cudem. Przepychanki o dobra pozycje między kolegami fotografami było bardzo zabawne, ale świadczyło też o czuciu tematu i chęci zdobycia dobrej, dynamicznej i "mięsnej" fotki. Jeszcze 5 lat temu widok kolegi ze szkłem 300mm F:2,8 Canona budził ogólny respekt i szacunek przepleciony z zazdrością. Tej zazdrości to chyba było najwięcej. Dzisiaj z trwoga obserwuje, że parkiet w rogu boiska jest pusty... ! Myślę, może nie interesuje czytelnikó...