Keczup a... fotografia

Jaki jest związek fotografii z keczupem? Oczywistą odpowiedzią jest, że żaden.
Ale zastanówmy się.
Oto mamy przed sobą krótką notatkę z historii fotografii, a w niej spis miejsc w świecie gdzie można oglądać dzieła przedstawionych mistrzów fotografii. Sumując te miejsca nagle odkrywam, że najwspanialsze dzieła fotograficzne, najwspanialsi fotografowie i największa ilość czynnych mistrzów obiektywu znajduje się w... kraju, którego mieszkańcy nawet do wykwintnego dania za 70USD dodają keczup. W kraju, gdzie zamiast soli i pieprzu używa się... keczupu. W kraju, gdzie w każdej przydrożnej knajpie są dwie darmowe rzeczy: kawa (lura) i keczup na stołach.
Ten kraj to Stany Zjednoczone Ameryki.
Więc jak to jest?
Tak często traktowani z góry i oskarżani o produkowanie wyłącznie pop'owej tandety i kiczu, Amerykanie okazują się wrażliwi na dzieła sztuki fotograficznej? Dlaczego gdy szukam w sieci fotografów stosujących stare techniki kolodionu czy dagerotypy to zawsze i praktycznie wyłącznie trafiam na nich w USA?
Skąd w tych niby tak "płytkich" komercyjnych Amerykanach tyle zdolności w kultywowaniu klasycznej sztuki i docenianie technik sprzed 100 lat...?
A może coś jest w tym keczupie?!
To może być odpowiedź...
PS
Fotografia w tym poście jest autorstwa mojego wujka.
Komentarze
Jedna ekstra uwaga: mój przyjaciel Meksykanin zauważył (jestem pewien, że nie on jeden), że mieszkańcy USA mówią o sobie Amerykanie. Podobnie mówią o nich i Europejczycy. Natomiast Amerykaninem sensu stricto jest także obywatel Belize, Chilijczyk, czy obywatel Hondurasu. Amerykanin z USA nie jest w niczym bardziej amerykański od nich, a nawet rzekłbym, że mniej, gdyż zapewne pochodzi od imigrantów z Europy, co w przypadku pozostałych wymienionych osób nie jest już tak oczywiste. Z europejskiej perspektywy takie rozważania mogą się wydawać czcze, ale inaczej jest, kiedy mieszka się np. właśnie w Meksyku i ciągle słyszy o tzw. Amerykanach.
Ale to tak na marginesie.
Pozdrawiam
Elwood
Nie oznacza to, że w innych krajach jest tego mniej - po prostu mniej jest promocji (a nie ludzi robiących fotografię, czy kultywujących "klasyczną sztukę").
@Elwodd - daleki jestem od generalizowania, nawet to zaznaczylem. Po prostu stwierdzam fakt. Jak chcesz zobaczyc dobra klasyczna, a zarazem tez i nowoczesna sztuke fotografii (i nie tylko!) to musisz jechac do NY na jakąs wystawe. Jasne, ze Europa tez ma swoje centra i ośrodki, Londyn opisywany czesto przez Blindspot to mekka dla fotokoneserów, niemniej ilosc i jakosc zabija w USA.
O tej głębokiej pasji świadczy też uczestnictwow różnego rodzaju imprezach. Na spotkaniach różnego typu jest znakomita większość Amerykanów i Kanadyjczyków, później mimo odległości trochę Australijczyków i Anglików, i kilku Skandynawów, z innych krajów jednostki, z Polski nikogo. I nie chodzi chyba tylko o pieniądze, bo będąc w najdroższym ośrodku narciarskim w Colorado zawsze spotka się rodaka z kraju, tudzież na Karaibach, nie mówiąc o osrodkach wczasowych w Europie. Za dwa tygodnie będę na AIPAD w NY, zobaczę czy to się powtórzy.